"Piraci z Karaibów" pokazali, że można zrobić dobry film o mijających się z prawem wilkach morskich i nieźle na tym zarobić. Netflix sięga więc do tej widowni, jednocześnie mrugając okiem ku wielbicielom... mangi. Czy przygody Monkey D. Luffy'ego przypadną obu grupom do gustu? Netflix twierdzi, że muszą, bo na produkcję wydał horrendalne pieniądze.


"Już od dziecka słyszałem zew morza. Więc ruszam gonić za marzeniami. Zostanę królem piratów" - tak zaczyna się zwiastun serialu "One Piece". Dla fanów marynistycznych filmów akcji, tj. "Piraci z Karaibów", będą to marynarze na sterydach, gdyż "One Piece" to adaptacja popularnej mangi Eiichiro Ody. Uniwersum zostało opisane w 105 tomach sagi i zobrazowane w 20 sezonach anime, 15 filmach kinowych (że o kilkunastu grach wideo nie wspomnę). W 2015 roku saga trafiła nawet do Księgi Rekordów Guinnessa w kategorii największej liczby kopii serii opublikowanej przez jednego autora.
Aktorzy zamiast mangi. Czy filmowa wersja ma szansę?
Fabuła serialu jest idealna w swojej prostocie: główny bohater - Monkey D. Luffy - od zawsze marzył o wolności, morzu i skarbach. Wyrusza więc w podróż, w której ma znaleźć załogę i statek, który z kolei pozwoli mu zdobyć legendarny skarb, określany Piece One. Tylko ten, kto go odnajdzie, zostanie królem piratów.
Netflix podał tytuły odcinków "One Piece"
- "Romance Dawn"
- "The Man in the Straw Hat"
- "Tell No Tales"
- "The Pirates Are Coming"
- "Eat at Baratie!"
- "The Chef and The Chore Boy"
- "The Girl with the Sawfish Tattoo"
- "Worst in the East"
Serial nie zapowiada się źle, sądząc po zaangażowanych nazwiskach. Wśród showwrunnerów znajduje się bowiem Steven Maeda ("Z Archiwum X") czy Matt Owens ("Agencji T.A.R.C.Z.Y"). Do tego producentem wykonawczym jest autor mangii Eiichiro Ody. To co prawda nie gwarantuje sukcesu, ale może zwiększyć na niego szanse. A sukces jest Netfliksowi bardzo potrzebny po coraz gorszych wynikach, niemal codziennych wpadkach z walką z użytkownikami współdzielącymi konto, które opisaliśmy m.in. w artykule "Podróżujesz? To koniec oglądania Netflixa. Nie dostaniesz kodów" czy krytyce trzeciego sezonu "Wiedźmina", który nawet jeszcze nie miał swojej premiery.
Netflix wydał 18 mln dolarów na odcinek
Jak donosi "Anime Senpal", jeden odcinek serialu "One Piece" kosztuje średnio 18 mln dolarów, co znacząco przewyższa budżet 15 mln dolarów na odcinek seriali takich jak "Gra o tron" czy "Mandalorian".
People need to realize the one piece live action isn’t just another throw away anime adaptation attempt for Netflix, the production budget for this series is 150 million, to put things into perspective, this budget surpasses even shows like Game of Thrones and The Mandalorian. pic.twitter.com/eE9EBpEDLv
— Geo (@Geo_AW) June 22, 2023
Przebił także inne kasowe produkcje ze stajni Netfliksa, tj. "The Crown" (13 mln dolarów za odcinek) czy "The Get Down" (11 mln dolarów za odcinek). Do niedościginonego do tej pory wzoru, a więc "Stranger Things" za 30 mln dolarów za odcinek w 4. sezonie, jeszcze mu daleko.
Dokładny budżet serialu "One Piece" Netflix ukrywa już od 2017 roku, a więc momentu ogłoszenia projektu. Jednak w maju 2022 roku scenograf Richard Bridgland zasugerował, że może być on na poziomie filmów Marvela. Tu najdroższy z serii jest "Avengers: Koniec gry" z całkowitym kosztem 356 mln dolarów. Uśredniony budżet filmów z tego uniwersum to od 150 do 250 mln dolarów. To oznacza, że przy 10-odcinkowym serialu uśredniony koszt to 15 mln dolarów w górę.
Pieniądze to nie wszystko
Fani poszczególnych uniwersum przestali ufać, że Netflix jest w stanie przenieść choć odrobinę wiernie przygody ich ukochanych bohaterów na ekran (nawet nie wspomnę przy tej okazji o "Wiedźminie"). Przykładem może być np. "Cowboy Bebop", także ekranizacja anime, którą platforma skasowała po pierwszym sezonie, zamykając za sobą szczelnie drzwi. Oczywiście umówmy się, że ultrasi z fandomu rzadko kiedy są zadowoleni z ekranizacji (wyjątek stanowi "Władca Pierścieni" Petera Jacksona, choć już za "Hobbita" zebrał cięgi).
Kolejny problem stanowią aktorskie wersje popularnych kreskówek (na których tak pięknie przejechał się Disney - bo o ile jeszcze "Alladyn" i "Król lew" były w pewnym sensie powiewem nowości, a "Piękna i Bestia" czy "Kopciuszek" dostały szansę lekkiego podretuszowania, to już z "Małą syrenką" wyraźnie przedobrzyli).
Trzeci problem to przeniesienie klimatu anime na aktorów. Specyficzna mimika i choćby styl walki pokazują, że to prawie samobójcza misja Netfliksa. Gdy bowiem i ta adaptacja im się nie uda, pozostanie tylko zgasić światło za 18 mln za odcinek. Przekonamy się pod koniec wakacji - premiera "Piece One" jest zaplanowana na 31 sierpnia.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.