Antoni Macierewicz na Twitterze przekazał, że polska elektrownia atomowa powstanie w Bełchatowie. Co ciekawe, rząd oficjalnie o tym nie poinformował.


Macierewicz przekazał tę informację we wtorek - w dniu, w którym standardowo odbywa się posiedzenie rządu. Jednak w oficjalnym planie posiedzenia Rady Ministrów informacji na ten temat brak.
Dzięki naszym staraniom rząd podjął uchwałę, że do 2043 powstanie bełchatowska elektrownia jądrowa, która zapewni stabilność w regionie i zatrudnienie! Słowa uznania dla ministra Piotra Naimskiego za jego rolę w tym projekcie.
— Antoni Macierewicz (@Macierewicz_A) December 2, 2020
9 października 2020 r. Rada Ministrów przyjęła aktualizację "Programu polskiej energetyki jądrowej" (PPEJ). Z tego dokumentu wynikało też, że jako lokalizacje wymienia się Lubiatowo-Kopalino oraz Żarnowiec, a w dalszej kolejności lokalizacje wykorzystywane obecnie przez elektrownie systemowe, jak Bełchatów oraz Pątnów. Za ich wykorzystaniem przemawia zarówno wybudowana już infrastruktura sieciowa, jak i fakt, że ich dotychczasowe paliwo - węgiel brunatny - będzie powoli wycofywane. Przekształcenie tych elektrowni na atom nie od dziś wskazywane jest przez ekspertów jako jeden z najlepszych pomysłów na rozwój energetyki jądrowej w Polsce.
Resort klimatu na pytania dziennikarzy odpowiada, że decyzja co do lokalizacji nie została jeszcze podjęta. Co więcej, w odpowiedzi na pytanie serwisu 300gospodarka resort wskazuje raczej, że „miejsce budowy pierwszej elektrowni jądrowej zostanie wybrane spośród lokalizacji nadmorskich” .
Przeczytaj także
Nowy harmonogram projektu jądrowego przewiduje wybór technologii w 2021 r., na 2022 r. zakłada zatwierdzenie wyboru lokalizacji pierwszej elektrowni i podpisanie umowy z dostawcą technologii i głównym wykonawcą. Budowa miałaby ruszyć w 2026 r., a pierwszy reaktor - w 2033. W przypadku drugiej elektrowni początek budowy to 2032 r., a uruchomienia pierwszego jej bloku - w 2039 r.
Pod koniec listopada PGE podało, że szacuje nakłady inwestycyjne na transformację kompleksu Bełchatów na ok. 2,5 mld zł.
Polski atom na wieczne nigdy
Polska już raz była bliska wybudowania elektrowni jądrowej. Za komuny rozpoczęła się budowa w Żarnowcu, lecz w rozgardiaszu lat 80. i 90. oraz w związku ze sporym oporem społeczeństwa po katastrofie w Czarnobylu projekt zawieszono. Temat nie zniknął jednak z rządowej agendy, atom od lat jest bowiem postrzegany jako lekarstwo na polskie uzależnienie od węgla. Z czasem cichły też obawy społeczne i rosła świadomość, że obecna technologia to "niebo a ziemia" w porównaniu z Czarnobylem.
By znaleźć polityczne deklaracje wychwalające atom i zapowiedzi budowy elektrowni, nie trzeba się zresztą szczególnie cofać w czasie, obfitowała w nie bowiem i obecna dekada. Rządy PO-PSL, a następnie PiS-u obiecywały, że „już zaraz”, „za rok ogłosimy” i „chcemy budować”. Papier jednak papierem, a rzeczywistość rzeczywistością. Choć dekada się kończy wciąż pozostajemy nie tylko bez elektrowni jądrowej, ale i bez wybranej potencjalnej lokalizacji, a jak się ostatnio okazało również nawet bez inwestora.
KWS