Siódma rocznica debiutu Polskiej Grupy Energetycznej na giełdzie dla akcjonariuszy spółki nie była z pewnością okazją do świętowania. Ostatnie dwa lata to dla inwestorów zaangażowanych w PGE seria bolesnych porażek, a dodatkowo niedawno aktualność stracił najważniejszy argument przemawiający za długoterminowym trzymaniem papierów energetycznego giganta.


6 listopada 2009 roku na Giełdzie Papierów Wartościowych pojawiły się papiery PGE. Debiut ten był wyjątkowo udany, powodów do radości nie brakowało m.in. inwestorom, którzy zarobili 13%. Zadowolona również mogła być giełda, tylko w dniu debiutu wartość obrotu PDA akcjami PGE przekroczyła 4 mld zł. Minister Grad nie krył z kolei radości z zasilenia państwowego skarbca kwotą 6 mld zł. W 2009 roku częściowa prywatyzacja PGE była największym IPO w Europie.
W ciągu kolejnych 3,5 roku cena akcji spadła jednak z ponad 25 zł do niecałych 15 zł. Nie pomagali politycy, którzy szybko z grupy zachwalającej "Akcjonariat Obywatelski" zmienili się w ciężar dla spółki. Najpierw snuto wizje mariażu z Energą (zablokowane ostatecznie przez UOKiK). Ciągle dosypywano także akcji. Gdy w lutym 2012 roku MSP sprzedało poza rynkiem pakiet 7% akcji, giełdowe notowania PGE spadły o 4,5%. Zaś w lipcu 2014 roku pod młotek trafiło kolejne 65,4 mln akcji PGE za ponad miliard złotych.
Zobacz także
Spółka stała się także inwestorem "do tańca i do różańca", łączono ją z niemal wszystkimi - mniej lub bardziej - związanymi z energetyką projektami. I tak PGE miała budować pierwszą polską "atomówkę", inwestować w farmy wiatrowe, szukać gazu z łupków, czy przejmować zagraniczne firmy. Wszystko to, mimo czających się za rogiem własnych wielomiliardowych wydatków w "odmłodzenie" leciwych już mocy wytwórczych. Zresztą także tej ostatniej kwestii nie ominęły wojny polityczne, czego akcjonariusze PGE doświadczyli m.in. na przykładzie Opola, o które ścierał się premier Tusk z ówczesnym prezesem spółki. Miesiąc po podpisaniu listu intencyjnego w sprawie projektu budowy bloków w elektrowni w Opolu kurs PGE dołował na poziomie 14,05 zł.
Głowa wciąż ponad taflą wody
Choć liczne wydatki i inwestycje stanowiły poważną konkurencję dla dywidendy, PGE wciąż należało do grona "dojnych krów" warszawskiej giełdy. Za 2011 rok do akcjonariuszy trafiło 3,4 mld zł, za 2013 - 2,1 mld zł. Za lata 2009, 2010, 2012 i 2014 dywidendy były zbliżone i oscylowały wokół średniej na poziomie 1,4 mld zł. Za pierwsze pięć giełdowych lat na każdą akcję kupioną podczas publicznej oferty za 23 zł przypadło 5,2 zł dywidend.
| Dywidendy PGE | ||
|---|---|---|
| Dywidenda za rok | Dywidenda na akcję | Wielkość dywidendy (w mln zł) |
| 2009 | 0,76 | 1 314,87 |
| 2010 | 0,65 | 1 215,36 |
| 2011 | 1,83 | 3 421,70 |
| 2012 | 0,86 | 1 607,99 |
| 2013 | 1,1 | 2 056,74 |
| 2014 | 0,78 | 1 458,41 |
| 2015 | 0,25 | 467,44 |
| Źródło: Notoria StockGround | ||
Dodatkowo 2014 rok przyniósł wyraźne odreagowanie na papierach spółki, 18 czerwca tego roku akcje PGE wyceniane były na 22,85 zł, a więc na ledwie 15 groszy mniej niż podczas IPO. Wydawało się, że mimo kłód rzucanych pod nogi i trudów otwierającego giełdową przygodę pięciolecia, trzymanie akcji PGE od debiutu wcale nie musiało być tak złą decyzją, na jaką wyglądało jeszcze w 2013 roku.
