Licząca 130 lat historii fotograficzna firma ogłosiła, że zamierza wyemitować własną kryptowalutę. Skutek? W ciągu jednej sesji akcje Kodaka podrożały o niemal 120 proc. Takiego szaleństwa nie widziano od czasów bańki internetowej pod koniec XX wieku.
To klasycznie klasyczny objaw manii spekulacyjnej: spółka do tej pory zupełnie niezwiązana z bijącą rekordy popularności nową technologię nagle się przebranżawia, a jej notowania startują w stratosferę. Tak właśnie było we wtorek z Kodakiem.
Kurs akcji Kodaka na nowojorskiej giełdzie wzrósł we wtorek z 3,1 USD do 6,8 USD, co oznaczało zwyżkę o 119,35 proc. A to jeszcze nie koniec! W środę wczesnym popołudniem w ramach handlu przedsesyjnego akcjami Kodaka handlowano po cenie 10 dolarów, co oznacza wzrost o kolejne 48 proc.
Wszystko zaczęło się wczoraj, gdy zapomniany dawny gigant fotografii zapowiedział użycie technologii blockchain do budowy nowej cyfrowej platformy fotograficznej. Spółka planuje emisję własnej kryptowaluty o nazwie „KodakCoin”, przy użyciu której fotografowie mogliby otrzymywać wynagrodzenie za sprzedaż licencji na użycie wykonanych przez siebie zdjęć.
Na razie trudno ocenić opłacalność jak i potencjał nowego biznesu. Niemniej jednak rynek akcji oszalał na samą tylko wzmiankę o nowym modelu biznesowym spółki. Dokładnie takie same rzeczy działy się pod koniec XX wieku podczas bańki internetowej. Gdy „tradycyjne” biznesy nagle przebranżawiały się na spółki „nowych technologii” (najlepiej z frazą „.com” w nazwie), co gwarantowało skokowy wzrost wartości firmy nierzadko o kilkaset procent. Rzecz jasna bez żadnego uzasadnienia fundamentalnego. Chodziło tylko o wykorzystanie pozytywnych emocji inwestorów.
Firma Kodak została założona w Rochester w roku 1888 i była jednym z pionierów w produkcji aparatów fotograficznych. Jeszcze w latach 80. XX wieku była jedną z ikon globalnego biznesu. Wydawała się korporacją niezatapialną i gwarantującą wysokie zyski przez kolejne dekady uzyskiwane na stabilnie rosnącym rynku. Ale Kodak przespał cyfrową rewolucję, która w zaledwie kilka lat zastąpiła tradycyjne aparaty fotograficzne sprzętem cyfrowym. Ironią losu jest fakt, że w roku 1975 Kodak wynalazł pierwszy aparat cyfrowy.
W 2012 roku Eastmen Kodak złożył wniosek o ochronę przed wierzycielami na podstawie słynnego rozdziału 11. amerykańskiego prawa upadłościowego. Wartość wycenianej niegdyś na ponad 30 miliardów dolarów spółki spadła o ponad 99 proc. Rok później po sprzedaży najcenniejszych praw patentowych firma wyszła z procedury upadłościowej, ale nie potrafiła sobie znaleźć miejsca w nowej rzeczywistości. Bez większych sukcesów próbowała swych sił w druku cyfrowym. W 2016 roku Kodak wszedł na rynek smartfonów.
Krzysztof Kolany


























































