REKLAMA
TYLKO U NAS

UWAGA SPOILERY"Mała syrenka" we włosach za 150 tys. dolarów. Jest niby różnorodnie, ale czy była nam potrzebna kolejna wersja?

Agata Wojciechowska2023-06-10 14:00redaktor
publikacja
2023-06-10 14:00

Same włosy Arielki kosztowały 150 tys. dolarów. Nic więc dziwnego, że budżet filmu spuchł do 250 mln dolarów. Finansowe fikołki to nie jedyne "szoki i niedowierzania", jakie czekają widzów. Film zbiera kiepskie recenzje, tak że Disney musi mocno ściskać kciuki, by spróbować na nim zarobić.

"Mała syrenka" we włosach za 150 tys. dolarów. Jest niby różnorodnie, ale czy była nam potrzebna kolejna wersja?
"Mała syrenka" we włosach za 150 tys. dolarów. Jest niby różnorodnie, ale czy była nam potrzebna kolejna wersja?
fot. Image Capital Pictures / / Film Stills

Rudowłosa syrenka, która wyrzekła się swojego głosu, by być z ukochanym, to postać powołana do życia przez Hansa Christiana Andersena. Mogła spokojnie przyprawiać dzieci o koszmary - zresztą zero zaskoczenia, bo podobnie jak baśnie braci Grimm, finał nie był dla głównej bohaterki szczęśliwy. Syrenka miała zasztyletować Eryka, by spływająca na jej stopy krew przemieniła je z powrotem w rybi ogon, po tym gdy poślubił inną. Jednak oryginalna Arielka się na to nie zdobyła i ku rozpaczy rodziny zamieniła się w morską pianę. Po 200 latach z hakiem i radykalnej zmianie w traktowaniu dzieci wszedł Disney cały na biało i dał jej "żyli długo i szczęśliwie". Ba, jako jedyna z księżniczek wytwórni doczekała się drugiej części i niesfornej córki (jakby w innych przypadkach nie było życia po ślubie u bajkowego potentata). Teraz powstała jej kolejna wersja, ale czy na pewno czeka jej producentów "zarobili dużo i żyli w dostatku"? Niewiele na to wskazuje.

Poprawili tak bardzo, że przerysowali

Tegoroczna wersja "Małej syrenki" miała pełnić dodatkową rolę - urozmaicić wersję z 1989 roku. Byłoby nawet w porządku, gdyby twórcy netfliksowo nie przedobrzyli, wprowadzając nie tyle ultrapoprawność polityczną, ile ją skarykaturowali. Film stał się po prostu nielogiczny.

Reklama

Twórcy postanowili umieścić akcję na Karaibach, więc naturalną decyzją było zaangażowanie do głównej roli czarnoskórej aktorki Halle Bailey. Prawicowe środowiska podniosły falę krytyki, zupełnie niesłusznej. Przecież Królowa Śniegu Andersena mogłaby być z łatwością zagrana choćby przez przedstawicielkę Inuitów (rdzennych mieszkańców Alaski, Grenlandii, Kanady i Rosji), a Calineczka - przez hinduskę z Bollywood. Fabuła i niesione nią wartości w żaden sposób nie wpływają na dobór obsady.

Są kwestie w "Małej syrence", przez które zgrzytają zęby. Weźmy np. księcia Eryka, białego adoptowanego syna królewskiej pary. Po co? To o krok za daleko ku niepotrzebnej komplikacji fabuły w imię poprawności politycznej. Spokojnie mógł zostać karaibskim księciem z odpowiednim odcieniem skóry. Przecież nikt by nie protestował, tak jak nie protestowano przeciwko nikłej reprezentacji białych aktorów w "Czarnej Panterze: Wakanda w moim sercu", bo film rozgrywa się wyimaginowanym afrykańskim królestwie (sic!). 

Własna działalność gospodarcza a podatki

Jaką formę opodatkowania wybrać?

Własna działalność gospodarcza a podatki

Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR> Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl

Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Jeśli chcesz fakturę, to wypełnij dalszą część formularza:
Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Podaj kod w formacie xx-xxx!
Pole wypełnione niepoprawnie!

