[Aktualizacja, godz. 15:50] Brytyjska premier Theresa May poinformowała w środę Izbę Gmin, że jej rząd rozpoczął procedurę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. "Dzisiaj rząd realizuje demokratyczną wolę narodu i tego parlamentu" - podkreśliła.


Negocjacje zostały rozpoczęte w nieco ponad dziewięć miesięcy po ubiegłorocznym referendum ws. członkostwa w Unii Europejskiej, w którym Brytyjczycy zagłosowali większością 52 do 48 proc. za opuszczeniem Wspólnoty.
List notyfikujący intencję wyjścia z Unii Europejskiej został podpisany przez May we wtorek po południu i przewieziony pociągiem Eurostar do Brukseli przez jednego z oficjeli ministerstwa spraw zagranicznych, który doręczył go brytyjskiemu ambasadorowi przy unijnych instytucjach, sir Timowi Barrowowi.
After nine months the UK has delivered. #Brexit
— Donald Tusk (@eucopresident) 29 marca 2017
To on oficjalnie przekazał w środę list na ręce przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska rozpoczynając dwuletni okres negocjacji ws. Brexitu.
May do Tuska: Chcemy głębokiego i specjalnego partnerstwa
Premier Theresa May napisała w środę w liście do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, że Wielka Brytania "liczy na uzgodnienie głębokiego i specjalnego partnerstwa" dotyczącego współpracy gospodarczej i w zakresie polityki bezpieczeństwa po Brexicie.
"Chcemy odgrywać nadal rolę w zapewnianiu, że Europa pozostaje silna, dobrze prosperująca i będąca w stanie przewodzić w świecie, oddziałując swoimi wartościami na resztę świata i broniąc się przed zagrożeniami" - podkreśliła szefowa brytyjskiego rządu.
Brytyjska premier Theresa May ostrzegła w środę w liście do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, że brak porozumienia ws. przyszłych relacji handlowych zaszkodzi bezpieczeństwu Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej.
Szefowa rządu napisała, że jeśli nie uda się uzgodnić nowej umowy między UE a Wielką Brytanią, "według domyślnego scenariusza" handel pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską będzie odbywał się na podstawie przepisów Światowej Organizacji Handlu (WTO).
"W kwestii bezpieczeństwa brak porozumienia oznaczałby osłabienie naszej współpracy w walce z przestępczością i terroryzmem. W takim scenariuszu zarówno Wielka Brytania, jak i Unia Europejska będą musiały dać sobie z tym radę, ale nie jest to wynik rozmów, którego żadna ze stron by chciała. Musimy pracować ciężko, aby tego uniknąć" - dodała premier.
To pierwszy raz, kiedy brytyjski rząd bezpośrednio połączył kwestię przyszłych regulacji handlu między Wielką Brytanią a Unią Europejską z przyszłą współpracą w zakresie bezpieczeństwa i walki z terroryzmem.
"Nie chcemy członkostwa we wspólnym rynku"
"Wielka Brytania nie będzie ubiegała się o członkostwo we wspólnym rynku - rozumiemy i szanujemy wasze stanowisko, że cztery wolności wspólnego rynku są niepodzielne" - napisała w środę w liście do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska brytyjska premier Theresa May.
W trakcie wcześniejszego wystąpienia w Izbie Gmin, premier podkreśliła, że zaakceptowanie czterech wolności jednolitego rynku UE - swobody przepływu towarów, usług, kapitałów i osób - "jest niekompatybilne z demokratycznie wyrażoną wolą Brytyjczyków".
W liście do Tuska szefowa rządu zaapelowała jednocześnie, aby rozmowy odbywały się w sposób "konstruktywny i z szacunkiem, w duchu szczerej współpracy", przyznając, że rząd w Londynie jest świadom tego, że "Wielka Brytania odczuje konsekwencje wyjścia z Unii Europejskiej".
