

Władimir Putin stracił kontrolę nad tym, co się dzieje na Ukrainie. Tak ocenił podczas debaty w radiowej Jedynce były wieloletni doradca prezydenta Rosji, dziś na Kremlu persona non grata, Gleb Pawłowski.

Powiedział on, że "Putin naciska na guzik, którym chciałby zakończyć konflikt, ale już nic się nie dzieje". Gleb Pawłowski argumentował, że o wydarzeniach na Ukrainie nie decyduje tylko rosyjski prezydent, a jest to system, którego niektórych elementów nie można powstrzymać. Decyzje bowiem są podejmowane na różnych szczeblach i przez różne sfery, również przedsiębiorców i władze lokalne.
Były bliski współpracownik Putina stwierdził też, że za konflikt odpowiedzialność ponosi również były ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz. Zdaniem Pawłowskiego, chciał on targować się jednocześnie z Moskwą i Brukselą. W ten sposób stworzył - jak sądził - korzystny dla siebie układ. Zakończyło się to jednak tragedią, która przeszła w rewolucję, a ta w wojnę - ocenił Gleb Pawłowski. Przyznał jednak, że gdy - jak się wyraził - Europa chciała "wirtualnie przyłączyć Ukrainę", to nie interesowały jej szczegóły i niczego Ukrainie nie proponowała.
Gleb Pawłowski uspokajał jednocześnie, że nie powstanie żadne imperium na wzór Związku Radzieckiego. Stwierdził, że był to sztuczny twór i nie ma ludzi, którzy mogliby go odbudować. "Na szczęście dla nas wszystkich" - ocenił.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/PR1/vey/dj