Na ratunek górnictwu
Kolejne dwa lata przyniosły jednak istną giełdową katastrofę. Nie dość, że polskim akcjom nie sprzyjała rynkowa koniunktura, a spółce trafił się fatalny "odpisowy" kwartał, to jeszcze do głosu znów doszli politycy, którzy ponownie potraktowali spółkę jako "łatajdziurę". Niepotrafiąca poradzić sobie z problemami górnictwa Platforma Obywatelska wymyśliła, że straty kopalń przerzuci na energetykę.
Inwestorzy mniejszościowi niestety nie mieli zbyt dużo w tej kwestii do powiedzenia. Dodatkowo na ich nieszczęście rząd Prawa i Sprawiedliwości, który zastąpił u sterów władzy poprzednią ekipę, pomysłu nie tylko nie pogrzebał, ale jeszcze go rozwinął. PGE, mimo własnych problemów, wyłożyło na ratowanie PGG 0,5 mld zł. Drugie tyle dołożyła inna spółka energetyczna - Energa. Wcześniej w projekt zaangażowano także Tauron.
Akcje PGE już we wrześniu 2015 roku "poprawiły" minima z 2013 roku, rok 2016 przyniósł dalsze pogłębianie dna. Inwestorów jednak mimo wszystko przy spółce wciąż trzymać mogła perspektywa stabilnych dywidend. Wiara w nie osłabła jednak w czerwcu, gdy zamiast rekomendowanej przez zarząd dywidendy w wysokości 0,92 zł na akcję, Skarb Państwa zdecydował się przegłosować propozycję 0,25 zł. To propozycja o ponad 60% gorsza niż najniższa dywidenda wypłacona przez PGE w jej całej giełdowej historii. Akcjonariusze trzymający akcje spółki jako źródło corocznych stabilnych wpływów byli zszokowani i zaniepokojeni.
Zjeść ciastko i mieć ciastko
To nie był jednak koniec negatywnych zaskoczeń. Szybko okazało się, że pieniądze wcale nie zostaną w spółce. Skarb Państwa znalazł bowiem sposób, jak część z nich wytransferować z PGE, z pominięciem portfeli akcjonariuszy mniejszościowych. Aby to osiągnąć, przetransferowano część kapitału zapasowego na zakładowy. Od tej operacji PGE musiało zapłacić podatek, który częściowo rekompensował Skarbowi Państwa mniejszą dywidendę. Dodatkowo wypowiedzi ministra Tchórzewskiego sugerują, że nie jest to jednorazowe działanie, a nowa taktyka rządu, która w znacznym stopniu zastąpi dywidendy. Inwestycja w akcje PGE w celach dywidendowych straciła więc na atrakcyjności. Sam Skarb Państwa z kolei potwierdził swoją nieprzewidywalność i brak szacunku dla inwestorów mniejszościowych, co dodatkowo powinno być czynnikiem odstraszającym od inwestycji w papiery spółek pokroju PGE.
Przeczytaj także
Równolegle trwała wyprzedaż akcji PGE na giełdzie. W październiku cena akcji spółki spadła poniżej 10 zł. Dziś należy za nie zapłacić niewiele więcej - 10,29 zł. Oznacza to, że papiery te od momentu IPO potaniały o 56%. Po uwzględnieniu dywidend strata akcjonariuszy, którzy kupili PGE przed debiutem, spada do 34%. Warto jednak zauważyć, że większość dramatu rozegrała się w dwóch ostatnich latach. Spółka, którą jeszcze w listopadzie 2014 roku wyceniano na rynku na 40 mld zł, teraz warta jest niecałe 20 mld zł, a stabilne dywidendy, które przez lata przyciągały do niej inwestorów, nagle wymazano z giełdowej mapy.

























































