NIK przesłała do szefa MS raport o nieprawidłowościach dot. Funduszu Sprawiedliwości; obecnie trwa rozpatrywanie zgłoszonych przez ministra zastrzeżeń - powiedział PAP wiceszef Izby dr Michał Jędrzejczyk. Wg niego Izba zrobiła w sprawie wszystko, co należało, a raport może być dla resortu „drogowskazem”.


PAP: NIK podała pod koniec maja, że czynności kontrolne dotyczące Funduszu Sprawiedliwości zostały zakończone i że przygotowywane jest całościowe i wielowątkowe wystąpienie pokontrolne, które miało trafić do ministra sprawiedliwości. Czy trafiło?
Michał Jędrzejczyk: Tak. W kontroli Funduszu Sprawiedliwości przeprowadziliśmy czynności kontrolne u dwudziestu dwóch podmiotów oraz u dysponenta funduszu, czyli ministra sprawiedliwości. Kontrolerzy zbadali umowy z beneficjentami tych pieniędzy, m.in. z Fundacją Profeto, z lat 2019-2023. Wszystkie wystąpienia pokontrolne związane z tym działaniem NIK są już prawomocne i ostateczne.
Natomiast wystąpienie do ministra sprawiedliwości zostało przesłane do pana ministra 1 lipca tego roku. Do tego wystąpienia zostały jednak złożone zastrzeżenia przez pana ministra i w tym momencie będą one podlegały rozstrzygnięciu przez Kolegium Najwyższej Izby Kontroli - prawdopodobnie z końcem sierpnia.
To oznacza, że na początku września mielibyśmy prawomocne wystąpienie pokontrolne skierowane do ministra sprawiedliwości — to ostatnie, podsumowujące i, rzeczywiście, wydaje mi się, najbardziej systemowe, bo dotyczące całości nieprawidłowości związanych z wydatkowaniem pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości i dające podstawy do dalszych naszych działań, np. możliwości skierowania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Nie mogę wykluczyć, że takie zawiadomienia zostaną złożone.
PAP: Co można powiedzieć o tych zastrzeżeniach ministra?
M.J.: Tutaj, niestety, obowiązuje mnie tajemnica kontrolerska. Dlatego dopiero po rozstrzygnięciu zastrzeżeń przez kolegium będę mógł się wypowiedzieć merytorycznie co do ich treści.
PAP: Na czym polega - w Pana ocenie - istota afery wokół Funduszu Sprawiedliwości?
M.J.: To temat rozległy, trudno go streścić w jednym zdaniu. Fundusz Sprawiedliwości miał pierwotnie pomagać ofiarom przestępstw i wspierać byłych więźniów w reintegracji społecznej. Taki był jego cel.
Sytuacja zmieniła się w 2017 roku, gdy dodano nowy cel: przeciwdziałanie przestępczości. Pojęcie to było — i nadal jest — niezdefiniowane. Powodowało to, że do „worka” wydatków rzekomo służących przeciwdziałaniu przestępczości wrzucano wszystko: od tomografu w szpitalu po motopompę dla jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej.
W naszej ocenie było to sprzeczne z naturą funduszy celowych, określoną w art. 29 ustawy o finansach publicznych. Równocześnie — jak ocenialiśmy to nie tylko my, ale także społeczeństwo i media – miało to wiele cech wspólnych z prowadzeniem kampanii wyborczej.
PAP: Jakie sytuacje były najbardziej bulwersujące?
M.J.: Było ich wiele. Mówimy o konflikcie interesów, działaniach korupcjogennych, zatrudnianiu bliskich w fundacjach wspieranych przez fundusz, przekazywaniu im środków. Jednak z tej ostatniej kontroli najbardziej bulwersującą — i medialną — sprawą była Fundacja Profeto.
Budowa jej siedziby pochłonęła prawie 1/3 rocznych środków całego funduszu — docelowo miało to być prawie 100 milionów złotych. Inwestycję rozpoczęto bez pozwolenia na budowę, a przez półtora roku wydatkowano ponad 27 milionów. W normalnej sytuacji rozpoczęcie budowy bez projektu to samowola budowlana.