Będąc przy odcieniach, to najlepszy przyjaciel Ariel - Florek - jest za mało niebiesko-żółty i jest wręcz 1:1 rybą, a co za tym idzie, zamiast gamy jego uczuć, widzianych w kreskówce, widzowie dostaną półtorej miny na krzyż. 

Ze scen zabrakło też wręcz legendarnej pogoni kraba Sebastiana z kucharzem (ale to w ramach ugrzecznienia bajki). Sam skorupiak, choć odrobinę inny niż w kreskówce, nadal celuje cyniczno-kpiarskimi tekstami.

Eryk wisienką na torcie czy betonowym kołem ratunkowym?

Zmiana treści piosenek jeszcze się broni. Te z kreskówkowej wersji przedstawiały świat dziewcząt, które mają milczeć i czekać aż "wybierze je książę", zamiast brać los w swoje ręce. Jak przyznaje Alan Menken, kompozytor i twórca piosenek, zmodyfikowano tekst w dwóch z nich. - W "Całuj ją" są pewne zmiany w tekście, ponieważ ludzie zwracali uwagę na fakt, że zachowanie księcia Eryka może zostać odebrane jako narzucanie się Arielce. Z kolei w "Wyznaniu Urszuli" inaczej będzie przedstawione "pozbawienie głosu". W poprzedniej wersji dziewczynki mogły odnieść wrażenie, że nie powinny mówić bez pozwolenia mężczyzn [słowa w oryginale: "ta która milczy zdobywa mężczyznę"] - dodaje w "Vanity Fair".

Niestety twórcy nie zdecydowali się wypłynąć na nieznane wody, ukazując Arielkę jako niezależną młodą dziewczyną, która podąża za swoimi marzeniami. Aktorka, grająca główną rolę, przyznaje, że dla niej w historii tej liczy się fakt, że syrenka jest zafascynowana światem ludzi i to ma być głównym powodem jej decyzji, by pozbyć się ogona na rzecz nóg. - Książę Eryk jest tylko wisienką na torcie - wyjaśnia Halle Bailey w wywiadzie. Ale tego nie widać. Wyraźnie jest za to pokazane, jak za tą wisienką ugania się nasza syrenka. Choć twórcy wydłużyli film w porównaniu do kreskówki, pokazując właśnie budowanie relacji między dwoma bohaterami, to nadal wygląda to dość stalkerowo.

Zresztą reszta rodziny pozostaje niezmieniona, a więc władca Tyrion nadal jest ojcem usiłującym wymusić swoją wolę - część nazwałaby go przemocowym, bo zniszczył kolekcję córki, a część po prostu tyranem. Siostry Arielki mu przytakują (Disney ponownie mógł pokazać siłę rodzeństwa, która tak doskonale sprawdziła się w "Krainie Lodu") i tylko przyjaciele - Florek, Sebastian i mewa Blaga - wnoszą coś dodatkowego (że tych najbliższych nie opuszcza się w biedzie, choć próbują zrealizować toksyczne marzenie syrenki, zamiast ją powstrzymać). Zmiana więc słów piosenek wygląda jak pudrowanie trupa. Jak już przeprowadzać rewolucję, to prawdziwą.

Finansowa porażka Disneya?

Disney desperacko potrzebuje pieniędzy: zwalnia pracowników, bada grunt pod stworzenie "Krainy Lodu 3" i kasuje nawet hitowe seriale. Produkcja "Małej syrenki" kosztowała 250 mln dolarów, a budżet marketingu zamknął się w kwocie 80 mln dolarów. By wyjść na zero, koncern musi więc zarobić 340 mln dolarów, czyli musi sprzedać bilety za co najmniej 800 mln dolarów. 

Weekend otwarcia (premiera miała miejsce 26 maja) przyniósł 117,5 mln dolarów, a więc pułap niewielkiego zysku jest do osiągnięcia. Poza USA film w 51 krajach przyniósł zaledwie 68,3 mln dolarów wpływów. Najbardziej popularny był w: Meksyku (8,5 mln dolarów), Wielkiej Brytanii (6,3 mln dolarów), Włoszech (4,7 mln dolarów), Australii i Brazylii (po 4 mln dolarów), Francji i Hiszpanii (po 3,6 mln dolarów), Korei (2,8 mln dolarów) i Argentynie (2,5 mln dolarów).

