W ubiegłym roku udaremniono próby wyłudzeń kredytów z banków na łączną kwotę 308 mln zł. Do wyłudzeń wykorzystywane są skradzione lub sfałszowane dokumenty. Niestety wiele osób wciąż dobrowolnie udostępnia wrażliwe dane przestępcom. W efekcie muszą tłumaczyć się przed komornikiem lub prokuratorem.
Kontynuujemy wątek niebezpiecznego handlu "anonimowymi kontami bankowymi". Obiegowa opinia mówi, że tzw. słupami zostają najczęściej ludzie z marginesu społecznego, którzy za niewielkie kwoty użyczają przestępcom swojej tożsamości. Proszeni są o zaciągnięcie kredytu w banku lub założenie konta osobistego, które następnie jest odsprzedawane na rynku wtórnym jako anonimowe. Dostają z tego niewielki procent, który po prostu przepijają. Z reguły trudno poddać takie osoby jakiejkolwiek windykacji, bo nie posiadają już nic, co można by odebrać na poczet zaległości.
Od ogłoszenia pracy po niechciany kredyt
ReklamaNiestety praktyka pokazuje, że często słupami zostają też osoby, które nie są tego świadome. Przestępcy wykorzystują różne techniki, by wydobyć od nich wrażliwe dane. Jedną z popularnych metod jest wyciąganie danych na fałszywe ogłoszenia o pracę. Mechanizm jest dość prosty. Przestępcy umieszczają w internecie ogłoszenie, w którym wymagają przesłania skanów dokumentów. Następnie proszą o wykonanie przelewu na drobną kwotę, na wskazane konto, która ma na przykład pokryć koszt rekrutacji.
Taki przelew może jednak służyć do zawarcia umowy o prowadzenie rachunku bankowego. Kilka banków oferuje bowiem usługę zdalnego otwierania konta tą drogą. Potwierdzeniem tożsamości klienta jest w takim przypadku zlecenie przelewu z innego banku, który aktywuje nowy rachunek. W przelewie są bowiem wszystkie niezbędne do weryfikacji danej osoby informacje, tj. imię i nazwisko oraz adres zamieszkania. Poszkodowany nie ma w takiej sytuacji świadomości, że aktywuje wniosek złożony w jego imieniu przez przestępców.
W ten sposób w nieuprawnione ręce dostają się narzędzia dostępowe do konta. Ofiara nie ma nawet świadomości, że założyła konto, a korespondencja z potencjalnym pracodawcą po jakimś czasie urywa się. Po kilku miesiącach "internetowy słup" dostaje wezwanie do zapłaty kredytu, o którym nie miał pojęcia. W bardziej ekstremalnych przypadkach, do jego drzwi może zapukać prokurator.
Art. 299 Kodeksu Karnego: | |
§ 1. Kto środki płatnicze, instrumenty finansowe, papiery wartościowe, wartości dewizowe, prawa majątkowe lub inne mienie ruchome lub nieruchomości, pochodzące z korzyści związanych z popełnieniem czynu zabronionego, przyjmuje, przekazuje lub wywozi za granicę, pomaga do przenoszenia ich własności lub posiadania albo podejmuje inne czynności, które mogą udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie ich przestępnego pochodzenia lub miejsca umieszczenia, ich wykrycie, zajęcie albo orzeczenie przepadku, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. |
Co można zrobić z jednym fałszywym rachunkiem bankowym? Pomysłowość przestępców nie zna granic. Z reguły klonują takie konto, otwierając metodą "na przelew" kolejne rachunki, a następnie próbują wyłudzać kredyty i pożyczki. Przedstawiciele firm pożyczkowych mówią, że co miesiąc odrzucają po kilkaset wniosków, które wydają im się podejrzane. Niestety część z nich przechodzi i udaje się zaciągnąć kredyt. Oczywiście taki kredyt nigdy nie jest spłacany.
