Witold Orłowski: Dzień dobry.
CS: Przenieśmy się z Warszawy do Davos na Światowe Forum Ekonomiczne. Pan bywał, Panie Profesorze, w Davos, warto bywać?
WO: Warto, warto.
CS: Ale warto dlatego, żeby porozmawiać i rozszerzyć swoje spostrzeganie?
WO: Tak, głównie dlatego, to jest oczywiście miejsce, gdzie przede wszystkim można samemu porozmawiać, usłyszeć, co mówią. Pomysł jednak genialny, dać zgromadzić ludzi w zupełnie jakiejś inne atmosferze niż normalnie. Atmosferze, która sprzyja rozluźnieniu się, mówieniem bardziej otwarcie.
CS: No właśnie mówienie bardziej otwarcie, pytam nie bez powodu, bo z tegorocznego Davos płynie taki komunikat, o czym z resztą nawet godzinę temu na naszej antenie mówił Ludwik Sobolewski, Prezes Giełdy Papierów Wartościowych, że tchnie z tego spotkania optymizmem co do przyszłości. Inaczej niż rok temu, kiedy wszyscy wyjeżdżali z Davos z raczej smutnymi minami. Mniej mówi się o oszczędnościach, a więcej mówi się o tym, jak pobudzać wzrost gospodarczy i tworzyć nowe miejsca pracy.
WO: Ja bym tego nie określił optymizmem, to jest raczej stwierdzenie, że są ogromne problemy. Przy czym są tak naprawdę dwa problemy - jeden to są niestabilne finanse, czyli problem zadłużenia itd. Drugi to jest problem słabego wzrostu w krajach rozwiniętych oczywiście i braku perspektyw. Dotyczy to Europy, ale Stanów Zjednoczonych także. I tak naprawdę oba problemy muszą być rozwiązane, nie wiadomo, czy da się rozwiązać jeden bez drugiego i tak naprawdę oczywiście trzeba rozmawiać w tych kategoriach. Natomiast nie da się ukryć, że raczej kraje, ci główni zabierający głos, wolą się skoncentrować na jednym. W tej chwili są Niemcy prezentują podejście zimnego finansisty, który, gdy człowiek przychodzi do banku, mówi, że nie może związać końca z końcem, nie może spłacać kredytu, mówi - zaciśnij pasa i spłacaj. Jest też podejście, które zyskuje bardzo wielu zwolenników - to są oczywiście Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, ale jest też wiele krajów Europy, które się troszkę boją Niemiec i nie chcą tego głośno mówić, ale które też uważają, że ważniejsze jest nie tyle, jak spłacić długi, ile jak powrócić na ścieżkę wzrostu.
CS: To, która w takim razie droga jest lepsza?
WO: Problemem jest to, że nie bardzo wiadomo. To znaczy, pierwsza odpowiedź jest, dla kogo? Dla dłużnika najlepsza droga to jest skreślić jego długi i zająć się tylko tym, żeby na nowo stanął na nogi. Natomiast trzeba pamiętać, że wtedy wierzyciel z kolei jest bardzo mocno poszkodowany, jak mówimy - Niemcy bronią interesów tych, którzy pożyczali - no to pamiętajmy, no to czyich?! Tej części społeczeństw, które mają oszczędności ludzi starszych, którzy mieli pieniądze na swoje emerytury itd. Bardzo łatwo sobie tak postawić: aha, to finansiści, to banki chcą z powrotem te pieniądze, i sobie przejeść i przepić, to nieprawda. To jest sprawa oszczędności tej starszej części społeczeństwa w krajach rozwiniętych zamożnego, które 4 lata temu myślało, że ma odłożone pieniądze na emerytury i teraz znaczna część tych pieniędzy przepadała. A kraje no powiedzmy dłużnicy bardzo chętnie powiedzieli - skreślcie tego, bo inaczej my nie będziemy rosnąć. Jest problem, że tego nie da się w łatwy sposób rozwiązać. Ja jestem przekonany, że trzeba znaleźć sposób pogodzenia, problemów finansowych i problemów powrotu do wzrostu, pamiętając o tym, że jest to bardzo łatwo powiedzieć a bardzo trudno zrobić.
CS: No właśnie. Davos to również czas, kiedy tak naprawdę cały świat przystąpił do szturmu na Europę, prezydent Meksyku Calderon mówi: użyjcie wreszcie tej bazuki finansowej, czyli zacznijcie mówiąc wprost zacznijcie drukować pieniądze.
WO: No tak, oczywiście kryzys finansowy w Europie jest problemem dla wszystkich. Postawmy się sytuacji: co to znaczy drukować pieniądze? Prędzej czy później to oznacza, że długi spłaca się pustymi pieniędzmi, czyli nie spłaca się realnie. Postawmy się w sytuacji kraju, który przykład pożyczał reszcie świata. Jest bardzo łatwo Stanom Zjednoczonym, które pożyczały pieniądze od reszty świata, powiedzieć - zmieniamy reguły gry, teraz oddamy realnie tylko połowę, wszyscy oddają tylko połowę tego, co pożyczyli. Znacznie trudniej jest zrobić tym krajom, które pożyczały innym, i teraz, kto pożyczał tak naprawdę? Pożyczały po pierwsze w Europie Niemcy praktycznie i nikt więcej reszta pożyczała od Niemiec pieniądze. Pożyczały Chiny mają inny sposób gry, ale mają tak samo problem z tym oczywiście Japonia tak samo. Pożyczały kraje no powiedźmy te bogate w surowce, ale nimi nikt się nie przejmuje, bo w ziemi znaleźli ropę, gaz to … czyli krótko mówiąc no mamy ten świat jednak podzielony między tych którzy pożyczali i którzy od których pożyczano ich wizję są dokładnie odwrotne. I teraz bardzo głośno w Davos tak się składa, że Chińczycy są w ogóle Chińczycy w tej sprawie mało zabierają głos ten wielki wierzyciel świata podobnie Japonia. I właśnie Ci Niemcy są osamotnieni, czy prezydent Putin przyjechałby płakać, że chcą mu nie spłacić tych pieniędzy, które on zainwestował … ropy no to nikt oczywiście nie będzie serio traktować, bo to ich zmartwienie. No i tak naprawdę są Niemcy z jednej strony osamotnieni jako ci broniący interesu tych, którzy pożyczali pieniądze przeszłości i reszta świata, która tak naprawdę prawie wszyscy są zainteresowani tym niech drukują pieniądze rozwiążą problem a, że stracą niemieccy oszczędni emeryci no to … a nie Meksyku czy Stanów Zjednoczonych.
CS: Profesor Witold Orłowski PWC, Szkoła Biznesu PW. Dziękuje bardzo.
WO: Dziękuje


























