"Wiemy, że stracimy wpływ na zasady, które dotyczą europejskiej gospodarki. Wiemy też, że brytyjskie firmy będą musiały w handlu z Unią Europejską dopasować się do przepisów ustalonych przez instytucje, których nie będziemy już członkami - podobnie jak w przypadku innych zagranicznych rynków" - dodała May.
"Interes naszych obywateli najważniejszy"
Brytyjska premier Theresa May zaapelowała w środę do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, aby "w sercu naszych negocjacji (ws. wyjścia z Unii Europejskiej) był interes wszystkich naszych obywateli".
Szefowa rządu dodała, że "wielu obywateli pozostałych państw członkowskich mieszka w Wielkiej Brytanii - podobnie jak wielu obywateli Wielkiej Brytanii w reszcie Unii Europejskiej - i powinniśmy dążyć do szybkiego osiągnięcia porozumienia dotyczącego ich praw".
Czytaj dalej: Tusk o kosztach Brexitu dla obywateli UE
Tusk: Nie jest to szczęśliwy dzień ani w Brukseli, ani w Londynie
Nie ma powodu, żeby udawać, że to szczęśliwy dzień, zarówno w Brukseli, jak i Londynie - mówił szef Rady Europejskiej Donald Tusk po tym, jak odebrał oficjalną notyfikację informującą o zamiarze wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
"Większość Europejczyków, włączając w to prawie połowę brytyjskich głosujących, wolałaby, żebyśmy zostali razem" - mówił na konferencji prasowej w Brukseli Tusk. Dlatego - jak zaznaczył - nie będzie udawał, że jest dziś szczęśliwy dzień.
Dodał jednak, że paradoksalnie jest coś pozytywnego w Brexicie. Szef Rady Europejskiej tłumaczył, że Brexit sprawił, iż "27" jest bardziej zdeterminowana i zjednoczona niż wcześniej. "Pozostaniemy zdeterminowani i zjednoczeni również w przyszłości, podczas czekających nas trudnych negocjacji" - wskazał.
Tusk: Cel to minimalne koszty Brexitu dla obywateli, firm i krajów UE
Naszym celem w negocjacjach w Wielką Brytanią będzie minimalizacja kosztów Brexitu dla obywateli, firm i krajów UE - oświadczył w środę szef Rady Europejskiej Donald Tusk po odebraniu notyfikacji informującej o zamiarze wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii.
Pismo, przekazane Tuskowi przez brytyjskiego ambasadora Tima Barrowa, uruchamia zapisaną w artykule 50. unijnego traktatu procedurę wystąpienia z UE. Procedura ma się zakończyć w ciągu dwóch lat. Tyle czasu UE i Londyn mają na uzgodnienie warunków Brexitu.
W krótkim wystąpieniu Tusk przyznał, że "nie ma powodu, żeby udawać, że to szczęśliwy dzień, zarówno w Brukseli, jak i Londynie".
"Większość Europejczyków, włączając w to prawie połowę brytyjskich głosujących, wolałaby, żebyśmy zostali razem" - powiedział Tusk. Dlatego - jak zaznaczył - nie będzie udawał, że środa jest szczęśliwym dniem.
Dodał jednak, że paradoksalnie jest coś pozytywnego w Brexicie. Szef Rady Europejskiej tłumaczył, że Brexit sprawił, iż "27" jest bardziej zdeterminowana i zjednoczona niż wcześniej. "Pozostaniemy zdeterminowani i zjednoczeni również w przyszłości, podczas czekających nas trudnych negocjacji" - wskazał.
Podkreślił, że zarówno on, jak i Komisja Europejska mają "mocny mandat, by chronić interesy +27+". "W tym procesie nie ma nic do wygrania i mówię tu o obu stronach. W istocie chodzi o ograniczenie szkód" - powiedział Tusk. "Naszym celem jest minimalizacja kosztów dla obywateli, firm i krajów UE. Zrobimy wszystko co w naszej mocy i mamy narzędzia, by osiągnąć ten cel" - podkreślił szef Rady Europejskiej.