Mówimy o budynku, w którym miały się znaleźć cztery reżyserki, siedem studiów nagraniowych, sala widowiskowa na 280 osób — i to wszystko miało rzekomo służyć przeciwdziałaniu przestępczości. Z całego projektu zaledwie 3,5 miliona złotych miało być de facto przeznaczone na ten cel, czyli kilka procent całej kwoty.
Sprawa ta bardzo nas zbulwersowała. W poprzedniej kontroli spotkaliśmy się z hejtem i personalnymi atakami, także podczas sejmowych komisji. Tym razem sytuacja była jeszcze bardziej radykalna. Wobec dwóch kontrolerów zgłoszono groźby pozbawienia zdrowia i życia. Dotyczyło to osób bezpośrednio zaangażowanych w kontrolę Fundacji Profeto. Sprawa została zgłoszona do prokuratury.
Nie zapominajmy, że kontrolerzy mają rodziny i dzieci — ich obawy były realne. Sam miałem możliwość odsłuchania nagrań z tymi groźbami. Po takim telefonie każdy obawiałby się o własne życie. Doszliśmy do sytuacji bez precedensu — że kontrolerzy NIK są zastraszani, że ktoś chce ich zabić za wykonywanie obowiązków służbowych. Fundusz Sprawiedliwości, z samej nazwy, powinien być przejrzysty i transparentny.
PAP: Czy NIK zrobiła wszystko, co było w jej mocy, jeśli chodzi o zbadanie nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z funduszu?
M.J. W naszej ocenie — tak. Były dwie kontrole - kompleksowe i rozległe, a w tej ostatniej, o której informowaliśmy pod koniec maja objęliśmy badaniem kontrolnym około 260 milionów złotych - łącznie 30 umów u 22 beneficjentów. Biorąc pod uwagę poprzednią kontrolę, wydaje się, że wszystkie działania, które mogły zostać podjęte przez Izbę, zostały już podjęte. Teraz czekamy na decyzje osób, które bezpośrednio są władne np. zmienić przepisy dotyczące Funduszu Sprawiedliwości.
PAP: Do tej sprawy jeszcze nawiążę, natomiast chciałbym jeszcze dopytać o współpracę z Prokuraturą Krajową, której zespół śledczy prowadzi wielowątkowe postępowanie w sprawie funduszu. W jakiej formie NIK współpracowała z tym zespołem?
M.J.: Nasza współpraca z prokuraturą w tej sprawie odbywała się na bardzo wysokim, profesjonalnym poziomie. Jesteśmy za to wdzięczni, również zobowiązani, że prokuratura zechciała nie tylko nas wysłuchać — do czego wcześniej, w poprzednich latach, w ogóle nie doszło, ale także wskazywała wątki, które mogłyby nas zainteresować. Z tych wskazań w jakiś sposób korzystaliśmy, m.in. żądając zwrotu ponad 60 milionów złotych od nieuprawnionych beneficjentów funduszu. To kwota bezprecedensowa.
Ponadto prokuratura została poinformowana o możliwości przekazania jej całej dokumentacji, którą zgromadziliśmy. Będzie mogła z niej skorzystać, prowadząc śledztwo.
PAP: Czy można wskazać, co było głównym błędem systemowym?
M.J.: Największym grzechem pierworodnym było dodanie w 2017 r. celu „przeciwdziałanie przestępczości”. Otworzyło to furtkę do finansowania praktycznie dowolnych działań z funduszu, bo wystarczyło, by dysponent uznał, że coś może przeciwdziałać przestępczości — co jest nieprawdą i absurdem. To dewastacja ustawy o finansach publicznych. Mamy nadzieję, że nasze działania kontrolne doprowadzą do poważnego potraktowania znaczenia funduszy celowych.
PAP: W ostatnim 1,5 roku nie pojawiła się jednak ze strony MS propozycja zmiany kodeksu karnego wykonawczego, który reguluje Fundusz Sprawiedliwości.
