Pomimo trwającej od blisko dwóch lat wojny w Gazie gospodarka Izraela wykazywała się dużą odpornością. Wiele zmieniło się przez 12-dniowy konflikt z Iranem. Przedłużające się wojny i niekontrolowane wydatki zaczynają być coraz większym obciążeniem dla regionalnego mocarstwa.


W ciągu ostatnich dwóch lat Izrael wysłał wojsko do Strefy Gazy, przeprowadził ataki w Libanie, bombardował obiekty w Syrii i w Jemenie oraz wywołał 12-dniową wojnę z Iranem. Nieustanne uwikłanie w konflikty na co najmniej dwóch frontach, zaczyna stanowić coraz większe obciążenie dla budżetu i gospodarki bliskowschodniej potęgi.
W 2024 roku wydatki wojskowe Izraela sięgnęły 8,8% PKB, co stanowiło drugi najwyższy wynik na świecie po Ukrainie. Na zbrojenia przeznaczono o 65% więcej pieniędzy niż rok wcześniej, zwiększając pulę do 46,5 mld dolarów.
Po przeliczeniu, było to o ok. 25 mln złotych więcej niż w ubiegłym roku wydała na wojsko Polska. W 2024 roku Izraelski Produkt Krajowy Brutto wyniósł 540,38 mld dolarów. Polski PKB 914,7 mld dol. Oprócz tego Izrael mógł liczyć również na ponad 22 mld dolarów wojskowego wsparcia z USA.
Wiele wskazuje na to, że w 2025 roku militarne wydatki sfinansowane przez Izrael okażą się jeszcze wyższe niż w rok wcześniej. Chociaż w budżecie zaplanowano na nie 38,6 mld dolarów, nie jest to już aktualna kwota.
19 sierpnia rząd premiera Benjamina Netanjahu zatwierdził zwiększenie budżetu państwa na bieżący rok o ok. 9 mld dolarów, z czego większość środków ma zostać przeznaczona na obronność. Tymczasem zadłużenie państwa rośnie.
W 2024 roku relacja izraelskiego długu do PKB sięgnęła 69%, a deficyt budżetowy zbliżył się do 7% PKB. Państwo próbuje łatać dziurę poprzez cięcia wydatków na opiekę zdrowotną, edukację i usługi socjalne.
Zaplanowano również podniesienie podatku VAT z 17% do 18%. Podniesiono składki zdrowotne i składki na ubezpieczenie społeczne odliczane od wynagrodzeń pracowników i składki na ubezpieczenie społeczne.
Skutki 12-dniowej wojny
Centralny Urząd Statystyczny Izraela podał 17 sierpnia, że PKB kraju spadł w drugim kwartale o 0,9% rdr., co w ujęciu zanualizowanym oznaczałoby wynik na poziomie -3,5%. Odczyt okazał się znacznie słabszy od rynkowego konsensusu, który zakładał wzrost o 0,2%.
Za spadek PKB odpowiadała przede wszystkim 12-dniowa wojna z Iranem i chociaż zdaniem izraelskiego ministra obrony Israela Katza, Tel Awiw odniósł w tym starciu spektakularny strategiczny sukces, cofając postępy nuklearnego programu przeciwnika, miało to swoją wymierną cenę.
Niespodziewany atak Izraela na irańskie instalacje i naukowców, spotkał się z rakietową odpowiedzią ze strony Teheranu. Chociaż Iran ucierpiał w konflikcie w zdecydowanie większym stopniu, nie pozostał on bez efektu dla izraelskiej gospodarki.
Szacunki rządowe oraz niezależnych badaczy wskazywały, że sam pierwszy tydzień starcia z Teheranem kosztował Izrael około 5 mld dolarów, jeśli chodzi o wydatki militarne.
Według Wall Street Journal tylko na utrzymanie obrony przeciwlotniczej wydawano od 10 do 200 mln dolarów dziennie, a całkowite dzienne koszty wojny przekraczały 700 mln dolarów.
Izraelski minister finansów Bezalel Smotrich oceniał, że całkowity koszt wojny może sięgnąć nawet 12 mld dolarów. Gubernator Banku Izraela Amir Yaron w wywiadzie dla Bloomberg TV szacował tę kwotę na około dwukrotnie niższą.
Do wydatków wojskowych trzeba doliczyć szkody (zniszczone budynki i samochody) oraz koszty poniesione przez sektor prywatny (np. poprzez wstrzymania działalności licznych przedsiębiorstw).
W momencie zakończenia 12-dniowego konfliktu urzędnicy oceniali materialne zniszczenia na 5 mld szekli, czyli ok. 1,5 mld dolarów. To dwukrotnie więcej niż wartość szkód poniesionych przez Izraelczyków w ataku Hamasu z 7 października 2023 r. i w trakcie blisko dwóch lat wojny w Strefie Gazy łącznie.
Ostateczna kwota okazała się aż dwukrotnie wyższa. Według doniesień agencji Bloomberga, Izrael oszacował, że irańskie ataki rakietowe kosztowały państwo 10 mld szekli (3 mld dolarów). Na wynik ten złożyły się zarówno środki potrzebne na naprawę zniszczeń, jak i na wypłatę odszkodowań lokalnym przedsiębiorstwom.