Jak zaznaczył, do czasu aż Wielka Brytania nie opuści UE, unijne prawo "obowiązuje wobec i wewnątrz Wielkiej Brytanii".
Poinformował też, że Rada Europejska, w której skład wchodzą przywódcy państw UE, wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że "będziemy działać jako jedna całość i rozpoczniemy negocjacje o kluczowych warunkach uporządkowanego wystąpienia" Wielkiej Brytanii z Unii.
"Mogę tylko dodać, że już za wami tęsknimy" - zakończył szef Rady Europejskiej swoje krótkie wystąpienie.
W piątek Tusk przekaże 27 krajom UE propozycje wytycznych do negocjacji z Wielką Brytanią. Ostateczne wytyczne przyjęte zostaną na szczycie planowanym na 29 kwietnia. Negocjacje będzie prowadzić Komisja Europejska, a jej głównym negocjatorem jest francuski polityk Michel Barnier.
Według oświadczenia Rady Europejskiej wytyczne będą zawierać stanowiska i zasady, na podstawie których UE, reprezentowana przez Komisję Europejską, będzie negocjować z Wielką Brytanią. "Nasze podejście do tych rozmów będzie konstruktywne i będziemy dążyć do porozumienia. Mamy nadzieję, że w przyszłości Wielka Brytania będzie naszym bliskim partnerem" - oświadczyli szefowie państw i rządów.
"Żałujemy, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską, ale jesteśmy gotowi na proces, który teraz nastąpi" - podkreślili.
Po przyjęciu wytycznych do negocjacji przez szczyt UE Komisja w ciągu czterech dni ma przedstawić Radzie UE projekt decyzji w sprawie rozpoczęcia negocjacji. Rada UE, czyli ministrowie państw członkowskich, dadzą zielone światło do rozpoczęcia rokowań i przyjmą mandat negocjacyjny kwalifikowaną większością głosów. Wówczas Barnier zostanie upoważniony do rozpoczęcia rozmów.
Według Komisji same negocjacje potrwają około 18 miesięcy, od początku czerwca br. do przełomu października i listopada 2018 roku.
Po ich zakończeniu unijny negocjator przedstawi Radzie i Parlamentowi Europejskiemu propozycję umowy z Londynu, uwzględniającą ramy przyszłych stosunków Wielkiej Brytanii z UE.
Parlament Europejski musi wyrazić zgodę na umowę w głosowaniu zwykłą większością głosów, w tym brytyjskich europosłów. Z kolei Rada UE podejmie decyzję o zawarciu umowy wzmocnioną większością kwalifikowaną (72 proc. krajów UE, reprezentujących 65 proc. ludności).
Jeżeli nie uda się zawrzeć porozumienia, to po 29 marca 2019 roku traktaty UE po prostu przestaną mieć zastosowanie do Wielkiej Brytanii.
Czytaj dalej: Rusza procedura wyjścia Wielkiej Brytanii z UE
Rusza procedura wyjścia Wielkiej Brytanii z UE
"To historyczny moment, od którego nie ma powrotu. Wielka Brytania opuszcza Unię Europejską" - powiedziała May, zwracając się do deputowanych kilka minut po wręczeniu przez brytyjskiego ambasadora przy UE Tima Barrowa formalnej notyfikacji dotyczącej zamiaru wyjścia ze Wspólnoty przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi.
Po opuszczeniu Unii "będziemy podejmować własne decyzje i tworzyć własne prawa; przejmiemy kontrolę nad tym, co ma dla nas największe znaczenie i wykorzystamy tę okazję, aby zbudować silniejszą, uczciwszą Wielką Brytanię" - zadeklarowała premier.
