PKO BP jeszcze do niedawna można było zaliczyć do grona czołowych spółek dywidendowych. Teraz jednak bank w kwestii dzielenia się zyskiem może uchodzić za świetny przykład złych praktyk.


W związku z przypadającym na 30 września dniem dywidendy, dziś od akcji PKO BP miała zostać odcięta złotówka. Jest to standardowa praktyka, którą giełda stosuje wobec spółek dzielących się zyskiem. W przypadku PKO BP nic nie idzie jednak zgodnie ze standardowym scenariuszem. Wczorajszą uchwałą GPW zadecydowała, że dywidenda od kursu banku nie zostanie odcięta, mimo że prawa formalnie zostaną przyznane.
Skąd całe zamieszanie? Dywidenda w PKO BP jest warunkowa. Inwestorzy otrzymają pieniądze, jeżeli bank nie kupi innej firmy, lub nie będzie zmuszone przez KNF do utrzymania wyższych kapitałów. Z jednej strony biznesowo posunięcie wydaje się racjonalne. Dywidenda będzie, jeżeli spółka nie będzie miała dodatkowych wydatków. Jednak z drugiej strony sprawę można było rozegrać zdecydowanie lepiej. Dywidenda PKO BP wywołała bowiem zamieszanie, a pieniądze inwestowane w spółki dywidendowe wolą spokój.
Ustalając dzień przyznania prawa do dywidendy na 30 września, warto by do 30 września kwestia warunkowości była już rozstrzygnięta. Zgodnie z postanowieniami WZA rozstrzygnie się ona jednak dopiero 8 grudnia. Pojawia się więc pytanie: po co PKO BP tak się z przyznaniem praw do dywidendy śpieszyło? Przecież nic nie stało na przeszkodzie, by - jako że sytuacja jest wyjątkowa - uczynić to później i oszczędzić wszystkim całego zamieszania z prawami widmo. Szczególnie, że na zaskakujące dywidendowe posunięcia spółek Skarbu Państwa inwestorzy są w ostatnim czasie szczególnie wyczuleni.
Ciekawa jest również postawa giełdy, która w takiej sytuacji kwestię wyceny akcji pozostawiła rynkowi. Skoro teraz sprawę tę można było pozostawić rynkowi, to czemu nie czynić tak zawsze? Jeden z argumentów za technicznym odcinaniem dywidendy mówi, że unika się w ten sposób gwałtownych spadków w dniu dywidendy. Warto jednak pamiętać, że spadki te i tak są widoczne na historycznych danych dotyczących spółki, a także na indeksach takich jak np. WIG20.