To nie jest ani film wojenny, ani trend, by zwrócić się ku bardziej ekologicznemu jedzeniu - to po prostu konieczność po tym, jak większość marketów wprowadziła reglamentację warzyw w związku ze znacznie mniejszą niż popyt podażą. Brytyjski rzad rozkłada ręce, mówiąc o "jedzeniu rzepy zamiast papryki".


Niedługo zamiast przydomowych idealnie przyciętych trawników z ziemi wokół brytyjskich domów wyrastać będzie marchewka czy sałata. Nawet parapety zmieniają wystrój - w doniczkach zamiast fiołków czy pelargonii pojawią się pomidorki koktajlowe i szczypiorek. Po tym, jak większość marketów wprowadziła limit warzyw, jakie może kupić u nich jeden klient (najczęściej po 3: ogórki, papryki i pomidory, a niebawem może zostać wprowadzony limit na ziemniaki), Brytyjczycy szturmem ruszyli do sklepów ogrodniczych... po nasiona i sadzonki.
Pomidory na parapecie, sałata w ogrodzie
Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze poinformowało w BBC News, że sprzedaż nasion wzrosła w lutym o 20 proc. w porównaniu z analogicznym okresem w zeszłym roku, a niektórych nawet o 50 proc. Wśród nich są ziemniaki, groszek, fasola, pomidory, ogórki, papryka i sałata. Dobrze sprzedają się także kapusta, kalafior, brokuły i jarmuż. Pracownicy Gardens Group byli proszeni także o sadzonki pomidorów, jednak odpowiadali, że na nie jest "jeszcze za wcześnie".
Wraz ze sprzedażą nasion i sadzonek wzrosło zapotrzebowanie na kompost, doniczki czy tacki nasienne. Tu również zanotowano dwucyfrowe wzrosty.
Winny nie tylko brexit
Niesprzyjająca hodowli warzyw pogoda w Hiszpanii i północnej Afryce, skąd płynie większość brytyjskiego importu, spowodowała, że półki warzywne świecą pustkami. Do tego swoje 5 groszy dołożyła zmniejszona produkcja krajowa, na którą wpływają wysokie koszty energii i nawozów. Acre Salads alarmował w BBC News, że w tym roku będzie uprawiał ich mniej i rozpocznie później sadzenie, przez co będzie miał zbiory tylko dwa razy w roku, a nie jak do tej pory trzy.
To także po części wina brexitu, gdyż zgodnie z oceną brytyjskch analityków, państwa wspólnoty korzystają m.in. na lepiej skoordynowanych łańcuchach dostaw, a co za tym idzie, lepiej poradzą sobie w przypadku niedoborów.
Jak długo potrwa kryzys warzywny w Anglii?
Były minister środowiska George Eustice stwierdził w BBC News, że niedobory mogą potrwać jeszcze miesiąc. Hodowcy warzyw nie są tak optymistyczni, sugerując, że problemy odczuwalne będą nawet do maja.