Film Ryszarda Bugajskiego "Układ zamknięty" ogląda się z zapartym tchem. Widzowie w napięciu obserwują ruchy nieuczciwego prokuratora, przejmują się losami niesłusznie oskarżonych przedsiębiorców - wiedzą, kto jest dobry, a kto zły. W rzeczywistości bywa jednak zupełnie inaczej.
![]() |
W "Układzie zamkniętym" uczciwi są oskarżeni przedsiębiorcy, a oszukuje prokurator z naczelnikiem urzędu skarbowego. Foto: materiały dla mediów |
Przedsiębiorca: prywaciarz wynoszący się ponad klasę robotniczą
W rzeczywistości przedsiębiorców nikt nie żałuje. - Kiedy w telewizji mowa o tym, że urzędnicy matce odebrali dziecko, widzowie są oburzeni. Mało kto zastanawia się, co się działo w tym domu wcześniej. Kiedy jednak CBA wtargnie do domu przedsiębiorców, reakcja jest już inna: "złapali kolejnego, który robił przekręty" - mówi Wojciech Zatorski ze Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców.
- Często się zdarza, że przedsiębiorca, zwłaszcza ten, który zaczynał od niczego, a któremu udało się osiągnąć sukces, jest widziany przez społeczeństwo jako "badylarz" i "prywaciarz" - dodaje. - To przekonanie zostało nam jeszcze z czasów PRL-u.
Podobnego zdania jest Marcin Kołodziejczyk ze stowarzyszenia Niepokonani 2012, chociaż nie uważa tego podejścia za powszechne: - Może wśród starszych ludzi pokutuje jeszcze przekonanie, że właściciel firmy to ten "prywaciarz", który żyje ponad stan, wynosi się ponad "uczciwa klasę robotniczą". Oczywiście, początkowe lata transformacji dały dużo dowodów na to, że przedsiębiorcy bogacili się na działalności nie do końca zgodnej z prawem, ale czasy się zmieniły. Biznes można kontrolować, a przede wszystkim - kontroluje go rynek.
Opinia społeczeństwa, urzędników i rządu
- Kiedy rozmawiam z innymi przedsiębiorcami, to widzimy "trzy poziomy" postrzegania nas jako potencjalnych oszustów i złodziei. Przez społeczeństwo, przez urzędników i przez rząd - mówi Wojciech Zatorski. - Znam urzędników, którzy byli kiedyś przedsiębiorcami. Oni potrafią inaczej spojrzeć na sprawę, bo byli już "po drugiej stronie", ale jest ich niewielu. Podobnie jeśli chodzi o naszego ustawodawcę. Niektórzy parlamentarzyści prowadzą własne biznesy, ale jest też bardzo wielu, których można nazwać "etatowymi" posłami. Oni z przedsiębiorczością nigdy nie mieli nic wspólnego. Jeśli premier w przemówieniu do MSP mówi, że "przedsiębiorcy nie mogą być dłużej postrzegani jako złodzieje", to znaczy, że widocznie rząd nas tak postrzegał.
»Żona z sąsiadem doniosą do skarbówki |
Czy można odzyskać dobre imię po niesłusznym oskarżeniu?
- Ciągle pokutuje takie tabu, że wyroków sądowych się nie krytykuje, wyroków sądowych się nie powinno oceniać - mówi Marcin Kołodziejczyk. - To bardzo szkodliwe przekonanie, bo trzeba rozmawiać, zwłaszcza o niesłusznych wyrokach, wydanych na podstawie sfałszowanych dowodów, błędów popełnionych przez funkcjonariuszy państwowych, często w dużej mierze na podstawie doświadczenia życiowego sędziego czy ekonomiki procesowej - to takie słowa wytrychy.
Zdaniem stowarzyszenia Niepokonani 2012, niesłusznie oskarżonych przedsiębiorców trzeba brać w obronę przed najwyższym trybunałem, czyli społeczeństwem właśnie. Zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie znani są przez ogół mieszkańców. Jak mówi Marcin Kołodziejczyk, ci ludzie nie zasłużyli na takie traktowanie: na piętnowanie i wyrzucanie poza nawias życia społecznego, co często ma miejsce.
![]() |
"Wyroków sądowych się nie krytykuje". To bardzo szkodliwe przekonanie - mówi Marcin Kołodziejczyk, Niepokonani 2012. Foto: iStockphoto / Thinkstock |
- To boli, kiedy się mówi, że ktoś traci dobre imię. Pytanie jednak: wśród kogo? Niekoniecznie wśród przedsiębiorców - twierdzi z kolei Wojciech Zatorski.
