Samochody drożeją – zarówno te nowe, jak i używane. W 2023 roku wyprodukowano 76 mln egzemplarzy pojazdów, a dla niektórych każda sztuka to setki tysięcy złotych zysku.
Od kilku lat koncerny samochodowe narzekają na niską rentowność produkcji nowych pojazdów, z drugiej strony 2023 rok tylko w Europie przyniósł wzrost sprzedaży na poziomie 14 procent. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że największy zysk ze sprzedaży osiągają producenci samochodów luksusowych. Raport opublikowany przez Car Industry Analysis pokazuje, które marki zarabiają na tym krocie.
W zestawieniu przygotowanym przez Car Industry Analysis niekwestionowanym liderem zostało Ferrari. Na każdym sprzedanym egzemplarzu włoski koncern zarobił średnio 117 927 euro, co daje w przybliżeniu kwotę ponad 500 tys. złotych.
Na drugim miejscu znalazło się Porsche, ale tu kwota nie jest już tak imponująca. Niemiecki producent średnio, na każdym sprzedanym samochodzie osiągnął zysk w wysokości 22 747 euro, co daje niecałe 100 tys. złotych. Trzecim najbardziej dochodowym koncernem okazał się Jaguar Land Rover, który za każdy sprzedaży samochód zgarnął kwotę 8 511 euro.
By zarobić pół miliona złotych ze sprzedanych samochodów BMW potrzebuje średnio 16 egzemplarzy, Mercedes 17, Tesla 27, Toyota 42, a np. Ford 105. Jak się okazuje, jednym z najmniej zarabiających jest Great Wall Motors z Chin, który zgarnia ok. 285 euro za egzemplarz, co daje w przybliżeniu kwotę ok. 1200 złotych.
Ferrari earns €118,000 per car delivered. Porsche, the second most profitable OEM, needs to sell a bit more than 5 of its cars to match the profits generated by one Ferrari. On the other hand, Great Wall Motors from China needs to sell 415 units.
Source: OEMs pic.twitter.com/UHapK8wjGE
— Car Industry Analysis (@lovecarindustry) April 24, 2024
Eksperci zapowiadają jednak odwrót dobrej koniunktury przed końcem 2024 roku. Po realizacji zaległych zamówień, z okresu niedoboru chipów, producenci będą musieli zmierzyć się z realiami osłabionej gospodarki, spadającego popytu, presji cenowej i nadwyżek mocy produkcyjnych. W konsekwencji trudniej będzie można narzucać wysokie ceny i wycofywać się z korzystnych dla klientów rabatów.
Choć w tym przypadku, Ferrari raczej nie ma się czego bać…