Rynek kredytów hipotecznych przeżył krótką hossę napędzaną dopłatami. Podbicie wyników sprzedaży to jednak nie jedyny efekt, który przyniósł ze sobą „Bezpieczny kredyt 2 procent”. Przedstawiamy 5 najciekawszych spostrzeżeń z podsumowania minionego roku.


Wzrost o 356 proc. – taka liczba może robić wrażenie. Trzycyfrowa dynamika pojawia się w porównaniach wyników sprzedażowych banków w ostatnim zakończonym kwartale z IV kw. 2022 r. W najnowszym raporcie AMRON-SARFiN nie brakuje zaskakujących na pierwszy rzut oka liczb. Wybraliśmy kilka wykresów pokazujących godne podkreślenia trendy.
Stała stopa nigdy nie była tak popularna
„Bezpieczny kredyt 2 procent” odcisnął swoje piętno nie tylko na sprzedażowych słupkach, ale także na strukturze popytu. Pierwszym obszarem, w którym jest to wyraźnie widoczne, są dane dotyczące typu oprocentowania. Nigdy dotąd produkty oparte na okresowo stałym oprocentowaniu nie zdobyły takiej przewagi. W IV kw. 2023 r. odpowiadały za rekordowe 80 proc. sprzedaży.


Przypomnijmy, że dominacja tej opcji to nie wynik swobodnych wyborów kredytobiorców. Korzystający z preferencyjnych hipotek nie mieli wyboru – „Bezpieczny kredyt 2 procent” bazował na okresowo stałej stopie.
Powrót niskiego wkładu własnego
Zewnętrzną interwencją wytłumaczyć można także kolejne zjawisko. W latach 2019-2022 nieprzerwanie obniżał się odsetek nowych kredytów hipotecznych z wkładem własnym poniżej 20 procent. Rok 2023 przełamał tę tendencję – co czwarty nowy kontrakt miał wskaźnik LTV powyżej 80 procent.


Zmiana nie była bagatelna – udział kredytów z niskim wkładem wzrósł w porównaniu z 2022 r. o ponad 5 pp. W ostatnim kwartale minionego roku proporcja umów z LTV powyżej 80 proc. sięgnęła niemal 33 proc. To w części efekt wprowadzenia opcji gwarantowania brakującego wkładu własnego przez BGK (tzw. kredyt bez wkładu), a także możliwości połączenia tej możliwości z dopłatami w ramach „BK2”.
Pełnego efektu „Bezpiecznego kredytu 2 procent” jeszcze nie zobaczyliśmy
Podczas konferencji prasowej omawiającej raport AMRON-SARFiN przedstawiono dane sięgające stycznia 2024 r. Pokazują one efekty „echa” pozostawionego przez program „Bezpieczny kredyt 2 procent”. Chociaż banki przestały przyjmować wnioski o preferencyjne hipoteki, to nadal przetwarzane są wnioski złożone w 2023 r.


Można oczekiwać, że preferencyjne kredyty będą dominować w sprzedaży odnotowanej w pierwszych miesiącach 2024 r. W ten sposób w styczniu, „zza grobu”, BK2 odpowiadał za 64 proc. nowych umów kredytowych. Bez tego dopalacza sprzedaż prezentowałaby się kiepsko – 8,3 tys. kontraktów, czyli o 34 proc. więcej niż w najgorszych momentach hipotecznej zimy w 2023 r.
Program dopłat zdominował rynek jak żaden z poprzedników
Jacek Furga ze Związku Banków Polskich pokusił się o porównanie „Bezpiecznego kredytu 2 procent” z poprzednimi programami wsparcia dla kredytobiorców. Ani „Rodzina na Swoim” ani „Mieszkanie dla młodych” nie zdobyło takiego udziału w rynku jak schemat promowany przez poprzedni rząd.


W szczytowym momencie „Rodzina na Swoim” odpowiadała za 22 proc. rocznej sprzedaży kredytów hipotecznych ilościowo. „MdM” wypadł w tym porównaniu jeszcze słabiej – z wynikiem 18 proc. Tymczasem BK2, mimo zaledwie półrocznej obecności w ofertach, odnotował wynik bliski 39 procentom.
400 tys. zł po raz pierwszy
Średnia kwota kredytu hipotecznego rosła nieprzerwanie od lat, podążając za rosnącymi cenami nieruchomości. W IV kwartale 2023 r. przekroczona została symboliczna granica – po raz pierwszy przeciętny kontrakt opiewał na ponad 400 tys. zł.


Tendencję tę również „podkręciły” kredyty preferencyjne. Z jednej strony pośrednio, stymulując wzrost cen nieruchomości. Z drugiej poprzez parametry zobowiązań zaciąganych w ramach „Bezpiecznego kredytu 2 procent” – średnia wartość kredytu BK2 była wyższa o ok. 10 procent niż kredytu udzielanego na rynkowych zasadach w drugiej połowie 2023 r.