

Jej debiutancka autorska płyta „Kamień” z 1995 roku przyniosła jej popularność i uznanie. Jest autorką tak znanych przebojów jak „Supermenka”, „Na językach”, „Testosteron” czy „Za późno”. Jej płyta nagrana z Goranem Bregoviciem sprzedała się w milionie egzemplarzy. Wciąż nagrywa, a jej najnowszy projekt nad którym obecnie pracuje, to „Transoriental Orchestra”, w którym przybliża najbardziej znane utwory kultury żydowskiej z różnych zakątków świata. Premiera płyty planowana jest na jesień tego roku.

Wokalistka, kompozytorka, autorka tekstów, ambasadorka marki AA, a od 12 lat także współwłaścicielka wytwórni płytowej Kayax. Kayah, a właściwie Katarzyna Rooijens, podzieliła się z nami kulisami swojego sukcesu oraz opinią na temat przedsiębiorczości kobiet w Polsce.
Dlaczego zdecydowała się Pani na założenie firmy fonograficznej? Czy było to podyktowane chęcią promocji młodych artystów, czy raczej uważała to Pani za dobry pomysł na biznes?
Założyłam wytwórnię, ponieważ chciałam wydawać własne płyty całkiem niezależnie. Ale kiedy zaczęli zgłaszać się do mnie utalentowani młodzi artyści, uznałam tę działalność za całkiem ciekawą również na innych frontach. Podjęliśmy się z Tomikiem Grewińskim, moim partnerem w biznesie, pewnej misji promowania polskiej kultury niemasowej – wspierania odważnych i bezkompromisowych artystów. Oczywiście samo pojęcie misji nie wyklucza rentowności takiego przedsięwzięcia, ale nie jest to dla nas głównym celem. Zresztą z samego wydawnictwa nie utrzymujemy biura ani pracowników. Sprzedaż płyt w naszym kraju drastycznie spadła, a przy nakładach, jakie musimy ponieść przy promocji, zyski bywają nieraz znikome. Dlatego rozszerzyliśmy naszą działalność o management i publishing i to są rejony, które pozwalają nam przejść przez rzekę w suchych spodniach.
Jak to jest być właścicielem firmy fonograficznej? Czy w tej branży ciężko się przebić i osiągnąć sukces?
![]() |
»Kim jest polska businesswoman? |
Z kim obecnie współpracuje wytwórnia?
Jesteśmy wytwórnią, pod której skrzydłami są utalentowani artyści, mniej lub bardziej znani. Cieszą nas sukcesy Zakopower i Moniki Brodki, co nie oznacza, że nie czujemy się związani z mniej popularnymi projektami. Ostatnio ogromnym powodem do dumy jest przejście do Kayaksu zespołu Hey z Kasią Nosowską. Obecnie pracujemy nad nową płytą Urszuli Dudziak oraz nad ciekawym projektem Marka Dyjaka, fantastycznego artysty, który tym razem postanowił zmierzyć się z repertuarem kobiecym. Efekt tego ciekawego eksperymentu można będzie poznać już w marcu tego roku, kiedy swoją premierę będzie miała płyta „Kobiety”. Cieszy mnie również druga płyta FOX-a, genialnego muzyka, ale też fantastycznego producenta muzycznego, odpowiedzialnego za warstwę muzyczną ostatniej płyty Marii Peszek. Wiosną ukaże się jego drugi krążek, do nagrania którego zaprosił m.in. Paulinę Przybysz, czyli Pinnawelę z Sistars, Bunia z Dick4Dick, Marsiję z Loco Star, Natalię Lubrano z Miloopy i Tomka Organka z zespołu Sofa. Genialni wokaliści brzmią w jego muzyce fantastycznie.

A który artysta promowany w Pani wytwórni zapadł Pani najbardziej w pamięć?
Każdy jest wyjątkowy, ale rzeczywiście niektórzy są szczególnie barwni i kreatywni. Niewątpliwie taka jest Marysia Peszek. Uwielbiam Skubasa, na którego płytę czekałam kilka ładnych lat. Jego ostatnio wydane „Wilczełyko” w pełni potwierdziło moją opinię, że na dobrą sztukę warto czekać i jej nie poganiać.
Czy znany pseudonim artystyczny pomaga Pani w prowadzeniu firmy, czy raczej utrudnia?
6-8 marca 2013 w Bankier.pl | |
![]() Darmowe dyżury dla kobiet Skorzystaj z wiedzy naszych ekspertów |
Długo działa już Pani na rynku. Czy zauważyła Pani jakieś zmiany w przedsiębiorczości kobiet w ostatnich 15-20 latach?
Cieszy mnie ich coraz większa aktywność. Kobiety coraz śmielej wkraczają na męskie obszary i to z sukcesem. Przestały istnieć sztucznie stworzone podziały. Nadal jednak trzeba pamiętać, że w biznesie trzeba mieć twardą skórę, aby przetrwać i coś osiągnąć.
Czy zna Pani inne kobiety działające w tej branży? Jak one sobie radzą?
Owszem, znam. Niektóre nawet latami były postrachem w tej branży. Kobiety wbrew panującej opinii potrafią być bezwzględne w drodze do celu, umieją użyć kobiecych sztuczek, by podejść przeciwnika.
![]() |
Foto: Magda Wunsche & Samsel / Kayax |
Nie analizuję siebie. Jak każdy inny idę przez życie, popełniając błędy. Myślę, że nie byłabym artystką, gdybym nie posiadała szczególnej wrażliwości. Z kolei nigdy nie pretendowałam do bycia supermenką. Nie mam nadprzyrodzonych właściwości, mam zwyczajnie szczęście do ludzi, z którymi pracuję, i w tym przede wszystkim upatruję istoty mojego sukcesu.
Jak widzi Pani przyszłość dla siebie i swojej firmy? Czy nie boi się Pani, że wraz ze spadkiem popularności płyty jako nośnika dźwięku zmniejszy się na nie popyt i zagrozi to przyszłości Pani firmy?
Boję się, ale bardziej jako artysta, bo dotyczy mnie to w takim samym stopniu jak innych. Martwi mnie brak zainteresowania naszych sfer rządzących polską sztuką i kulturą.
Zamiast wspierać rozwój, wprowadzają dodatkowe utrudnienia i restrykcje. To bardzo smutne. Jeśli chodzi o firmę - na razie radzimy sobie bardzo dobrze. Umiemy być elastyczni, reagować na zachodzące zmiany, będąc świadomym, że z wiatrakami walczyć nie warto. Idziemy z duchem czasu. Wiem, jak ważny jest rozwój sprzedaży muzyki drogą cyfrową. To na pewno przyszłość. W tej chwili jeszcze, niestety, w Polsce mocno okrojona z uwagi na olbrzymią liczbę nielegalnych portali, na których następuje wymiana plików, będąca niejednokrotnie zwykłą kradzieżą. Brakuje też świadomości odbiorców. Często nie wiedzą, że portale, z których ściągają muzykę, są nielegalne.
Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko nadal będę mogła wydawać płyty wielu wspaniałych artystów i że znajdą się na nie nabywcy.
Dziękuję za rozmowę.
Justyna Niedbał
Bankier.pl