"W momentach takich, jak ten - wielkich punktach zwrotnych naszej narodowej historii - wybory, których dokonujemy definiują charakter naszego narodu. Możemy powiedzieć, że stojące przed nami zadanie jest zbyt duże. Możemy skupić się na przeszłości i powiedzieć, że nie da się czegoś robić. Możemy też jednak patrzeć naprzód z optymizmem i nadzieją - wierząc w siłę brytyjskiego ducha" - oświadczyła szefowa rządu. Dodała, że "wybiera wiarę w Wielką Brytanię i to, że nasze najlepsze dni są wciąż przed nami".
Brytyjska premier zaznaczyła, że jej rządowi zależy na zbudowaniu "głębokiego, specjalnego partnerstwa między Wielką Brytanią i Unią Europejską". "Partnerstwa wartości, interesów, opartego na współpracy w takich obszarach jak bezpieczeństwo i kwestie gospodarcze. Partnerstwa, które działa w najlepszym interesie Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i świata" - podkreśliła.
Jak dodała, "obecnie bardziej niż kiedykolwiek świat potrzebuje liberalnych, demokratycznych wartości, które podziela Wielka Brytania". "To dlatego, podczas gdy wychodzimy z instytucji Unii Europejskiej, nie opuszczamy Europy. Pozostaniemy bliskimi przyjaciółmi i sojusznikami; będziemy oddanym partnerem i będziemy odgrywać swoją rolę w zapewnianiu tego, żeby Europa mogła przekazywać swoje wartości i bronić się przed zagrożeniami dla jej bezpieczeństwa".
W trakcie wystąpienia w parlamencie premier złożyła także jednoznaczną deklarację dotyczącą 3,3 miliona obywateli Unii Europejskiej mieszkających w Wielkiej Brytanii, w tym blisko miliona Polaków. Oznajmiła, że w liście ws. Brexitu "jasno zaznaczyła", iż zagwarantowanie praw obywateli Unii Europejskiej w Wielkiej Brytanii i Brytyjczyków mieszkających w Europie będzie dla niej "priorytetem w rozmowach".
Jednocześnie May zapewniła, że Wielka Brytania "uszanuje stanowisko" innych państw członkowskich, że nie może dowolnie wybierać spośród czterech nierozłącznych wolności Unii Europejskiej. "Ponieważ zaakceptowanie tych wolności jest niekompatybilne z demokratycznie wyrażoną wolą Brytyjczyków, nie będziemy dłużej członkami wspólnego rynku" - powiedziała. Zaznaczyła jednak, że jej rząd będzie starał się o nowe porozumienie o wolnym handlu, dające "brytyjskim firmom maksymalną wolność do handlowania i operowania w ramach rynków europejskich i pozwoli europejskim przedsiębiorstwom na to samo w Wielkiej Brytanii".
Jak zapowiedziała, jej rząd przedstawi w czwartek "białą księgę", potwierdzającą plany przeniesienia wybranych istniejących unijnych przepisów, by stały się one prawem brytyjskim, "aby każdy wiedział, jaka jest jego sytuacja".
Szefowa rządu wyjaśniła, że ruch ten jest elementem szerszej rządowej strategii przedstawiania możliwie jak największej liczby szczegółów na każdym etapie negocjacji, "aby przedsiębiorcy, sektor publiczny i każdy miał tak wiele jasności, jak tylko jesteśmy w stanie zapewnić w trakcie tego procesu".
Negocjacje zostały rozpoczęte w nieco ponad dziewięć miesięcy po ubiegłorocznym referendum w sprawie członkostwa w UE, w którym Brytyjczycy zagłosowali większością 52 do 48 proc. za opuszczeniem Wspólnoty.
Proces wyjścia z Unii Europejskiej powinien się zakończyć w ciągu dwóch lat od uruchomienia procedury opisanej w artykule 50. Traktatu Lizbońskiego, tj. do 29 marca 2019 roku.
Przedłużenie rozmów o kolejne dwa lata byłoby możliwe wyłącznie za jednogłośną zgodą wszystkich państw członkowskich.
PAP/IAR