Po usztywnieniu kursu franka oraz wprowadzeniu zerowej stopy procentowej przez szwajcarski bank centralny tanie kredyt powędrował na rynek nieruchomości. Teraz władze monetarne muszą stawić czoło niebezpieczeństwu bańki inwestycyjnej na rynku nieruchomości.
Ponad dwa lata temu Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) usztywnił kurs franka szwajcarskiego na poziomie 1,20 franka za euro. Ponadto wprowadził zerowe stopy procentowe – dopuszczalne wahania trzymiesięcznego Liboru wynoszą między zero a 0,25%.
Nadzwyczajne narzędzia zostały zastosowane w celu zatrzymania umocnienia kursu franka do euro. Helwecka waluta w 2011 roku drożała pod wpływem obaw dotyczących rozpadu strefy euro ze względu na pogłębienie kryzysu finansów publicznych. Dodatkowym balastem dla rynków było wtedy zagrożenie kryzysem fiskalnym w Stanach Zjednoczonych po obniżeniu ratingu Waszyngtonu.
Chociaż na polu kursu walutowego oraz stopy procentowej SNB osiągnął sukces (PKB na tle europejskich gospodarek wygląda bardzo dobrze oraz rośnie eksport), to jednak zapłacił za niego wysoką cenę.
Tani kredyt zachęcił Szwajcarów do kupowania nieruchomości. Zadłużenie sektora prywatnego osiągnęło poziom 170% PKB, z czego większość to kredyty mieszkaniowe. Liczba pozwoleń na budowę nowych domów wzrosła o 20% w trzecim kwartale w stosunku do poprzedniego roku. W dodatku liczba mieszkań o wartości powyżej 1 miliona franków wystawionych na sprzedaż podwoiła się w stosunku do 2008 roku – wynika z danych firmy konsultingowej Wueest & Partner.
Obecnie rynek nieruchomości przeżywa najsilniejsze ożywienie od dwóch dekad. To nasuwa jasne skojarzenia z kryzysem z początku lata dziewięćdziesiątych, który po boomie na rynku nieruchomości zdewastował szwajcarską gospodarkę oraz sektor bankowy.
Już w pierwszej połowie roku SNB podjął działania mające chłodzić rynek nieruchomości – zwiększono wymogi kapitałowe dla banków w związku z kredytami mieszkaniowymi. Nie przyniosły one jednak spodziewanego efektu.
Szwajcaria nie jest odosobniona ze swoim rozgrzanym rynkiem mieszkaniowym. Podobnie tendencje widać w Niemczech (według Deutschebanku nieruchomości są przewartościowane o 20%). Z kolei Bank Anglii ograniczył program wspierania kredytów mieszkaniowych z powodu niebezpieczeństwa bańki na rynku.
/rm / Bloomberg