Władze hrabstwa Miami-Dade poinformowały w piątek o 4 ofiarach śmiertelnych i 159 zaginionych po zawaleniu się części 12-piętrowego apartamentowca w Surfside w aglomeracji Miami w nocy ze środy na czwartek.


Burmistrzyni hrabstwa Daniella Levine Cava poinformowała w piątek, że służby ratunkowe wciąż poszukują osób, które przeżyły.
Straż pożarna przekazała AP, że akcja ratunkowa trwała też w nocy z czwartku na piątek. 130 strażaków wciąż przeczesuje gruzy w poszukiwaniu ofiar. Lekarze sądowi współpracują z policją przy identyfikacji ofiar śmiertelnych.
Do częściowego zawalenia się budynku doszło około godz. 2 w nocy ze środy na czwartek (godz. 8 czasu polskiego). W wybudowanym w 1981 r. położonym tuż przy plaży apartamentowcu było ponad 130 mieszkań. Jak podał "Washington Post", do zawalenia się 40-letniego bloku doszło zaledwie dzień po tym, jak pomyślnie przeszedł on inspekcję budowlaną.
Przyczyna katastrofy jest nieznana, a według "WP" jej ustalenie może zająć długi czas. Średnia cena apartamentu w położonym nad brzegiem oceanu budynku wynosiła ok. 600 tys. dolarów.
Należąca do aglomeracji Miami miejscowość Surfside jest znana jako ośrodek społeczności ortodoksyjnych Żydów, a także jako "mała Argentyna" ze względu na dużą liczbę imigrantów z tego kraju.
Inżynier budowlany ostrzegał w 2018 r. o "poważnych uszkodzeniach" budynku na Florydzie
Konsultant budowlany w 2018 roku mówił o "poważnych uszkodzeniach strukturalnych" w kompleksie Condo na Florydzie. Nakłaniał zarządców budynku w Miami do naprawy pękniętych kolumn i kruszejącego betonu. Prace miały się właśnie rozpocząć, gdy budynek zawalił się w nocy ze środy na czwartek.
Frank Morabito, inżynier oceniający w 2018 roku stan techniczny apartamentowca Surfside wyszczególnił szereg problemów w tym słabą hydroizolację u podstawy budynku. Znalazł alarmujące dowody "poważnych uszkodzeń strukturalnych" betonowej płyty pod pokładem basenu i "obfitych" pęknięć i kruszenia się kolumn, belek i ścian garażu pod 13-piętrowym budynkiem.
Według mediów Morabito nie sygnalizował wprost, że budynek był zagrożony zawaleniem, jednak zauważył, że potrzebne naprawy będą miały na celu "utrzymanie integralności strukturalnej".
W sobotę stowarzyszenie zarządzające kompleksem ujawniło niektóre problemy, które prawdopodobnie doprowadziły do jego zawalenia, ale zrobiło to dopiero, gdy urzędnicy miejscy opublikowali w piątek wieczorem raport z 2018 roku. Wynika z niego, że za większością wspomnianych przez Moraboto uszkodzeń stały prawdopodobnie lata ekspozycji na żrące słone powietrze - donosi NYT.
Kenneth S. Direktor, prawnik, który reprezentuje stowarzyszenie mieszkańców, które zarządza budynkiem, powiedział, że naprawy zostały ustalone i miały się właśnie rozpocząć. "Właśnie mieli się za to zabrać" - powiedział w udzielonym w piątek wywiadzie, dodając, że remont zostałby przeprowadzony wcześniej, gdyby właściciele mieli jakiekolwiek przesłanki, że korozja i kruszenie się betonu - których łagodne przypadki są stosunkowo powszechne w wielu nadmorskich budynkach - stanowiły poważne zagrożenie.
Śledczy jeszcze nie zidentyfikowali rzeczywistych przyczyny katastrofy, w której zginęły cztery osoby, a 159 wciąż uważa się za zaginione, i nadal oczekują na pełny dostęp do miejsca, gdzie ekipy ratunkowe przesiewają niestabilną stertę gruzu w poszukiwaniu ewentualnych ocalałych.
Eksperci uważają, że ocena możliwych scenariuszy zawalenia się budynku może potrwać miesiące, obejmując przegląd poszczególnych elementów budynku, które mogą być teraz zasypane gruzem, testowanie betonu w celu oceny jego integralności i badanie ziemi poniżej fundamentów, aby sprawdzić, czy powstało tam wcześniej zapadlisko. (PAP)
skib/ tebe/