

Za sprawą reporterów Bloomberga, światowe media obiega dziś informacja o wenezuelskich prostytutkach, które lwią część swojego dochodu zawdzięczają … handlowaniu walutą. Dla świata może być to szok, w Polakach rzut oka na Wenezuelę może obudzić wspomnienia z PRL.
Jak mówi jedna z cytowanych przez Bloomberga kobiet, w socjalistycznej Wenezueli to dolar jest królem. Przedstawicielki najstarszego zawodu świata w południowoamerykańskim kraju prowadzą punkty wymiany walut – „cinkciarstwo” jest tam bowiem przestępstwem, natomiast prostytucja już nie.
Według amerykańskiego serwisu, handel walutami przynosi prostytutkom nierzadko więcej, niż handel własnym ciałem. Dzięki temu mogą na czarnym rynku kupić „luksusowe towary” – mąkę, ryż, cukier, olej spożywczy – po które zwykli Wenezuelczycy muszą stać w długich kolejkach.
Od kwietnia 2013 r., kiedy po śmierci Hugo Chaveza do władzy doszedł jego następca Nicolas Maduro, czarnorynkowy kurs dolara wystrzelił z 23 do 71 boliwarów. Tymczasem oficjalny kurs to zaledwie 6,3 boliwara za dolara.
Władze w Caracas zaostrzyły kontrolę kapitału chcąc uniknąć dalszego odpływu rezerw z kraju, które i tak są na rekordowo niskim poziomie. Za obcą walutę spustoszona przez rządy socjalistów Wenezuela musi sprowadzać wiele podstawowych produktów, w tym żywność i lekarstwa. Tymczasem wenezuelskie zaległości wobec dostawców to już 25 mld dolarów.
Jak zauważają zagraniczni komentatorzy, w Wenezueli dochodzi do podziału społeczeństwa na dwie grupy. Ci, którzy mają dostęp do władzy i/lub dolarów mogą pozwolić sobie na znacznie wyższy standard życia, niż zwykli zjadacze chleba, którzy w portfelach maja jedynie boliwary. Sytuacja wypisz wymaluj jak w Związku Sowieckim czy PRL.
Podobnie, jak w byłym bloku wschodnim, prawdziwą zmorą dla Wenezuelczyków jest inflacja. Według ustaleń dziennika „El Nacional”, w kwietniu wskaźnik inflacji w ujęciu rocznym wyniósł 61,5%.
Dodatkowo mieszkańcy Wenezueli muszą borykać się z najwyższą na świecie inflacją sięgającą ponad 50 procent w ujęciu rocznym. Nagły wzrost cen – w latach poprzednich inflacja wynosiła „zaledwie” ok. 20-30 proc. – ekonomiści przypisują zwiększeniu wydatków rządowych związanych z ubiegłoroczną kampanią prezydencką.
W ubiegłym roku, już po wyborach, wenezuelskie władze przejęły kilka zakładów i aresztowały ponad 100 przedsiębiorców. Ustalenie cen maksymalnych na podstawowe produkty doprowadziło do niedoborów kawy, mleka, masła, mąki kukurydzianej, a nawet… papieru toaletowego.
Michał Żuławiński
Bankier.pl