

Podczas referendum konstytucyjnego w Turcji mogło dojść do sfałszowania nawet dwóch i pół miliona głosów - powiedziała austriacka parlamentarzystka z misji obserwacyjnej Rady Europy Alev Korun. Zwróciła ona uwagę, że prawo pozwala tylko na wydawanie oficjalnych kart do głosowania, jednak w trakcie referendum wydawano także karty bez urzędowych pieczęci. Według obserwatorki, nieprawidłowości mogły wpłynąć na wynik głosowania.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan odrzucał już wcześniejsze oskarżenia, między innymi OBWE, mówiąc, że głosowanie odbyło się zgodnie z prawem.
Przyjęta w referendum nowelizacja konstytucji przewiduje zmianę systemu politycznego z parlamentarnego na prezydencki. Znacznie wzmacnia władzę prezydenta, który uzyskuje prawo wydawania dekretów i mianowania ministrów. Jednocześnie likwiduje urząd premiera. Prezydent będzie mógł pozostawać członkiem partii, co wyklucza obowiązująca dziś w Turcji ustawa zasadnicza. Rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju już zaproponowała przywrócenie członkostwa Recepowi Erdoganowi. Dzięki zmianom będzie mógł on również zajmować urząd prezydenta do 2029 roku.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/wcześniejsze/Reuter/dwi/dw