Po mocnym piątku także i we wtorek dolar wyraźnie zyskuje względem euro. Trend wzrostowy na parze EUR/USD wyraźnie wyhamował.


1,1729 dolara - tyle płacono we wtorek późnym popołudniem za jedno euro. Względem początku dnia wspólnotowa waluta straciła więc aż blisko 0,6 proc. Ruch zaczął się około godziny 16:00, wcześniej bowiem euro wobec dolara zyskiwało, a nie traciło.
Analitycy zmianę nastrojów przypisują znacząco lepszemu od oczekiwań wynikowi ankiety JOLTS (Job Openings and Labor Turnover Survey), publikowanej przez Departament Pracy USA. Zgodnie z opublikowanymi właśnie o godz. 16:00 danymi, w czerwcu liczba ofert pracy wzrosła aż o 461 tysięcy do poziomu 6,2 mln. To najwyższy wzrost od lipca 2015 roku i najwyższy notowany poziom w całej historii prowadzonego od grudnia 2000 roku badania.
Warto przypomnieć, że także w piątek dane z rynku pracy podobnie wpłynęły na parę EUR/USD. Wówczas były to jednak wyczekiwane przez wszystkich "pay-rollsy", ankiety JOLTS zwykle nie budzą takich emocji. Z piątkowych danych wynikało, że liczba zatrudnionych w sektorach pozarolniczych wzrosła w lipcu o 209 tysięcy. Ekonomiści spodziewali się wzrostu zatrudnienia o 183 tys. etatów.
Rynek pracy odwraca eurodolarowy trend
W zasadzie od początku roku dolar znajdował się w odwrocie względem euro. Ostatnie dane z rynku pracy powodują jednak, że trend ten wyraźnie wyhamował. Kondycja amerykańskiego rynku pracy jest istotna nie tylko z punktu widzenia gospodarki, ale także i (dla inwestorów to nadrzędna kwestia) z punktu widzenia szans na podwyżkę/utrzymanie stóp procentowych (obecnie oczekuje się, że ta nastąpi w grudniu lub na początku przyszłego roku) oraz bilansowych działań Rezerwy. Mocny rynek pracy sprzyja opcji jastrzębiej, która z kolei umacnia dolara.
Zauważył to w swojej nocie m.in. Sameer Samana, strateg z Wells Fargo. - Sądzimy, że wyprzedaż jest już za nami i w drugiej części roku spodziewamy się odbicia w górę notowań dolara od obecnych poziomów, tj. odwrócenia trwającego teraz trendu.
W ocenie analityków z Wells Fargo, podczas gdy w USA Fed podnosi stopy procentowe i w najbliższym czasie planuje rozpoczęcie redukcji sumy bilansowej, europejski Bank Centralny "z małym prawdopodobieństwem w krótkim czasie zejdzie z drogi ujemnych stóp procentowych". Tymczasem wzrost gospodarczy i inflacja w USA odbijają wyraźniej niż ma to miejsce w Europie.
W oczekiwaniu na dane o inflacji
Kolejnego silnego impulsu "zielonemu" dostarczyć mogą piątkowe dane o wspomnianej inflacji. To właśnie ten wskaźnik dla wielu bankierów centralnych jest tym najważniejszym i ewentualne silne odchylenie od oczekiwań może wywołać silną reakcję na foreksie. Publikację zaplanowano na godzinę 14:30, ekonomiści spodziewają się, że CPI wzrośnie do 1,8 proc.
James Bullard (prezes Fed z St. Louis) ocenił wczoraj, że ostatnie odczyty inflacji w USA zaskoczyły i były "nieoczekiwanie niskie", co stawia pod znakiem zapytania czy inflacja rzeczywiście powraca do 2-proc. celu. Tym samym, jego zdaniem, stopy procentowe w USA powinny pozostać na obecnym poziomie w krótkim terminie. Dodał, że 4,3-proc. bezrobocie, najniższe od 16 lat, nie jest w stanie wygenerować znaczącej presji inflacyjnej.
Adam Torchała