Sędzia z Poznania wpadł na - pomysł, jak zmusić do stawienia się przed sądem oskarżonych, którzy od roku przedstawiają nowe zwolnienia lekarskie. Dzień przed następną rozprawą mają się zgłosić do Zakładu Medycyny Sądowej .


Chodzi o głośne swego czasu "śledztwo ówczesnej Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu przeciwko dużej grupie gangsterów, działającej nie tylko na terenie Wielkopolski". Ta grupa przestępcza zajmowała się handlem bronią, włamaniami, rozbojami, narkotykami - pisze "Gazeta Polska codziennie"
"Powstało kilka aktów oskarżeń, które wysłano do różnych sądów. Główny, dotyczący blisko 20 członków gangu, trafił do Sądu Okręgowego w Poznaniu" czytamy w artykule.
ReklamaZobacz także
Minęło wiele miesięcy, wyznaczono kilka terminów, a do dziś nawet nie odczytano aktu oskarżenia. "Powody są różne, kolizja terminów obrońców, choroba oskarżonych lub ich obrońców. To spowodowało, że proces nie ruszył" powiedział gazecie sędzia Aleksander Brzozowski z poznańskiego sądu.
Następna rozprawa została przezeń wyznaczona na 25 listopada. "Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej zweryfikują czy stan zdrowia tych, którzy przedstawili zwolnienia, uniemożliwia im udział w rozprawie. Jeśli się nie stawią na badania, mogą usłyszeć zarzuty utrudniania postępowania karnego" pisze dziennik.
Problem absencji oskarżonych na rozprawach i podpieranie się zwolnieniami lekarskimi jest znany także w innych miastach. Trudno z tym walczyć, bo "oskarżeni wymyślają kolejne sposoby na przedłużenie sprawy" oceniła w wypowiedzi dla dziennika sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak z Sądu Okręgowego w Warszawie.
"Według niej kluczową rolę odgrywają lekarze, którzy często bezrefleksyjnie wypisują zwolnienia oskarżonym" - pisze "Gazeta Polska". (PAP)
mars/























































