Trzy największe banki w Stanach Zjednoczonych poinformowały o znacznym wzroście kosztów obsługi kredytów zaciągniętych przez firmy związane z branżą paliwową. Winą za zaistniałą sytuację obarczają spadki cen na rynku paliw płynnych i obawiają się, że to jeszcze nie koniec – skutki mogą przejść również na inne portfele inwestycyjne.
Choć kierowcy i przedsiębiorstwa transportowe mogą cieszyć się coraz tańszą benzyną, obecna sytuacja na rynku paliwowym negatywnie wpływa na inne biznesy – w tym banki. Instytucje kredytowe zaczynają odczuwać negatywne skutki aktualnej sytuacji rynkowej. Największe banki w Stanach Zjednoczonych już informują o tym, że ich portfel kredytowy mocno stracił na jakości – donosi „Financial Times”.


Od kilku miesięcy ceny ropy spadają z miesiąca na miesiąc, co nie pozostaje bez wpływu na całą gospodarkę. Obecnie stawka za baryłkę osiągnęła 12-letnie minimum i wynosi ok. 28 dolarów amerykańskich. Analitycy przewidują kolejne obniżki wynikające ze zniesienia sankcji nałożonych na Iran, który zamierza zwiększyć podaż czarnego surowca. Banki mogą stanąć z tego powodu przed nie lada wyzwaniem.
Citigroup już w piątek informowało o wzroście udziału zagrożonych kredytów w swoim portfelu. W IV kw. ubiegłego roku wskaźnik ten wzrósł o 32 proc. i wynikało to głównie z sytuacji firm związanych z amerykańską branżą paliwową. O wzroście kosztów obsługi takich kredytobiorców poinformował także Wells Fargo – trzeci największy bank w Stanach Zjednoczonych odnotował wzrost opłat netto z 731 milionów dolarów do 831 milionów dolarów.
Jeszcze kiedy cena baryłki wynosiła 30 dolarów, JPMorgan Chase prognozowało, że jeśli cena utrzyma się na tym poziomie, to i tak konieczne będzie zwiększenie własnych rezerw w 2016 r. o 750 milionów dolarów. Teraz prognozy przewidują znacznie niższe ceny paliw. Spadające dochody kredytobiorców i cięcia w kosztach sprawiają, że banki inwestujące w rynek paliwowy z coraz większą grozą spoglądają w przyszłość. Perspektywy spadku ceny ropy do 20 dolarów za baryłkę stają się czarnym scenariuszem, na którym banki mogą stracić nie tylko część dochodów, ale także stabilność portfela kredytowego.
Mateusz Gawin