Rachunki w przyszłym roku mogą wzrosnąć od kilkuset do kilku tysięcy złotych w skali roku dla mieszkańców osiedli. Powodem podwyżek będą nie tylko wyższe taryfy na gaz i prąd, ale skokowe koszty opłat dla spółdzielni. Jednak są też dobre wiadomości – nie grożą nam zimne kaloryfery i ciemne wieczory.


Prognozowana przez rząd podwyżka cen za ogrzewanie dla klientów indywidualnych w przyszłym roku może wynieść 40 proc. W przypadku energii elektrycznej ciągle trwa dyskusja nad wysokością podwyżek oraz ewentualnym zminimalizowaniem kosztów przeniesionych na mieszkańców. Ostateczna decyzja należy jednak do Urzędu Regulacji Energetyki, który odpowiada za ich regulacje.
Jak tłumaczą w rozmowach z Bankier.pl przedstawiciele spółdzielni z dużych polskich miast podwyżki za ogrzewanie w praktyce mogą osiągnąć poziom kilkuset złotych w skali roku dla jednego mieszkańca. Największy wpływ na ich ostateczny kształt będzie miał metraż mieszkania. Pojawiły się również bardziej pesymistyczne prognozy zakładające wzrost opłat ogółem o kilkadziesiąt procent, co oznaczałoby rachunki wyższe w skali roku o kilka tysięcy złotych.
Optymistyczny scenariusz
W opinii Urszuli Hreniak, specjalisty ds. komunikacji zewnętrznej w spółdzielni Wrocław-Południe, szacunkowy wzrost opłat o 40 proc., w tym za ogrzewanie i ciepłą wodę, to „optymistyczny scenariusz”. W przypadku mieszkańców spółdzielni Wrocław-Południe, wysokość rachunków za ogrzewanie dla mieszkania 50 mkw. wynosi w 2022 r. średnio 159 zł za miesiąc. Wpływ na ostateczną kwotę do zapłacenia ma wiele czynników, jak chociażby energochłonność budynków czy liczba mieszkańców w bloku. Jednak patrząc na uśrednioną wartość i doliczając do niej szacowaną podwyżkę o 40 proc., w 2023 r. rachunki mogą wynieść już 222,6 zł miesięcznie To natomiast w skali całego roku może oznaczać wzrost opłat o łącznie 763,2 zł.
– Sytuację oceniamy jako trudną i niepewną. Koszty podwyżek cen energii będą musiały być przeniesione na właścicieli mieszkań i lokali użytkowych w zasobach spółdzielni – wyjaśnia w rozmowie z Bankier.pl Tomasz Kowal, zastępca kierownika działu eksploatacji w Spółdzielni Mieszkaniowej im. I. J. Paderewskiego w Katowicach.
Według prognoz katowickiej spółdzielni roczny rachunek za ogrzewanie może wzrosnąć średnio o 600 zł r/r., jeżeli zostanie przedłużone obowiązywanie niższej stawki VAT. W 2022 r. stawka ta była obniżana dwukrotnie – z 23 proc. na 8 proc., a następnie do 5 proc. obowiązujących teraz. Jeżeli wróci 23 proc. VAT, do podwyżki będzie trzeba doliczyć kolejne 18 proc.
Przed nami trudny rok
Dla spółdzielni wzrost taryfy na energię elektryczną i cieplną oznaczają wielomilionowe skoki kosztów ponoszonych w ciągu roku. Na przykładzie warszawskiej spółdzielni MSM „Energetyka” mowa nawet o wzroście o 600 proc. w przypadku opłat za prąd dla części wspólnych.
– W poprzednich latach do przetargu stawało nawet kilkanaście firm, w tym roku jednak zainteresowanie było nikłe. Rozmawialiśmy do tej pory z dwoma sprzedawcami. Gdybyśmy się na nie zgodzili, mielibyśmy wzrost kosztów dla terenów wspólnych o 600 procent. Sprzedawcy sami nam mówią, że z uwagi na wahania na giełdzie nie są w stanie przedstawić swoich propozycji ze stałą ceną na rok, a proponują nam kontrakt ze zmienną opłatą, której wysokość będzie uzależniona od sytuacji na giełdzie towarowej – wyjaśnia Grzegorz Engelbrecht.
W praktyce oznaczałoby to wzrost względem całej spółdzielni, w budynkach której mieszka ok. 40 tys. osób, z 1,8 mln zł w 2022 r., do ponad 10 mln w 2023 r. W ocenie członka zarządu spółdzielni sam wzrost kosztów za ogrzewanie wyniesie ok. 70 proc. – z 43,5 mln zł w 2022 r. do ok. 74 mln zł w 2023 r.
– Poza energią elektryczną i ogrzewaniem, trzecim największym wyzwaniem będą koszty wywozu śmieci. Nie chcemy wszystkich kosztów przenosić na mieszkańców, jednak z naszych szacunków wynika, że opłaty mogą wzrosnąć powyżej poziomu inflacji za 2022 r., w przybliżeniu 40 proc. – tłumaczy nasz rozmówca.
Podwyżki nie tylko za ogrzewanie, a ogółem za wszystkie opłaty, w przypadku warszawskich mieszkańców oznaczałyby wzrost z poziomu 678 zł za mieszkanie 50 mkw. w 2022 r. do blisko 949,2 zł na miesiąc w 2023 r. To w ciągu 12 miesięcy może dać kwotę wyższą na rachunkach o 3254,4 zł.
Promyk nadziei – nie zmarzniemy
Temperatura w grzejnikach i w kranach nie powinna być jednak obniżana celem oszczędności. Jak wyjaśnia w rozmowie z Bankier.pl Grzegorz Koralewski, kierownik działu technicznego spółdzielni mieszkaniowej „Osiedle Młodych” w Poznaniu, obecnie obowiązujące przepisy nakazują utrzymanie temperatury wody ciepłej w mieszkaniach na poziomie 55-60 stopni Celsjusza. Ewentualna zmiana przepisów celem obniżenia tego wskaźnika nie wypłynęłaby negatywnie na komfort mieszkańców, a mogłaby dać pole od obniżenia kosztów.
– Jeżeli chodzi o samą temperaturę ciepłej wody wartości 55 stopni, to z medycznego punktu widzenia woda o tej temperaturze powoduje oparzenia skóry w czasie do trzech minut, więc w takiej wodzie nikt się nie kąpie. Z założenia służy ona do mieszania z wodą zimną, żeby uzyskać wodę, której można używać. Wystarczającym poziomem mogłoby być 45-55 stopni, tak jak stanowiły o tym przepisy kiedyś – wyjaśnia Grzegorz Koralewski.
Jednocześnie przedstawiciele spółdzielni jednogłośnie stwierdzili, że podczas nadchodzącej zimy nie będzie niespodziewanych przerw prądu oraz ogrzewania celem oszczędzania. Mogą się zdarzyć awarie oraz planowane wyłączenia mediów z uwagi na chociażby modernizację prowadzoną przez dystrybutora. Oznacza to, że zimne kaloryfery oraz ciemne wieczory nie grożą mieszkańcom. Choć jak podkreślają eksperci, z uwagi na wzrost kosztów rachunków każdy będzie musiał sam dostosować temperaturę oraz oświetlenie do swoich potrzeb i możliwości finansowych.


























































