Małe i średnie firmy odczuwają skutki pogarszającej się koniunktury. Gwałtowny wzrost sektora w latach 1989 - 1991, kiedy to produkcja w MSP wzrosła niemal trzykrotnie, raczej się już nie powtórzy. Wyczerpały się rezerwy proste, a duży udział kosztów pracy powoduje, że te przedsiębiorstwa są szczególnie podatne na wzrost obciążeń w tym zakresie. Wszystko wskazuje na to, że polityka rządu nie ułatwi życia małym i średnim firmom. Wzrost podatków i składek obniża ich konkurencyjność, a co za tym idzie zdolność do tworzenia nowych miejsc pracy. Mimo, że sektor ten z reguły bardziej elastycznie reaguje na zmiany koniunktury na rynku, to jednak nie ma takiej politycznej siły przebicia, jaką dysponują państwowe molochy. Rząd wie bowiem, że musi się liczyć z demonstracjami górników, a drobni przedsiębiorcy raczej rzadko manifestują.
Głoszone przez rządzącą ekipę hasła o wspieraniu rozwoju przedsiębiorczości, pozostały tylko na papierze. Nie znowelizowany do końca kodeks pracy i istniejące wciąż utrudnienia biurokratyczne w prowadzeniu działalności gospodarczej nie wróżą niczego dobrego. Na bariery natury ekonomicznej nakładają się te, administracyjne. Wciąż niezwykle utrudniony jest dostęp do kapitału. W tej sytuacji lokomotywa wzrostu, jaką są małe i średnie firmy zwalnia. Rządzący jakby nie chcieli pamiętać – to przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy.
Od czasu do czasu pojawiają się informacje o uruchomieniu jednego, czy drugiego lokalnego funduszu pożyczkowego, nowego inkubatora przedsiębiorczości, albo ośrodka wspierania małych firm. Z drugiej strony - kiepska koniunktura i fatalna polityka makroekonomiczna, która wszystkie działania i zachęty na szczeblu lokalnym i mikro jest w stanie obrócić w niwecz. Żadne ośrodki wsparcia nie zastąpią polityki podatkowej i właściwie skonstruowanego Kodeksu pracy. Ten fakt nie jest w stanie dotrzeć do głów decydentów i dlatego z taką łatwością utrzymuje się wyższe progi podatkowe PIT i 27-proc. CIT. To naprawdę jest skandal, równy - co do ohydy - potworkowi abolicyjnemu. Oczywiście można szybko sformułować kontrargument o dobroci władzy umarzającej część zobowiązań publicznoprawnych. Małe zainteresowanie tym dobrodziejstwem, każe wątpić w jego siłę nęcącą dla małych i średnich również.
Nasi rządzący usiłują wykonać swoisty szpagat na brzytwie: z jednej strony państwo socjalne, bo taka jest potrzeba polityczna, a z drugiej promocja przedsiębiorczości, bo taka jest konieczność. Pomysł jest następujący: przedsiębiorcy płacąc koszt drogiej pracy mają stworzyć dodatkowe miejsca. Tymczasem udział kosztów pracy brutto w wartości dodanej, a to jest jednym z głównych mierników owej pracy efektywności, w Polsce jest prawie dwa razy większy niż w Europie. Innymi słowy, efektywność dwa razy mniejsza. I już. Najwyższy czas wyciągnąć wnioski z tej podstawowej informacji. Dobrodziejstwa socjalne w postaci zasiłków dla bezrobotnych nie zastąpią normalnej pracy. Jeśli do tego dodamy spadek efektywności obrotu, obraz staje się jasny. Mniej istotne są dane o liczbie podmiotów, zafałszowane ostatnio zjawiskiem wymuszania rezygnacji z pracy etatowej na rzecz kontraktu cywilno–prawnego z jednoosobowym podmiotem. Wszędzie na świecie rzeczywistość udowodniła – kluczem do rozwoju przedsiębiorczości jest niższy koszt pracy i podatków. Z resztą problemów przedsiębiorcy radzą sobie na ogół dobrze, byle im nie przeszkadzać. Jeżeli do tego dodamy mądre wsparcie w postaci dostępu do doradztwa, interes zacznie się kręcić. Socjal – demagogia (demagogia zamiast demokracji ) powinna sobie przypomnieć o jednym z marzeń dziewiętnastowiecznych socjalistów: społeczeństwie złożonym z wolnych wytwórców. O innych pomysłach lepiej zapomnieć. Jak można utopić promocję przedsiębiorczości pokazuje program restrukturyzacji górnictwa – ogólnikowe deklaracje o wsparciu przedsiębiorców na Śląsku połączone z wszystkimi błędami socjotechnicznymi związanymi z wprowadzaniem planu i negatywnymi emocjami górników „topią” całą sprawę. A na Śląsku jest to kwestia niezwykle ważna – transformacji gospodarki może dokonać właśnie sektor małych i średnich firm. Kolejny raz władza wysyła sprzeczne informacje. Czerwone i zielone światło pali się na przemian.
Krzysztof Mika, Grzegorz Szulc