PG Energy Capital Management nie kupi Ursus Bus, ale zakupem tej spółki zależnej Ursusa zainteresowanych jest kilka innych podmiotów - wynika z nieoficjalnych informacji PAP Biznes.


Ursus ze spółką PG Energy Capital Management trzy miesiące temu podpisał warunkową umowę sprzedaży wszystkich będących w posiadaniu Ursusa (77,3 proc.) akcji spółki zależnej Ursus Bus za łączną kwotę 34-34,5 mln zł. Jej realizacja była jednak obwarowana kilkoma warunkami, których spełnienie miało nastąpić do końca marca. Z informacji PAP Biznes wynika, że ostatecznie akcje nie trafią do PG Energy. - Nie dojdzie do zawarcia umowy sprzedaży PG Energy Capital Management akcji Ursus Bus. Jest jednak kilku innych chętnych - powiedziała agencji osoba zbliżona do transakcji.
Przypomnijmy, podstawowym warunkiem zapisanym w umowie było przedłożenie przez Ursusa zgody sędziego komisarza na sprzedaż akcji Ursus Bus, a także otrzymanie zgody mBanku na zawarcie umowy przejęcia długu, na podstawie której kupujący przejmie całe zadłużenie Ursusa wobec tego banku (czym zostanie rozliczona cena akcji). Jeden z warunków mówił też o tym, że kupujący ma pozyskać nie mniej niż 40 mln zł na finansowanie działalności Ursus Bus.
Przeczytaj także
Z informacji PAP Biznes wynika, że zainteresowanie spółką wykazują inne podmioty. Sama sprzedaż Ursus Busa to istotny element układanki, która ma uratować firmę z Lublina. Ta bowiem ma problemy z finansowaniem swojej działalności i regulowaniem zobowiązań. By uchronić się przed wierzycielami zdecydowała się nawet na ucieczkę pod skrzydła sądu, który 7 listopada 2018 r. dokonał otwarcia przyspieszonego postępowania układowego wobec Ursusa. Choć od tego momentu minęły już grubo ponad cztery miesiące, a postępowanie ma w nazwie słowo "przyspieszone", wciąż nie ma propozycji układowych. Te, jak dowiedzieliśmy się w Ursusie, mają pojawić się do końca marca.


Z drugiej strony Ursus Bus to była jedna z nadziei akcjonariuszy na lepszą przyszłość Ursusa. Kontrakty w Afryce przestały być hitem napędzającym spółkę, sprzedaż ciągników w Polsce siadła, elektromobilność - przy obecnych trendach - zaś wydawała się strzałem w dziesiątkę. I choć pozycja Ursusa na rynku autobusów elektrycznych rodziła się w bólach, nawet po otwarciu przyspieszonego postępowania układowego to właśnie Ursus Bus rodził największe nadzieje u inwestorów. Przede wszystkim za sprawą "megaprzetargu" NCBiR-u.
W tym ostatnim Ursus Bus koniec końców okazał się najlepszy (a w zasadzie jako jedyny złożył poprawną ofertę). Informacja ta wywołała euforię, w krótkim czasie bowiem kurs akcji Ursusa się podwoił. W kontrakcie chodzi jednak o ponad 3 mld zł brutto, w grze są więc wielkie pieniądze. Kwota nie trafi jednak w całości do lubelskiej grupy. W skład konsorcjum wchodzi Ursus Bus, Ursus, Innovative Trade and Product Strategies oraz ITM Poland. Ursus póki co nie chce powiedzieć w jakim stopniu na przetargu zarobi sam Ursus w momencie, gdy pozbędzie się Ursus Busa.
Warto także pamiętać, że NCBiR jest na etapie przygotowywania umowy z konsorcjum. Tymczasem w poniedziałek na rynek dotarła wiadomość o sporze na linii Ursus-NCBiR, który dotyczy jednak innego zadania. Chodzi o 7,96 mln zł dofinansowania projektu elektrycznego auta dostawczego o DMC 3,5 tony. Z dofinansowania wykluczone są przedsiębiorstwa pozostające w trudnej sytuacji w rozumieniu unijnych przepisów dotyczących pomocy państwa. Ursus się jednak z tym stanowiskiem nie zgadza, twierdząc, że jego restrukturyzacja nie stanowi przeszkody do zawarcia i wykonania ww. umowy. Spółka podejmie prawem przewidziane działania, aby odwołać się od stanowiska NCBiR i aby umowa mogła zostać zawarta.
Adam Torchała