Niewykluczone, że poniedziałkowa sesja przyniosła przełomową informację dla rynków finansowych. Realna szansa na szczepionkę przeciwko Covid-19 wywołała gwałtowne przewartościowanie aktywów. Mocno drożały akcje spółek najbardziej poszkodowanych przez lockdowny, a spadały notowania złota i covidowych beneficjentów.


Amerykanie określają taką informację mianem „game-changer”. Firma farmaceutyczna Pfizer ogłosiła w poniedziałek, że ma dobrego kandydata na skuteczną szczepionkę przeciwko Covid-19. - Kandydat na szczepionkę wykazał się ponad 90-procentową skutecznością w zapobieganiu COVID-19 u badanych z udowodnionym brakiem wcześniejszego zakażenia SARS-CoV-2 – poinformował Pfizer w komunikacie dla inwestorów.
Ewentualna szczepionka nie jest jeszcze dokładnie przebadana (także pod kątem prawdopodobnych efektów ubocznych), ani też nie wejdzie na masowy rynek do końca 2020 roku. Jednakże w perspektywie roku 2021 kompletnie zmienia dotychczasowe prognozy. Potencjalnie oznaczałoby to zakończenie fatalnej polityki lockdownów i tłumienia życia gospodarczego przez władze. W grę wróciłyby scenariusze zakładające silne ożywienie koniunktury już w przyszłym roku.
Trudno więc się dziwić żywiołowej reakcji rynków. Akcje samego Pfizera momentami drożały o przeszło 15%, by zakończyć dzień zwyżką o 7,6%. Nie chodzi tu jednak o jedną spółkę, ale o rotację całych klas aktywów. Najwięcej zyskały akcje typowo cyklicznych, typu value. Walory American Express zdrożały o 21%, Boeinga o 12%, banku JP Morgan Cahse o 13%, a Disneya o blisko 12%. Świetnie radziły sobie spółki naftowe po tym, jak ropa naftowa podrożała o blisko 8%. Skuteczna, bezpieczna i masowa szczepionka w średnim terminie oznaczałaby bowiem reanimację tych wszystkich branż zdziesiątkowanych przez „antywirusowe” lockdowny.
Dlatego też przeważony typowo cyklicznymi, „klasycznymi” biznesami Dow Jones był w poniedziałek najmocniejszym z głównych nowojorskich indeksów. Ale nawet w przypadku DJIA w końcówce sesji dała o sobie znać podaż. Dow Jones, który jeszcze na pół godziny przed końcem handlu rósł o ponad 4,38%, ostatecznie ograniczył skalę zysków do 2,95%. Nie zmienia to faktu, ze w trakcie poniedziałkowej sesji średnia przemysłowa Dow Jonesa wybiła szczyt z lutego, osiągając rekordową wartość 29 933,83 punktów. Okrągły poziom 30 000 punktów był dziś na wyciągnięcie ręki, ale ostatecznie DJIA zakończył sesję blisko 850 punktów niżej.
Wyraźnie słabszy był S&P500, który podniósł się tylko o 1,17 %, finiszując z wynikiem 3550,50 pkt. W trakcie sesji S&P500 wybił sierpniowy szczyt ustanawiają nowy rekord wszech czasów na poziomie 3645,99 pkt. Także w tym przypadku na wykresie dziennym pojawiła się dość nieprzyjemna, duża, czarna świeca.
Mizernie wypadł Nasdaq, który po bardzo słabej końcówce sesji zaliczył spadek o 1,53%. A to dlatego, że indeks ten jest przeciążony wielkimi spółkami technologicznymi, które aż do dzisiaj były największymi beneficjentami koronakryzysowej hossy. A tymczasem w poniedziałek akcje Amazona przeceniono o 5,1%, Facebooka o 5%, a Netfliksa aż o 9%. Nie wspominając już o papierach Zooma, które dziś straciły na wartości ponad 17%.
W kontekście ucieczki od typów covidowych trudno nie wspomnieć o złocie, którego notowania poszły w dół o blisko 5%, czyli prawie 100 dolarów na uncji. W ten sposób dolarowy kurs złota powrócił do lokalnych minimów z końcówki września, utrzymując się jednak w trwającym od trzech miesięcy trendzie bocznym. Jeszcze mocniej – bo o blisko 8% - potaniało srebro.
Euforia panowała na giełdach europejskich, przez poprzednie tygodnie druzgotanych przez politykę coraz ściślejszych lockdownów. W Madrycie IBEX35 podskoczył o 8,6%, paryski CAC40 zyskał 7,6%, a niemiecki DAX urósł o blisko 5%.
Krzysztof Kolany

























































