W sobotę w Londynie zebrało się 4-tysięczne Zgromadzenie Ludowe - jak określa się koalicja związków zawodowych, aktywistów społecznych i lewicowych polityków przeciwnych brytyjskiej polityce zaciskania pasa. Związkowcy zapowiedzieli na jesień skoordynowaną akcję protestów.
Cięcia budżetowe odbierają pracę przede wszystkim pracownikom brytyjskiej administracji. Lider ich związku zawodowego PCS (wym. Pi Si Es), Mark Serwotka (wym Serłotka) wezwał do masowych strajków, protestów i nieposłuszeństwa obywatelskiego. Przywódca największego brytyjskiego związku Unite (wym junajt), Len McCluskey (wym. Maklaski), powiedział, że antyzwiązkowe ustawodawstwo nie powinno stanąć na drodze strajkującym. "Skoro ludzie mają prawo strajkować przeciwko zaciskaniu pasa w Grecji, Hiszpanii i we Francji, to mają i u nas."
Brytyjskie ustawodawstwo nie zezwala jednak na strajki polityczne, solidarnościowe, ani strajk generalny. Od czasów premier Margaret Thatcher, każdy strajk musi też poprzedzić głosowanie pocztowe członków związku, a pracodawcy mogą zaskarżyć strajk do sądu. W ostatnich latach tego sposobu chwytały się dwukrotnie linie lotnicze British Airways, raz z powodzeniem, a raz nie.
Groźbie dzikich strajków przeciwny jest nie tylko rząd, ale i opozycja. Partia Pracy zapowiada też utrzymanie polityki cięć budżetowych obecnej koalicji, jeśli wygra następne wybory w 2015 roku.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)Grzegorz Drymer/Londyn/tk