REKLAMA
TYLKO U NAS

Papandreu - tragiczna postać greckiej komedii

Mateusz Szymański2011-11-18 08:55
publikacja
2011-11-18 08:55

Jeorios Papandreu mógł zostać mężem stanu. Plany pokrzyżowała mu własna partia - PASOK, której część deputowanych zagroziła, że nie zagłosuje za wotum zaufania dla rządu, jeśli ten nie wycofa się z planów rozpisania referendum. Dla premiera Grecji była to jedyna szansa, by z patowej sytuacji wyjść z twarzą i trafić na karty podręczników do historii.

Mało który europejski polityk może pochwalić się takim rodowodem, jak Papandreu. Jego ojciec (założyciel PASOK) dwukrotnie był premierem Grecji, dziadek - trzykrotnie. W jego żyłach płynie też kropla polskiej krwi - pradziadek pochodził z okolic Białegostoku i prowadził w tych okolicach działalność partyzancką.

Sam Jeorios Papandreu jest ważną postacią wśród europejskich socjalistów - od 2004 roku jest przewodniczącym Międzynarodówki Socjalistycznej. Od 30 lat jest też stałą postacią na greckiej scenie politycznej. Miał wszystko, czego potrzeba, by zostawić po sobie trwały, pozytywny ślad.

Ale strajki Greków mówią jedno - społeczeństwo nie rozumie potrzeby wprowadzania planu oszczędnościowego i nie zgadza się na wprowadzenie reform. Za zadłużenie wini (nie bez racji) rząd i banki. Dlatego gabinet Papandreu poddawany był ciągłej krytyce własnego narodu i... strefy euro, która miała wobec niego zupełnie odwrotne oczekiwania, to znaczy jak najszybsze wprowadzenie reform i przyjęcie pakietu ratunkowego. Premier znalazł się w potrzasku.

Chociaż zdrowy rozsądek nakazywałby współpracę z Unią, która jako jedyna może przedłużyć Grecji wegetację, warto pamiętać, że to nie Angela Merkel i Nicolas Sarkozy wybrali kolejnego premiera. Dlatego zdecydował się on zrzucić z siebie odpowiedzialność i chciał, by wypowiedziało się społeczeństwo.

Gdyby referendum doszło do skutku, Papandreu bez względu na wynik, byłby jego zwycięzcą. Podanie Grekom kart do głosowania byłoby dla nich znakiem, że wreszcie coś od nich zależy. Kto wie, może wywołałoby nawet refleksję sięgającą dalej niż do własnego portfela i doprowadziłoby do zmiany nastawienia przynajmniej części społeczeństwa. 

Grecy oczywiście zorientowaliby się, że plebiscyt to próba ucieczki od odpowiedzialności, której ciężar, ich zdaniem, politycy powinni ponieść. Problem w tym, że pomysłu, na czym ma ta odpowiedzialność polegać, brak. Byleby sami Grecy mieli z tym jak najmniej wspólnego.

Jeżeli Grecja przyjęłaby plan ratunkowy, Papandreu zostałby w Europie uznany za cudotwórcę. Jednocześnie uciszyłby opozycję i prawdopodobnie utrzymał swój gabinet do końca kadencji. Nie musiałby też tłumaczyć się z wprowadzanych reform, skoro zyskałyby legitymację społeczeństwa.

Gdyby jednak Grecy zagłosowali przeciw, szef rządu mógłby powiedzieć sławne "chciałem dobrze, wyszło, jak zawsze". Kolebka demokracji w demokratyczny sposób postanowiłaby o swoim własnym upadku. Tym samym, "poświęcając" się, prawdopodobnie przyspieszyłaby koniec kryzysu. Wyjście ze strefy euro (bo zapewne byłoby to zawarte w referendalnym pytaniu) stałoby się faktem, w który dziś nie bardzo chcemy wierzyć. Greckiego premiera uznano by za męczennika, który pozwolił zdecydować o przyszłości społeczeństwu, nawet za cenę niewypłacalności własnego państwa. 

Tak się jednak nie stało, ponieważ widmo nieotrzymania pomocy stanęło przed oczami greckich polityków. Dla większości z nich destabilizacja państwa byłaby prawdziwą tragikomedią, w czasie której mogliby poczuć to, co cała reszta społeczeństwa. Bezpieczniej było zgodzić się na przyjęcie pakietu i zapowiedzieć utworzenie "rządu tymczasowego", co odsuwa w czasie wprowadzanie poważnych reform. I daje nadzieję, że w patowej sytuacji jeszcze chwilę uda się przetrwać.

Źródło:

Tematy
Wyjątkowa wyprzedaż Ford Pro. Poznaj najlepsze rozwiązania dla Twojego biznesu.

Komentarze (6)

dodaj komentarz
~oro
... bankructwem. Tak sie skonczyła komuna w Polsce, tak tez kończy komunista Zapatero w Hiszpanii i tak kończy socjalistyczna od lat Grecja. Kolejna powtórka z rozrywki ...
~myślący
Miał wszystko, czego potrzeba, by zostawić po sobie trwały, pozytywny ślad.


bycie socjalistą i zostawianie po sobie pozytywnych śladów to sprzeczne logicznie

po socjaliźmie zawsze zostaje smród, brud i ubóstwo. Redaktorowi polecam lekturę Frederica Bastiata albo ksiązki austriackiej szkoły ekonomii
~markusek
jaki antyeuropejski jest ten Papandreu!!! JAK ON SMIAŁ ZAPYTAĆ NARÓD O ZDANIE!!! DO NIEDOPUSZCZALNE W DEMOKRACJI EUROPEJSKIEJ!!! ANGELA MAKRELA NIGDY NIE PYTA NIEMCÓW O ZDANIE BO MEDIA NIEMIECKIE ZAWSZE WCZEŚNIEJ URABIAJĄ BEZMÓZGOWYCH OBYWATELI
~centurion z Galicji
Scena polityczna we w Grecji jest basrdzo podobna do polskiej .... na przemian rzadziły nią rodziny Karamanlisów i Paspandreu .... to tak jak w Polsce szwagra żony brat rodzony
~Luksander
Wszystko na temat. Dobry strateg a socjalizm nie jest zly tylko musi byc umiarkowany. kazdy musi miec jakies warunki do zycia. Przeciez nie mozna chorych skazac na smierc bo nie maja kasy i nie oplaca sie ich leczyc - to tak apropos wczesniejszego komentarza.
~gosc
tfu-socjalista z tradycjami - wyjątkowo szkodliwy typ.

Powiązane: Co się dzieje ze strefą euro?

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki