Sceptycy wieszczą nową erę techno-bezrobocia, entuzjaści obiecują koniec przeładowanych obowiązkami pracowników „od wszystkiego”. Ale zaczyna się mniej górnolotnie. Ma być taniej, szybciej, efektywniej. Tyle zwykle wystarcza, żeby sięgnąć po maszyny do pracy.


Nowy rekord w automatyzacji pracy i najwyższa odnotowana skala robotyzacji w usługach to ostatnie ważne odczyty w temacie wzrostowego zaangażowania maszyn w gospodarce. Ale prognoz zastępowania człowieka maszyną czy też, poprawniej, stawiania maszyny obok ludzkiego pracownika, jest znacznie więcej. Wieszczą roboty w miejscach pracy, ale nie we wszystkich i nie od razu.
1. Będą trzy fale automatyzacji
Roboty nie zastąpią w pracy ani wszystkich, ani za jednym zamachem. Kogo i w jakiej kolejności – co do zasady można próbować to przewidzieć. Literatura podejmująca temat automatyzacji pracy jak mantrę powtarza przypowieść o trzech falach tego procesu.


Pierwsza to trwająca tzw. fala algorytmiczna (ang. algorithm wave), dotyczy zadań obliczeniowych, głównie w sektorach pracujących na dużych partiach uporządkowanych danych, jak na przykład w finansach (bankowość, ubezpieczenia itp.). Druga fala – wzmocnienia (ang. augmentation wave), dopełni się w końcówce rozpoczynającej się dekady XXI wieku i obejmie proste, powtarzalne zadania, jak odpowiadanie na najczęstsze pytania klientów, obsługa powtarzalnych dokumentów, wypełnianie formularzy oraz analiza nieustrukturyzowanych danych – na przykład pochodzących z czujników w różnych maszynach. Trzecia to fala autonomiczna (ang. autonomy wave), w którą mamy wejść w latach 30. obecnego stulecia, dotyczy automatyzacji pracy fizycznej oraz reagowania na zmieniające się okoliczności w fabrykach. Zagnieździ się na dobre w logistyce, transporcie, sektorze budowlanym.
2. Nie obędzie się bez redukcji miejsc pracy
Najczęstszy zarzut wobec mediów w tym temacie – straszą utratą „ludzkich” miejsc pracy za sprawą aplikacji robotów. Zapewne przyjemniej opowiadałoby się o korzyściach z automatyzacji, pomijając koszty tych procesów liczone także w „białkowych” pracownikach, ale nie ma złudzeń: proces automatyzacji pozbawi część osób obecnych miejsc pracy. Ale co ważne: nie wszystkich, nie według jednego klucza i wcale niekoniecznie będą musieli opuścić miejsce pracy. Bo nie mniej ważne w całym tym procesie niż efektywność działania przedsiębiorstwa, są umiejętność kontrolowania maszyn, współdziałania z nimi dla jeszcze lepszych efektów czy kompetencyjna elastyczność, pozwalająca obrać nową funkcję w całym procesie.


W ubiegłorocznej edycji raportu o przyszłości pracy Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) pokusiła się o ranking krajów z najwyższym odsetkiem miejsc pracy zagrożonych automatyzacją. Za wysoki stopień ryzyka uznawano przypadki, gdy prawdopodobieństwo zastąpienia ludzi robotami przewyższa 70 proc. W Polsce za taką uznano blisko co piąte stanowisko, co daje wynik zbliżony do rynku niemieckiego (18,4 proc.).
Opublikowany w 2018 roku raport PwC pokazuje, jaki odsetek miejsc pracy może być zagrożony w każdej z trzech fal automatyzacji w różnych krajach. Średni dla wszystkich analizowanych odsetek automatyzacji w I fali 3 proc., w II fali – już 19 proc., w III – 30 proc. Ta prawidłowość sprawdza się też w przypadku Polski, gdzie szacowane wartości to odpowiednio 2, 18 i 33 proc.
3. Na zaawansowanie jeszcze pora
Planujemy, ale jeszcze daleko nam do celu – tak można by podsumować wnioski z badania zaawansowania procesów automatyzacji, jakie w ubiegłym roku firma konsultingowa BCG przeprowadziła wśród menedżerów 1,3 tys. firm operujących w przemyśle w różnych 12 krajach, w tym w Polsce. Sprawdzano różne branże – motoryzacyjną, logistyczną, energetyczną, zdrowotną, technologiczną etc. 86 proc. ankietowanych potwierdziło plany wdrożenia zaawansowanej automatyki w ciągu najbliższych trzech lat. Niezależnie od specyfiki prowadzonej działalności - o około połowę mniej było firm, które już mogły pochwalić się wdrożeniem robotyzacji istotnie wpływających na procesy działalności.


Najdalej posunięte zmiany odnotowano w logistyce, w fabrykach przedsiębiorstw technologicznych i w branży automotive. W każdym z tych przypadków więcej niż połowa ankietowanych firm sięgnęła już po zaawansowane rozwiązania na ścieżce automatyzacji.
4. Różne branże różnie gotowe na roboty
Nie w każdej branży praca będzie równie podatna na roboty. Analitycy oceniają, że o wiele dalej ten proces posunie się w transporcie i logistyce, niż w edukacji. Według PwCR (raport "Czy roboty naprawdę zabiorą nam pracę?" z 2018 roku za zmierzające w kierunku silnej automatyzacji uznano m.in. produkcję, budowę, administrację, sprzedaż czy finanse i ubezpieczenia. Za mniej właściwe dla robotów uznano zadania z obszaru ochrony zdrowia, prac społecznych, żywienia czy zakwaterowania.


Wykres pokazuje, w ramach której fali (patrz wykres w punkcie 1) spodziewana jest automatyzacja zadań z danego obszaru.
5. Rekordowa obecność robotów w fabrykach
Instalacje robotyczne to mocno rozproszone dane, ale punktem odniesienia są dane publikowane raz do roku przez Międzynarodową Federację Robotyki. W najnowszym raporcie, opublikowanym we wrześniu br., padły kolejne rekordy. Liczba robotów przemysłowych na świecie po raz pierwszy przekroczyła 2,7 mln, a tempo procesu przybiera na tempie. Najwyższa jak do tej pory była też sprzedaż maszyn w sektorze usług – w ciągu roku (2018-2019) wzrosła o 32 proc., sięgając poziomu 11,2 mld dolarów.


6. Robot „na zakładzie” nie jest do wszystkiego
Już wspomniano, że nie każdy proces i nie w każdej branży da się przekazać w ramiona robota. Formy dobrze zdają sobie z tego sprawę, o czym świadczą m.in. wyniki badania przeprowadzonego jesienią ubiegłego roku, na zlecenie Universal Robots. Trzystu przedstawicieli MŚP miało za zadanie wskazać te obszary swojej działalności, które zamierzają poddać automatyzacji jako pierwsze (w ciągu kolejnych trzech lat). Dominowały głównie dwa rodzaje funkcji – roboty miałyby zajmować się pakowaniem/paletyzacją (39,6 proc. wskazań) oraz obsługą maszyn (37,6 proc.), montaż czy przenoszenie towarów były średnio co piątym wskazaniem.


7. Maszyna to popyt na nowe kompetencje
To, że roboty przejmą część czynności, nie znaczy, że pozostaną samowystarczalne. Do obsługi i serwisu zaawansowanych maszyn potrzeba nowych kompetencji. W zależności od branży, od stopnia ich współpracy z innymi maszynami czy planowanego rozwoju robotycznego ekosystemu zależy, jakie umiejętności powinien zapewniać człowiek. Bez wątpienia niezbędna będzie wiedza techniczna – i to ją wskazywano w cytowanym badaniu Deloitte jako najczęściej poszukiwaną (65 proc. wskazań) w przyszłości kompetencję w przedsiębiorstwach automatyzujących pracę.


Niewiele mniejszą rolę ankietowani przypisywali umiejętności rozwiązywania złożonych problemów, uwzględniających zarówno obecną w firmie robotykę, jak i inne elementy wewnętrznego systemu. Średnio co drugi badany wskazywał na kompetencje poznawcze (potencjalna zdolność do przyswajania wiedzy nowego rodzaju), jak i umiejętność sprawnego zarządzania zasobami. Za tracące na znaczeniu w przypadku człowieka uznawano możliwości techniczne czy zdolności psychomotoryczne. W praktyce to właśnie tym zajmują się dziś roboty.