Dla osób śledzących losy największych prywatnych kolekcji ważnym momentem w roku jest ogłoszenie przez Magazyn ArtNews listy 200 największych kolekcjonerów sztuki na świecie. Na liście ArtNews są nazwiska, za którymi stoją imperia biznesowe.
Co jakiś czas słychać doniesienia na temat nowych kolekcji i kolekcjonerów. Jedna z najbardziej spektakularnych informacji tego typu w ostatnich miesiącach dotyczyła rosyjskiego oligarchy Romana Abramowicza. Do tej pory znany był bardziej z inwestycji w sport – należy do niego jeden z najbogatszych na świecie klubów sportowych Chelsea Londyn – niż w sztukę. Odkąd jednak na rynku pojawiła się informacja, że nabył on Tryptyk Francisa Bacona za 26 mln GBP, oraz Benefits Supervisor Sleeping Luciana Freuda za 33 mln USD, zaczęto się o nim rozpisywać w kontekście rynku sztuki. Oba obrazy stanowiły rekordy cenowe w swojej kategorii: pierwszy z nich uzyskał najwyższą cenę za powojenne dzieło sztuki na aukcji w Europie, drugi – za dzieło żyjącego artysty. Obecnie dyskutowane jest najnowsze przedsięwzięcie Abramowicza w tym obszarze – niedawno otwarta galeria w Moskwie. Organizowane w niej będą wystawy artystów o światowej sławie. Już wiadomo, że jednym z nich będzie Francis Bacon.

Dla osób śledzących losy największych prywatnych kolekcji ważnym momentem w roku jest ogłoszenie przez Magazyn ArtNews listy 200 największych kolekcjonerów sztuki na świecie. Jest ona przygotowywana przez redakcję w oparciu o rozmowy z kolekcjonerami, marszandami, dyrektorami muzeów, kuratorami i konsultantami w 22 krajach. Najnowsza lista została opublikowana w lipcu 2008. Większość wskazanych na niej kolekcjonerów pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, jest też wiele nazwisk europejskich, szczególnie z obszaru niemieckojęzycznego, jak również z Francji i Wielkiej Brytanii. W tym roku znalazły się na niej również 2 nazwiska przedstawicieli z Europy Środkowowschodniej – wspomnianego już wcześniej Romana Abramowicza oraz ukraińskiego oligarchy –Wiktora Pinczuka.
Na liście ArtNews, szczególnie w pierwszej dziesiątce, są nazwiska, za którymi stoją imperia biznesowe, a wśród nich takie, które powstały dzięki działalności na rynku finansowym. Przykładowo, na trzecim miejscu jest Steven A. Cohen, amerykański miliarder zarządzający funduszami hedgingowymi, twórca SAC Capital Partners, a na czwartym Marie-Josee i Henry R. Kravis, przy czym HenryR. Kravis jest znanym amerykańskim finansistą i współzałożycielem funduszu private equity Kohlberg Kravis Roberts & Co. Jako, że największymi kolekcjonerami są ludzie, którzy z sukcesem budują swoje imperia finansowe, nasuwa się wniosek, że pewnie też po części patrzą na sztukę przez pryzmat dobrze zainwestowanych pieniędzy.
Wydaje się, że osoby te umiejętnie łączą pasję kolekcjonowania z inwestowaniem dochodu z prowadzonych przedsięwzięć w kolejne aktywa. Trudno przecież przypuszczać, aby tej klasy biznesmeni kupowali sztukę, aby na niej stracić. Warto też pamiętać, że sztuka nobilituje, a równocześnie daje wiele satysfakcji i zadowolenia z obcowania z pięknymi obiektami i innymi ludźmi o podobnej pasji.

Po pytaniu, dlaczego najbogatsi kolekcjonują sztukę, powinno się pojawić kolejne, a mianowicie, jak kolekcjonują? Niezależnie od subiektywnych opinii każdej z tych osób, jest kilka podstawowych zasad, jakimi kierują się profesjonalni kolekcjonerzy. Na wstępie rodzi się pytanie – Co kolekcjonować? Sztukę dawną czy najnowszą, obrazy, grafikę, meble, a może porcelanę? Odpowiedź jest bardzo prosta, choć nie wskazuje konkretnej kategorii. Należy przede wszystkim kolekcjonować to, co nam się podoba. Jeśli nawet nie wszystkie zakupy okażą się trafione z inwestycyjnego punktu widzenia, będziemy właścicielami wspaniałej kolekcji, która będzie wartością samą w sobie.
Wracając jednak do podstawowego pytania o wybór: sztuka dawna czy współczesna, trzeba pamiętać, że te dwie podstawowe kategorie rządzą się zupełnie innymi prawami. Zakup sztuki współczesnej obarczony jest, z finansowego punktu widzenia, większym ryzykiem, ale też gwarantuje wyższą stopę zwrotu. Zasadniczo ceny dzieł najnowszych są nadal znacznie niższe niż obiektów sztuki dawnej, w szczególności tej najlepszej. Z kolei mianem „najlepszej” określa się nie tylko dzieła artystów z listy najbardziej znanych i cenionych, ale też jakość samego obiektu, okres, w którym powstał, stan zachowania, jak również tzw. proweniencję, czyli pochodzenie danego obrazu. Jeśli dzieło sztuki pochodzi ze znanej prywatnej kolekcji, było wielokrotnie wystawiane w muzeach i galeriach, jego rynkowa wartość jest automatycznie wyższa.
Jeśli jest się początkującym kolekcjonerem warto zasięgnąć porady u eksperta, któremu nieobce są meandry rynku sztuki, zwłaszcza jeśli myślimy o stworzeniu od podstaw profesjonalnej kolekcji. Oczywiście, warto też samemu interesować się sztuką, tym bardziej, że jeśli ktoś zaczyna kolekcjonować z pasją i przekonaniem, to zazwyczaj w naturalny sposób staje się obserwatorem tego rynku. W dobie komunikacji internetowej wiele informacji można znaleźć w sieci, choćby informacje o wernisażach, wystawach czy planowanych aukcjach. Z drugiej jednak strony, najbardziej wartościowe są osobiste spotkania i udział w wydarzeniach. A jest ich całe mnóstwo: targi, wernisaże, aukcje, spotkania z artystami, etc.
Kolekcjonowanie sztuki to o wiele więcej niż wydawanie pieniędzy i kupowanie. To szansa na obcowanie z pięknymi obiektami, uczestniczenie w wielu niecodziennych przedsięwzięciach i spotykanie wyjątkowych osobowości.
Monika Weber doradca ds. inwestowania w sztukę w Wealth Solutions