W listopadzie ubiegłego roku na Bankier.pl postawiliśmy tezę, że polscy producenci gier to żyła złota. Wyceny spółek z branży rosły wówczas ponadprzeciętnie, a stojące przed nimi perspektywy dawały nadzieję na podtrzymanie tego trendu. Dzisiaj, po niecałych czterech miesiącach, stawiamy pytanie: co zostało z tej hossy? Kwartalne wyniki deweloperów gier wideo pokazują, że branża wciąż rośnie w siłę.


Ostatnie miesiące ubiegłego roku przyniosły polskiej branży gier wideo nieoczekiwany sukces "This War of Mine", tytułu autorstwa niewielkiego studia 11bit notowanego na rynku NewConnect, premierę "Lords of The Fallen" CI Games oraz wyczekiwanie na "Wiedźmina" CD Projektu. Do tego doszły sukcesy innych małych deweloperów z rynku NewConnect i znaczące wzrosty wycen niemal wszystkich wspomnianych spółek na warszawskim parkiecie. Stosunkowo niszowa branża nagle zaczęła być postrzegana jako żyła złota, a o grach zaczęto mówić w kontekście polskiego hitu eksportowego.
Od tych entuzjastycznych dni minęły już cztery miesiące. O producentach gier jest nieco ciszej, giełdowe wyceny rosną zdecydowanie mniej spektakulernie, a nazywanie branży zbawczynią polskiej gospodarki jest - eufemistycznie mówiąc - lekką przesadą. Można jednak dostrzec kilka nowych znaków, które utwierdzają w przekonaniu, że polscy producenci gier wciąż kroczą drogą wzrostów.
11bit studios, czyli jak zostać milionerem w jeden kwartał
Tezę tę potwiedza przede wszystkim przykład samego 11bit studios. Do czasu premiery "This War of Mine" (14 listopada 2014) kwartalne przychody spółki ani razu nie przekroczyły 2,5 mln zł oscylując przeważnie w okolicach 1 mln zł. Świetna sprzedaż nowego hitu studia sprawiła jednak, że przychody w IV kwartale 2014 roku wyniosły aż 14,8 mln zł. Z kolei zysk netto, który wcześniej spółka wyprawcowała okazjonalnie, teraz zbliżył się do 11 mln zł.
Wyniki wzrosły więc nawet mocniej niż sam kurs spółki. To spory wyczyn, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że obecna wycena 11bit jest obecnie ośmiokrotnie wyższa od październikowej. Dodatkowo "This War of Mine" wciąż może na siebie zarabiać. Jak przewiduje zarząd 11bit przyszłe dochody z tytułu powinny zdecydowanie przekroczyć te, które udało się wypracować w samym IV kwartale 2014 roku. Spółka jest tak pewna swego, że zarząd zapowiedział nawet jej przeniesienie na główny parkiet warszawskiej giełdy.
11bit studios stało się więc rozpoznawalne, zyskało rzeszę fanów oraz sporo gotówki, która ma zostać przeznaczona na przyszłe projekty. Czy potencjał zostanie wykorzystany, rynek przekona się w drugim kwartale 2015 roku, kiedy premierę będzie miała nowa gra studia pod roboczym tytułem "Industrial". Pewne póki co jest jednak, że po sukcesie "This War of Mine" o sukcesy kolejnych gier powinno być zdecydowanie łatwiej.
16 milionów bokserów
11bit jest najpopularniejszym producentem gier z NewConnect, jednak nie jedynym, który w ostatnim kwartale zanotował postęp. Najlepszy kwartał oraz rok w swojej rynkowej historii ma za sobą także produkujący przede wszystkim gry mobilne bydgoski Vivid Games. Przychody spółki w 2014 wzrosły względem 2013 roku niemal dwukrotnie (do 15,2 mln zł), a zyski aż czterokrotnie (do 2,8 mln zł). Vivid od niedawna zmienił strategię i skupia się na oferowaniu swoich gier w modelu free2play, zarabiając przede wszystkim na mikropłatnościach.
W ubiegłym kwartale na wyniki spółki wpłynęły przede wszystkim dwie gry: "Real Boxing" oraz "Goodfire: Rise of Prometheus". Szczególnie istotne miejsce w strategii spółki ma ten pierwszy tytuł, który trafił do ponad 16 mln odbiorców i obecnie trwają prace nad jego sequelem. Sukces "jedynki" mocno pompuje balon oczekiwań.
CZYTAJ DALEJ: Wielkie Trio w formie >>
Farm51 z projektem 3D i Bloober w klimacie horroru
Rekordowe wyniki przedstawiło również inne studio z rynku NewConnect, gliwicki Farm51. Warto jednak dodać, że najistotniejsze dopiero przed tą spółką. Powoli zbliża się premiera autorskiego projektu gliwickiego studia - "Get Even" - który do tej pory zaciekawił ponad milion miłośników gier na całym świecie trailerem promocyjnym w serwisie YouTube (film poniżej). Ma to być tytuł, który po raz pierwszy na tak wielką skalę zastosowano technologię skanowania 3D rzeczywistych lokacji i postaci. Jeśli okażę się, że technologia fotogrametrii zyska popularność wśród gier wideo, polskie studio będzie jednym z prekursorów nowego trendu na rynku gier.