M.J.: Jesteśmy w kontakcie z ministerstwem. Liczymy, że nasze wnioski pokontrolne będą dla resortu drogowskazem. Sformułujemy też wnioski de lege ferenda (z łac. z punktu widzenia prawa, które ma być wprowadzone - PAP) w informacji o wynikach kontroli. Dobrze, że z rozporządzenia ministra resort usunął osławiony paragraf 11. Przepis ten, wprowadzony w 2017 r. przez ówczesne władze, dawał możliwość, by „w uzasadnionych przypadkach” przyznawać wsparcie poza naborem czy konkursem, według uznania.
PAP: Czyli w Pana ocenie należy zmienić cel Funduszu określony jako „przeciwdziałanie przestępczości”?
M.J.: Uważam, że tak. Choć decyzja należy do ustawodawcy, to ten cel w oczywisty sposób powinien zostać doprecyzowany lub zdefiniowany, bo obecnie w ogóle jego definicji nie ma. To otwarta furtka dla nadużyć. Taki zabieg legislacyjny byłby konieczny.
Interpretacja celu jest tak dowolna, że kończy się kupowaniem wszystkiego. Najgorsze, że opinia publiczna bywa wprowadzana w błąd — że niby nic złego się nie dzieje, bo przecież kupuje się coś dla strażaków. Ale czy ktoś sprawdził, czy dana jednostka tego potrzebuje, czy raczej, że chodzi tylko o zdjęcia z przekazania sprzętu? Bo koincydencja z kalendarzem wyborczym polityków była uderzająca.
Nie negujemy potrzeby zakupu pomp czy agregatów. Ale nie od tego jest Fundusz Sprawiedliwości.
PAP: Czy NIK wskazała personalnie osoby odpowiedzialne za nieprawidłowości związane z Funduszem Sprawiedliwości?
M.J: W naszej obecnej kontroli mowa o trzech osobach z byłego kierownictwa MS: Zbigniew Ziobro, Marcin Warchoł, Marcin Romanowski. To oni odpowiadali za ogłaszanie konkursów, zatwierdzanie ich wyników, podpisywanie umów z beneficjentami. Romanowski, który przebywa na Węgrzech w związku z tą sprawą, jako wiceminister nadzorował Departament Funduszu Sprawiedliwości.
PAP: Czy zgadza się z Pan z opinią, że do tej pory - jak mówił były już szef MS Adam Bodnar - ujawniono jedną trzecią nieprawidłowości związanych z funduszem?
M.J.: Tak i zapewne dlatego, że trwa śledztwo i obowiązuje tajemnica postępowania. Dla dobra postępowania nie przekazano pełnych informacji opinii publicznej.
Z mojego punktu widzenia była to zatrważająca kontrola. Budzi poważne wątpliwości co do systemu, w jakim funkcjonujemy. Zgodnie z art. 43 i 47 ustawy o finansach publicznych, każdy obywatel ma prawo do równego dostępu do zadań publicznych finansowanych z pieniędzy publicznych. Tu te zasady zostały złamane.
Nie brano pod uwagę przepisów prawa. To powinno skłonić ustawodawcę do refleksji. Liczymy, że nasza kontrola Funduszu Sprawiedliwości, która objęła całą dekadę wydatków, będzie sygnałem alarmowym.
PAP: W 2021 roku NIK zgłaszała władzom konieczność zmian, jednak nic wówczas nie zrobiono. Jedyne, co trafiło do obiegu publicznego, to list prezesa PiS z 2019 roku do ministra Ziobry, żeby ukrócić te praktyki.
M.J.: To prawda, tymczasem NIK złożyła wówczas do prokuratury pięć zawiadomień, poinformowała Centralne Biuro Antykorupcyjne i Trybunał Konstytucyjny. Prowadziliśmy też działania medialne, by zainteresować opinię publiczną. Nie mogliśmy zrobić więcej. A warto przypomnieć, że po poprzedniej kontroli CBA oświadczyło, że nie zajmie się mechanizmami korupcyjnymi w tej sprawie, bo to nie leży w ich kompetencjach — mimo że przekazaliśmy komplet dokumentacji. To było znamienne.
Zobaczymy, ile zawiadomień złożymy teraz. Być może poinformujemy CBA o kolejnych wątkach. Prawdopodobnie na początku września zapadnie ostateczne podsumowanie.
Rozmawiał Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ rbk/ lm/