Najpierw Apple, a teraz Tesla. Kolejne hit-spółki ogłaszają plany splitu akcji. Rzecz sama w sobie nie byłaby tak interesująca, gdyby nie dość nieoczekiwane skutki tych posunięć.


30 lipca zarząd Apple Inc. ogłosił zamiar przeprowadzenia podziału akcji w stosunku 4 do 1. Split akcji jest operacją czysto księgową i niesie ze sobą zmian finansowych. Polega na podziale wartości nominalnej akcji przy jednoczesnym utrzymaniu kapitału akcyjnego bez zmian. Przykładowo, akcjonariusz posiadający sto akcji spółki przeprowadzającej split w stosunku 4 do 1 po tej operacji będzie miał 400 akcji. Ale każda z nich będzie warta cztery razy mniej niż przed splitem. Taka operacja nie ma więc wpływu na zasobność portfeli akcjonariuszy.
Podział akcji przeprowadza się z dwóch powodów. Jednym jest zwiększenie liczby akcji w obrocie. Drugim – i znacznie częstszym motywem – jest obniżenie ceny jednostkowej akcji. Robi się to po to, aby zwiększyć dostępność waloru dla inwestorów detalicznych, którzy nierzadko na jedną spółkę mogą wydać maksymalnie kilkaset dolarów (albo złotych). A co zrobić, gdy jedna akcja spółki kosztuje np. dwa tysiące dolarów?
Split dla drobnicy
Właśnie taka motywacja kierowała zarządem Apple’a. „Rada Dyrektorów zatwierdziła ponadto podział akcji w stosunku 4 do 1, aby uczynić akcje bardziej dostępnymi dla szerszej bazy inwestorów” – czytamy w komunikacie spółki z Cupertino. Obecnie Apple jest najcenniejszą giełdową spółką świata, wycenianą na ok. 1,97 biliona dolarów (1 bilion = 1000 miliardów = milion milionów). Kurs akcji na piątkowym zamknięciu notowań wynosił 459,63 USD. Czyli całkiem sporo jak na zasobność portfela początkującego inwestora indywidualnego.
To nie pierwszy podział akcji w historii spółki założonej przez Steve’a Wozniaka, Steve’a Jobsa i Ronalda Wayne’a. W czerwcu 2014 roku Apple przeprowadziło split w stosunku 7 do 1. Poprzednie splity miały miejsce w lutym 2005 r., czerwcu 2000 r. i maju 1987 r. (wszystkie w stosunku 2 do 1).
Dzień przeprowadzenia podziału akcji przewidziany jest na 24 sierpnia. Jednakże do 31 sierpnia handel akcjami Apple będzie się odbywał po starym kursie i dopiero tego dnia akcjonariusze zobaczą nową liczbę akcji na swoich rachunkach maklerskich. Kto sprzeda akcje między 24 a 31 sierpnia, ten nie otrzyma dodatkowych walorów. Od 31 sierpnia kurs Apple’a będzie podawany już z uwzględnieniem splitu.
Nieoczekiwane konsekwencje indeksowe
Z punktu widzenia inwestorów podział akcji nie ma większego znaczenia. Zwykle nie ma też żadnego wpływu na zachowanie giełdowego indeksu, w skład którego takie dzielone akcje wchodzą. Ale jest wyjątek. Jest nim Dow Jones Industrial Average – czyli jeden z najstarszych giełdowych indeksów świata. Obecnie akcje Apple’a są „najcięższym” komponentem DJIA, ważącym ok. 11%. Szacuje się, że po splicie akcje Apple’a spadną na 15. lub 16. pozycję w liczącym sobie 30 spółek indeksie.
A to dlatego, że pochodzący z końcówki XIX wieku indeks Dow Jonesa kalkulowany jest zupełnie inaczej niż jego współczesne odpowiedniki. W większości giełdowych indeksów akcje wchodzące w jego skład mają wagę uzależnione od kapitalizacji (czyli wartości rynkowej) ich emitenta i ewentualnie wielkości obrotu. Ale Dow Jones Industrial Average nie uwzględnia rynkowej kapitalizacji i nie stosuje średniej ważonej. Oblicza się go mnożąc zmianę nominalnej cenę akcji przez specjalny mnożnik (zwany dzielnikiem Dowa), który obecnie wynosi 0,14744568353097. Oznacza to, że im wyższa jest nominalna cena akcji danej spółki, tym większy jest jej wpływ na zmianę Dow Jonesa. Jest to podejście mocno archaiczne, kompletnie nieadekwatne w dobie sprzętu obliczeniowego z XXI wieku. Ale cóż, tradycja najwyraźniej też ma swoje znaczenie.
Tesla rośnie po podziale
Nieco inna historia z podziałem akcji w tle rozegrała się w przypadku Tesli. 11 sierpnia producent elektrycznych samochodów ogłosił zamiar przeprowadzenia splitu w stosunku 5 do 1. Także w tym przypadku decyzja była motywowana poprawą dostępności walorów dla inwestorów. Na koniec piątkowej sesji jedna akcja Tesli kosztowała aż 1 650,71 dolarów, co faktycznie jest poziomem zaporowym dla wielu drobnych inwestorów. Akurat Tesla nie wchodzi w skład Dow Jonesa, więc ten split nie będzie miał znaczenia dla 124-letniego indeksu.
Lecz o ile w przypadku Apple’a informacja o splicie została przyjęta normalnie, o tyle po komunikacie z Tesli rynek oszalał, podnosząc wycenę spółki Elona Muska aż o 13%. A przecież przyznanie inwestorom czterech nowych akcji za każdą istniejącą (i analogiczne obniżenie ich wartości) nie będzie miało żadnego wpływu na stan portfeli akcjonariuszy. Rynek zachował się niezbyt racjonalnie. Chyba że za decyzjami inwestorów stała spekulacja, że niższa nominalna cena akcji Tesli przyciągnie nowych kupujących i podbije wartość spółki. To logika nierzadko spotyka w ostatniej fazie hossy, napędzanej przez niedoświadczonych inwestorów indywidualnych przyciągniętych na giełdę perspektywą bajońskich zysków.
Kto następny?
Ruch Apple’a i w szczególności Tesli może rozpocząć całą falę splitów dokonywanych z myślą o przyciągnięciu inwestorów detalicznych, których aktywność od marca znacząco wzrosła – zarówno na Wall Street jak i na naszej GPW. Kandydatów to podziału akcji nie brakuje. Na pierwszym miejscu mamy Amazona, którego jedna akcja kosztuje ponad trzy tysiące dolarów. Później jest Alphabet (właściciel Google’a) z walorami w cenie 1,5 tys. USD. Jedna akcja Netfliksa kosztuje 482 USD – czyli nawet więcej niż Apple’a. W samym indeksie S&P500 mamy obecnie 50 papierów kosztujących więcej niż 300 USD za sztukę.
Tak wysokie ceny nominalne amerykańskich akcji to oczywiście pochodna technologicznej hossy (albo jak kto woli – bańki), która podniosła kapitalizację wielu spółek kilku lub kilkunastokrotnie w ciągu ostatnich 6 lat. W tym kontekście znamienny jest fakt, że na warszawskim parkiecie potencjalnych kandydatów do podziału akcji jest znacznie mniej. Jedynym oczywistym przypadkiem jest LPP, którego jedna akcja kosztuje prawie 7,5 tys. zł i jest praktycznie niedostępna dla większości inwestorów indywidualnych. Ale w tym przypadku drogę do splitu blokują uprzywilejowane akcje dominujących akcjonariuszy.
Innych „żelaznych” kandydatów do splitu właściwie brakuje. Owszem, są kosztujące ok. 800 zł walory Benefitu czy wyceniane na ponad 500 zł papiery Wawelu, Neuki i Vigo Systems. Lecz większego potencjału do dzielenia akcji można upatrywać w branży gamingowej, niezmiernie popularnej wśród krajowego inwestoriatu. A tu mamy kosztujące prawie 600 zł walory TS Games, wyceniane na ok. 500 zł papiery 11 bit i Playwaya. Sam CD Projekt „chodzi” przecież po ponad 400 zł za akcję, a więc nominalnie (i nie tylko nominalnie) trochę drogo.