Indeks instytutu ZEW mierzący nastroje niemieckich analityków wzrósł z 53,0 pkt. do 54,8 pkt. i w ten sposób osiągnął najwyższą wartość od lutego 2014 roku. Niemieccy analitycy nadal w większości wierzą w kontynuację hossy na dojrzałych rynkach akcji.


Rynkowy konsensus zakładał wzrost indeksu ZEW do 58,2 pkt. Indeks ZEW mierzy oczekiwania niemieckich analityków względem koniunktury gospodarczej w Niemczech w perspektywie następnych sześciu miesięcy. Przy czym wzrost oczekiwań odnotowany w marcu (+1,8 pkt.) był znacznie słabszy niż w poprzednich trzech miesiącach, gdy indeks ZEW rósł średnio o 17,3 pkt.

Silniejszą poprawę sentymentu zaobserwowano wobec perspektyw gospodarczych Włoch (+9,3 pkt. proc.) i Francji (+5,8 pkt.) i w konsekwencji całej strefy euro (+9,7 pkt.). Już 65,6% ankietowanych niemieckich analityków oczekuje poprawy koniunktury gospodarczej w eurolandzie, a tylko 3,2% spodziewa się jej pogorszenia.
Znacząco poprawiła się także ocena bieżącej koniunktury gospodarczej w największych gospodarkach rozwiniętych. Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, w przypadku których odsetek ankietowanych oceniających stan koniunktury jako „dobry” zmalał o 7,8 pp. do 65,5%. To jednak wciąż najlepszy wynik wśród największych gospodarek rozwiniętych.
Wśród niemieckich analityków nasiliły się oczekiwania inflacyjne. Już niemal połowa ankietowanych spodziewa się wzrostu inflacji w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i we Włoszech. Ponad 58% liczy też na przyspieszenie tempa wzrostu cen w Stanach Zjednoczonych.
Tylko nieznacznemu pogorszeniu uległy perspektywy dla rynków akcji. Dalszych wzrostów DAX-a spodziewa się 57,4% analityków, a w przypadku europejskiego indeksu Stoxx50 odsetek ten sięga 56,8%. Takiej „pewności” nie ma już w przypadku amerykańskiego Dow Jonesa (48,8% typuje kontynuację hossy, o 2,6 pp. mniej niż w lutym), japońskiego Nikkei225 (41,8%, spadek o 4,7 pp) i przede wszystkim londyńskiego FTSE100 (39,1%, spadek o 6,9 pp).
Ale w dalszym ciągu frakcja giełdowych „niedźwiedzi” w żadnym przypadku nie przekracza 16,2%. Nastroje są więc bardzo „bycze”, choć już trochę bardziej stonowane niż pod koniec 2014 roku. Ponadto nadal ponad połowa(51,8%) ankietowanych obstawia wzrost cen ropy naftowej, a niemal 2/3 (6,,8%) oczekuje dalszej aprecjacji dolara.
Krzysztof Kolany

























