"To największe wyzwanie, przed jakim stanęliśmy – w historii Izraela nigdy nie ponieśliśmy tak dużych szkód" - komentował wówczas Shay Aharonovich, dyrektor generalny izraelskiego organu podatkowego odpowiedzialnego za wypłatę odszkodowań.
Wymiana ognia wpłynęła na wiele sektorów izraelskiej gospodarki. Uziemiono loty i zamknięto lotnisko Ben Guriona, które obsługuje około 300 lotów i 35 000 pasażerów dziennie, co spowodowało szkody dla linii lotniczych i turystyki. Państwowe linie lotnicze Izraela EL AL straciły w wyniku samych przekierowań ok. 6 mln dolarów.
Wstrzymanie prac największej izraelskiej rafinerii ropy naftowej w Hajfie, kosztowało koncern Bazan około 3 mln dolarów dziennie. 16 czerwca zakład musiał zawiesić produkcje po tym, gdy irańska rakieta uszkodziła poważnie elektrownię należącą do kompleksu petrochemicznego.
Innym bolesnym efektem irańskiego ostrzału było dla Izraela ograniczenie ruchu w portach. Swoje połączenia z Hajfą zawiesił wówczas Maersk, co spowodowało utrudnienia w dostawach maszyn, farmaceutyków i innych strategicznie ważnych towarów importowanych.
Mała potęga
Poza osiągnięciem strategicznych celów związanych z bezpieczeństwem, o których mówił Tel Awiw oraz scementowaniu chwiejnej koalicji rządzącej Benjamina Netanjahu, krótkie starcie z Iranem przyniosło Izraelowi również pewne gospodarcze korzyści.
Czerwcowy konflikt był żywą demonstracją skuteczności izraelskich technologii wojskowych, co doprowadziło do pojawienia się nowych zamówień uzbrojenia ze strony zagranicznych nabywców, zwłaszcza państw Zatoki Perskiej.
Chociaż brak palestyńskich rąk do pracy oraz mobilizacja kilkuset tysięcy poborowych odbiła się na rolnictwie, branży budowlanej i usługach, izraelski przemysł zaawansowanych technologii i spółki zbrojeniowe wykazywały dużą odporność na pogarszające się warunki gospodarcze.
W przemyśle zaawansowanych technologii pracuje 12% siły roboczej Izraela i ze względu na wysokie wynagrodzenia, odpowiada on za ok. 25% wszystkich podatków dochodowych odprowadzanych przez mieszkańców kraju. Usługi i produkty high-tech stanowią 64% eksportu państwa i stanowią ok. 20% jego PKB.
Tel Awiw przeznacza na badania i rozwój ponad 6% swojego PKB, co stanowi najwyższy wynik na świecie i ponad dwukrotnie więcej niż globalna średnia (zaniżana m.in. przez Polskę, która w 2024 r. wydała w tym obszarze 1,56% PKB).
Początki Izraela były jednak zupełnie inne. Wielu z jego ojców-założycieli było zagorzałymi socjalistami, którzy próbowali zbudować rozległe opiekuńcze państwo. Przy braku rozwiniętej gospodarki taka polityka doprowadziła jednak do kryzysu lat 80., po którym kraj zmienił swój kurs.
Wprowadzono gruntowne reformy gospodarcze i dużą dyscyplinę fiskalną. Sprzedano przedsiębiorstwa państwowe, uproszczono podatki i otwarto granice dla handlu. Na początku XXI wieku Izrael zaczął inwestować potężny kapitał w innowacje, pobudzając krajowy sektor technologiczny.
W efekcie tych zmian niewielkie pod względem populacji i powierzchni bliskowschodnie państwo stało się 30. gospodarką świata oraz jedynym rynkiem w regionie, który według MFW uzyskał status rozwiniętego.
Firmy uczestniczące w budowie systemów obronnych takich jak Żelazna Kopuła, opracowują również komercyjne produkty, dzięki czemu Izrael jest jednym ze światowych liderów w cyberbezpieczeństwie, kontroli ruchu lotniczego i sztucznej inteligencji. W ostatniej z wymienionych dziedzin liczba startupów stawia Izrael na trzecim miejscu na świecie.
Koszty ostatnich wojen sprawiają jednak, że zadłużenie państwa znów rośnie. Liczba miejsc pracy w sektorze technologicznym pozostaje w stagnacji od 2022 roku. Coraz więcej sojuszników Tel Awiwu zaczyna zwracać uwagę na los Palestyńczyków w Strefie Gazy, w której szerzy się głód. Nawet w Izraelu pojawiły się już raporty nazywające działania jego władz ludobójstwem.
Czas pokaże, czy straty wizerunkowe zamienią się w straty gospodarcze. Do bojkotu Izraela wzywają m.in. norwescy politycy, a tamtejszy superfundusz majątkowy już teraz wyprzedał połowę swojego portfela izraelskich spółek. Z drugiej strony koalicja Benjamina Natenjahu mogła liczyć jak dotąd na bezwarunkowe poparcie Stanów Zjednoczonych. Bez względu na liczbę cywilnych ofiar.


























































