Premier Japonii Shinzo Abe przedstawił długo oczekiwaną „trzecią strzałę” – pakiet reform, które obok luzowania polityki monetarnej i wydatków rządowych -mają pobudzić trzecią największą gospodarkę świata.
Podczas wczorajszego wystąpienia, z kołczanu premiera Kraju Kwitnącej Wiśni wyszła propozycja obniżenia podatku dla przedsiębiorstw. Szczegóły wciąż są tajemnicą – dziennik Kyodo News twierdzi, że stawka podatkowa, która obecnie wynosi 35,64%, spadnie „znacznie poniżej 30%”. Dziennik Nikkei idzie jeszcze dalej i twierdzi, że w kolejnych latach stawka zostanie sprowadzona poniżej 20%.
Oprócz obniżenia podatku dla przedsiębiorstw, na trzecią strzałę premiera Japonii składają się m.in. liberalizacje przepisów dotyczących rolnictwa i budownictwa, ułatwienie zatrudniania zagranicznych pracowników (jako pomoc domowa lub pielęgniarki) czy aktywizacja zawodowa kobiet i osób starszych.
Dwie strzały już wyleciały
Program polityczny Shinzo Abe opiera się na trzech filarach, zwanych „trzema strzałami”. Pierwszą i jak do tej pory najbardziej eksploatowaną jest polityka monetarna. Decyzją nowego rządu w marcu ubiegłego roku na fotelu prezesa Banku Japonii zasiadł Haruhiko Kuroda, którego pierwszym ruchem było ogłoszenie planu podwojenia podaży pieniądza. Taki krok ma na celu – jak twierdzą autorzy planu – „wyrwanie Japonii z okowów deflacji” i doprowadzenie do 2-procentowej inflacji.
Drugą strzałą w kołczanie premiera Japonii jest zwiększenie wydatków publicznych ze szczególnym uwzględnieniem modernizacji i rozbudowy infrastruktury. Rozwiązanie to jest powszechnie stosowane na całym świecie, lecz w Japonii przybiera ogromną skalę i będzie porównywalne z „lawiną wydatków” z lat 90. Dość powiedzieć, że tuż po dojściu do władzy Abe polecił ministrowi finansów zignorowanie limitu deficytu budżetowego, ustanowionego przez poprzednią ekipę rządzącą. Wszystko to ma miejsce w najbardziej zadłużonym rozwiniętym kraju świata – relacja japońskiego długu publicznego do PKB przekroczyła 214%.
Optymizm wróci?
Dwie pierwsze strzały wystrzelone przez premiera sprawiły, że w ubiegłym roku indeks Nikkei zanotował wzrost o 57% - najwięcej wśród głównych światowych giełd. Od początku tego roku główny indeks tokijskiej giełdy traci już 8,3%, podczas gdy bijący kolejne rekordy amerykański S&P 500 dał zarobić 5,5%.
Zdaniem komentatorów, obniżka podatków dla firm, a także zarekomendowanie państwowemu funduszowi emerytalnemu aktywniejsze inwestowanie w akcje, może ponownie wywołać wzrosty na japońskiej giełdzie.
/mz