- W biznesie nie ma się co obrażać. Można się złościć niezapłaconą fakturą, można zakląć pod nosem i w przyszłości podjąć współpracę na ostrzejszych warunkach. Ale kiedy jest interes do zrobienia, to się go po prostu robi - tłumaczy. - Czasem nawet kiedy przedsiębiorcy po takiej sprawie, po fałszywych oskarżeniach czy aresztowaniu, uda się udowodnić niewinność i na nowo zacząć w biznesie, inni mu gratulują.
»Tak, jestem oszustem! |
Dlaczego przedsiębiorca boi się kontroli skarbowej?
W "Układzie zamkniętym" jest taka scena: dwóch współwłaścicieli firmy spotyka się na kawie. Jeden z nich, zdenerwowany, mówi drugiemu, że "coś się szykuje", i że zostaną skontrolowani. W odpowiedzi słyszy, że nie ma się czym martwić, bo przecież zawsze wszystko załatwiali zgodnie z prawem. A jednak się martwi. Dlaczego?
- Państwo nie tworzy czytelnych reguł funkcjonowania - odpowiada krótko Marcin Kołodziejczyk.
- Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, na jednym ze spotkań sektora MSP, wyciągnął z plecaka ustawy, które powinien znać właściciel każdej firmy, nie wszystkie, ale te najważniejsze - zajęły cały stolik. Po drugiej stronie położył zaledwie czterostronicową Ustawę Wilczka To jest istota tej sprawy. Mogę powiedzieć z przekąsem, cynicznie: prawo ma być niejasne, żeby urzędnicy państwowi mogli je wykorzystywać przeciwko przedsiębiorcom wtedy, kiedy tego potrzebują - dodaje.
Wideo: Przedstawiciele Centrum im. Adama Smitha, Business Centre Club, Związku Przedsiębiorców i Pracodawców oraz stowarzyszenia Niepokonani 2012 mówią o filmie "Układ zamknięty"
Przedsiębiorca wie, że działa zgodnie z prawem, ale wciąż musi pamiętać o setkach spraw: czy ma aktualne szkolenia BHP? Czy ma w firmie odpowiednie środki czystości? Bo przecież przepisy przewidują kilka rodzajów mioteł, każda ma inną funkcję, inne miejsce Skala przepisów obciążających przedsiębiorstwo jest tak duża, że żaden przedsiębiorca nie zdaje sobie sprawy z tego, czego jeszcze nie ma - tłumaczy Marcin Kołodziejczyk. - Dlatego każdy przedsiębiorca ma z tyłu głowy: przyjdą i na czymś mnie złapią, tym bardziej, że teraz mamy kryzys i budżet potrzebuje pieniędzy.
- Jest tyle możliwości skontrolowania przedsiębiorcy, że nie potrzebujemy do tego zamaskowanych funkcjonariuszy CBA z hasłem "gleba!" i karabinem przystawionym do skroni, bo to są środki, które powinny być używane przeciwko pospolitym bandytom. Niestety jest tak, że państwo kapituluje w obliczu dobrze zorganizowanych bandytów, a wyżywa się na przedsiębiorcach, zupełnie nieprzygotowanych i przekonanych o tym, że prowadzą biznes zgodnie z literą prawa - kończy.
Film zrobiony przez przedsiębiorców dla przedsiębiorców
Nie każdy przedsiębiorca jest oszustem, ale też nie każdy wyrok czy oskarżenie prokuratury jest bezpodstawne. Kto jednak prowadzi biznes, ten zdaje sobie sprawę z faktu, że nie każdy przedsiębiorca jest przygotowany na starcie z aparaturą państwową.
- Dobrze, że taki film mógł powstać - powtarzają jego twórcy. Ale nie powstał z pieniędzy państwowych. - Nie muszę dziękować Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej za wsparcie, bo nie dostaliśmy od nich ani grosza - mówił na premierze filmu reżyser. Podziękowania należały się za to przedsiębiorcom, którzy sfinansowali całe przedsięwzięcie. Część z firm wymieniono w napisach końcowych, znalazły się jednak i takie, które pieniądze przekazały bez rozgłosu. Żeby nie narazić się skarbówce.
Jeżeli jakiś problem związany z prowadzeniem firmy spędza Ci sen z powiek i nie potrafisz go rozwiązać - napisz do nas. Nasi eksperci m.in. z dziedziny podatków, dotacji unijnych, prawa pracy czy też finansów i bankowości służą pomocą. Do Twojej dyspozycji jest mail interwencje@twoja-firma.pl
Rozmawiała Katarzyna Jeznach,
redaktor Bankier.pl