Niebezpieczne aukcje
Konta bankowe na podstawione osoby służą także do wyłudzania pieniędzy na aukcjach internetowych. Złodzieje tworzą na profile na skradzioną tożsamość, a następnie wystawiają nieistniejący w rzeczywistości towar. Przyjmują przedpłatę, czyszczą konto bankowe i znikają. Po jakimś czasie do drzwi niczego nie świadomego "słupa" puka policja.
Zobacz też: | |
PKO BP rezygnuje z kont otwieranych przelewem. ZBP ostrzega inne banki |
Rachunki wykorzystywane są także do bardziej zaawansowanych przestępstw. Niedawno na łamach Bankier.pl opisywaliśmy przypadek przedsiębiorcy, klienta PKO Banku Polskiego, któremu haker włamał się na konto i podmienił numery kont odbiorców zdefiniowanych w systemie. Nieświadomy przedsiębiorca nadal realizował przelewy do kontrahentów, w rzeczywistości wysyłając pieniądze na fałszywe konto. Złodziej wypłacił pieniądze i zniknął. Policja nie ustaliła sprawcy.
Unikaj anonimowych ROR-ów
Kilka dni temu opisaliśmy sprawę handlu "anonimowymi kontami bankowymi". Część z nich została założona na niczego nieświadome "słupy". Takie konta z całym pakietem narzędzi autoryzacyjnych sprzedawane są na rynku wtórnym w cenach od 100 do 1000 zł. Zainteresowanie jest duże, bo "anonimowe konto bankowe" może posłużyć do ukrywania swoich dochodów przed urzędem skarbowym lub komornikiem. W rzeczywistości takie konta nie są jednak anonimowe, bo posiadają swoich prawowitych właścicieli.
Zakup używanego konta bankowego to duże ryzyko dla potencjalnego kupującego. Pieniądze, które tam wpłaci, mogą zniknąć z dnia na dzień. Nie ma bowiem gwarancji, że nowy nabywca jest jedyną osobą upoważnioną do skorzystania z rachunku. Może się okazać, że przestępca tylko czeka, aż na konto wpłyną pieniądze, które następnie wypłaca. Dochodzenie roszczeń w banku w takim przypadku nie będzie wchodziło w grę.
Proceder odsprzedaży kont bankowych klasyfikowany jest w większości przypadków jako pranie pieniędzy. Liczba postępowań dotyczących prania pieniędzy w ostatnich latach
Rok | Liczba postępowań wszczętych | Liczba przestępstw stwierdzonych |
2012 | 122 | 369 |
2011 | 90 | 277 |
2010 | 116 | 300 |
2009 | 159 | 277 |
2008 | 180 | 251 |
2007 | 167 | 255 |
2006 | 202 | 151 |
2005 | 151 | 161 |
2004 | 140 | 98 |
2003 | 123 | 25 |
2002 | 71 | 13 |
2001 | 57 | 21 |
2000 | 30 | 3 |
1999 | 17 | 2 |
W internecie pojawiają się także ogłoszenia zakupu hurtowej ilości używanych kont. Można jedynie przypuszczać, że takie rachunki służą do prania brudnych pieniędzy. Skupują je przestępcy, którzy następnie za ich pomocą wprowadzają do obiegu środki pochodzące z nielegalnych źródeł. Proceder może trwać miesiącami, a "internetowy słup" na którego założono rachunek, nie będzie miał świadomości, że przez jego konto płynie strumień pieniędzy.
Niestety to na oszukanym kliencie banku spoczywa obowiązek udowodnienia, że nie on jest winien postawionych mu zarzutów. Taka procedura może trwać długo i wiązać się z szeregiem nieprzyjemności. To samo dotyczy postępowania komorniczego. Dlatego zanim udostępnimy komuś dane w internecie, należy bezwzględnie upewnić się, że nie mamy do czynienia w próbą wyłudzenia informacji.
Wojciech Boczoń,analityk Bankier.pl