W rekordowej wyliczance uwzględnić należy także krakowski Bloober Team. Grupa w 2014 roku zanotowała najwyższy w swej giełdowej historii przychód, który wyniósł 6,63 mln zł i był niemal dwukrotnie wyższy niż ten wypracowany w roku 2013. Bloober zaczyna także powoli odzyskiwać rentowność, na co niebagatelny wpływ ma ekspansja krakowskiego studia na rynek chiński.
Sam Bloober przedstawił niedawno nową strategię, w której nacisk położony jest na gry typu horror/thriller. W jej ramach światło dzienne mają w tym roku ujrzeć dwie większe produkcje: „Medium" i „Scopophobia". W ręce graczy jeszcze w lutym trafi również "Basement Brawl", nawiązująca do Bombermana poprawka nieudanej produkcji o tytule "Basement Crawl". Przedpremierowe opinie dają nadzieję, że gra w końcu spełni oczekiwania fanów.
Rosną nie tylko maluchy. Dobra forma wielkiej trójki
Wszystkie wymienione wcześniej spółki, to jednak stosunkowo małe podmioty znane głównie pasjonatom gier lub koneserom rynku NewConnect. Ich dobra forma pokazuje, że cała branża rośnie, jednak obiektywnie zdecydowanie większe wrażenie robią spektakularne sukcesy produkcji zakrajanych na zdecydowanie szerszą skalę. Tych na polskim rynku nie brakuje. Aby je znaleźć warto przejść do rodzimych liderów branży, a więc wielkiej trójki: CD Projektu, CI Games oraz nienotowanego na GPW Techlandu.
Sytuacja CD Projektu jest póki co klarowna. Przyszłość spółki będzie zależała od sukcesu "Wiedźmina 3". Jeżeli gra stanie się hitem, CD Projekt osiągnie prawdopodobnie sukces, jakiego na polskim rynku producentów gier do tej pory nie osiągnął nikt. Oczekiwania są jednak - nie bójmy się tego słowa - gigantyczne. Według branżowego gamespot.com tytuł jest obecnie najbardziej wyczekiwaną grą roku. Spółka, aby mieć pewność, że gra będzie w pełni dopracowana, opóźniła nawet po raz kolejny premierę tytułu. Koniec końców rynek odebrał ten ruch pozytywnie, przesunęło to jednak poprzeczkę oczekiwań o kolejny poziom w górę. Czy zostaną one zaspokojone? Okaże się za trzy miesiące.
W nieco innej sytuacji jest CI Games, które wielką premierę ma już za sobą. "Lords of The Fallen" również musiało się zmierzyć ze sporymioczekiwaniami, które - co widać po notowaniach spółki - nie zostały w pełni zaspokojone. Warto jednak pamiętać, że przychody CI Games w ostatnim kwartale 2014 roku mogą przekroczyć 70 mln zł. Obok takiej sumy nie mozna przejść obojętnie.
CI Games zdradziło także niedawno swoje plany na przyszłość. Spółka skupi się na grach AAA, a więc potencjalnych hitach najwyższej jakości. W przyszłym roku światło dzienne ujrzy "Sniper Ghost Warrior 3", wyczekiwana przez kraczy kontynuacja kultowej serii studia. Odbywają się także prace koncepcyjne nad sequelem "Lords of The Fallen".
Deserowe "Dying Light"
Aby mieć pełny obraz branży warto również wychylić głowę poza warszawską giełdę. Tam również jest wielu rodzimych deweloperów, którzy tworzą ciekawe produkcje. Wśród nich wyróżnia się niewątpliwie wrocławski Techland, który od kilku lat udowadnia, że jest jednym z czołowych polskich przedstawicieli tej branży. Najnowsza gra studia - "Dying Light" - mimo iż wydana niecały miesiąc temu, już może zostać uznana za hit. Niedawno Techland informował, że tytuł w ledwie tydzień rozszedł się w ilości 1,2 mln kopii. Gra nadal świetnie radzi sobie również na listach bestsellerów w USA.
Wspomniane fakty świetnie rokują na przyszłość. Co prawda "Dying Light" póki co nie osiągnął takiego wyniku jak inne produkcje wrocławskiego studia: "Dead Island" (7,5 mln egzemplarzy), czy "Call of Juarez" (3 mln). Warto jednak pamiętać, że najnowszy hit Techlandu jest dopiero na początku drogi, więc prawdopodobnie jeszcze nie raz zaskoczy on rynek. Jedno jest póki co pewne, gra ta jest kolejnym dowodem, iż branża producentów gier rośnie w siłę.
Techland, obok CI Games i CD Projektu, to świetna wizytówka polskiej brażny gier video. Co jednak istotnejsze, coraz śmielej w ślad za wielką trójką w końcu podążają mniejsze studia prowadzone "do boju" przez 11bit studios. Rosnące przychody i zyski pokazują, że rodzime gry - nawet te mniejsze - są coraz chętniej nabywane przez graczy. Pieniądze z kolei otwierają deweloperom nowe możliwości oraz umożliwiają podejmowanie coraz ambitniejszych projektów. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że owe szanse zostaną należycie wykorzystane.
Adam Torchała



























