W Chinach popularność filmu szoruje po dnie - zarobił zaledwie 2,5 mln dolarów (w porównaniu do 54,1 mln dolarów filmowego "Króla Lwa" czy 44,5 mln dolarów filmowej "Pięknej i Bestii"). Globalnie więc weekend kończy z ponad 185 mln dolarów, gdy "Aladyn" w analogicznym okresie zarobił ponad 213 mln dolarów. 

Filmowe wersje animowanych bajek wydają się być niepotrzebnym reanimacjami historii. Czyżby Disneyowi, oprócz pieniędzy, brakowało scenariuszy albo pieniędzy na dobre scenariusze? O ile jeszcze np. "Czarownica" z Angeliną Jolie się broni, bo przedstawia historię "Śpiącej Królewny" na nowo, niejako usprawiedliwiając Diabolinę (to czarownica, która rzuciła klątwę na małą następczynię tronu), to reszta - w tym "Mała syrenka" - wydaje się być zrobiona jedynie dla popisów z efektami specjalnymi, które choć są najwyższych lotów, to już za góra 5 lat kiepsko się zestarzeją.

***

Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.

Źródło:

Redaktor działu newsroom w portalu Bankier.pl. Absolwentka historii, którą studiowała dłużej niż statystyczny student, ale za to przeszła przez kilka uniwersytetów, w tym uczelnię w Edynburgu. Swoje życie zawodowe rozpoczęła dziesięć lat temu z portalem Bankier.pl. Później współpracowała z licznymi redakcjami, pisząc dla "Gazety Wrocławskiej", nagrywając dla Polskiego Radia i - ku zgorszeniu niektórych - kreując rzeczywistość w "Fakcie". Na pewno nie napisze nic o WIG20, a jeśli już to tylko w kontekście plotek, pogłosek czy domysłów. Dla czytelników siedzi nocami, oglądając seriale, podliczając gaże, czytając książki, śledząc nietypowe aukcje czy podróżując palcem po mapie. Nienawidzi wyrazu “dedykowany”, przeciw któremu prowadzi osobistą krucjatę w internecie. Telefon: 71 748 9511

Tematy
Potrzebujesz niezawodnego połączenia            z siecią? Sprawdź ofertę Plusa dla firm!

Potrzebujesz niezawodnego połączenia z siecią? Sprawdź ofertę Plusa dla firm!

Komentarze (28)

dodaj komentarz
prawdziwynierobot
kto bogatemu zabroni
secundus
Agata, dlaczego wokowy obłęd nazywasz "poprawnością polityczną"?

S.
go_ral
chinczycy na ten film nie chodzą bo oni nie znoszą czarnych (nawet plakaty potrafia zmieniac), biali nie chodza na syrenke bo to nie jest film kierowany do nich, a czarni nie chodza na syrenke bo oni nie chodza do kina tylko na strzelaniny.

jest bardzo waska grupka odbiorcow tego 'dziela'
newcommer
Zrobią drugą część jak wisienka zrozumiał że Gender to jest to i zostało syrenko.
zoomek
Nie rozumiem po co w ogóle w tym lewackim szambie gmyrać? Żeby śmierdziało? Zostawić to szambo. Omijać.
(usunięty)
(wiadomość usunięta przez moderatora)
kryzysio
I to lesbijkę po tranzycji, wcześniej była krabem identyfikującym się jako biały delfin Um.
michalom
Jeśli budżet filmu wynosi 340 mln dolarów, to żeby wyjść na zero film musi zebrać w kinach jakieś dwa razy tyle czyli 700 mln, bo Disney nie dostaje 100% wpływów z kin - raczej 40-60%.
niepejsiaty_polak
P. Redaktor Agato - kocham Panią !!!
stefan_wilmont_i_ryszard_cyba
Ariel Bielsze nie będzie - no cóż.... XD

Powiązane: Popkultura i pieniądze

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki