Załoga rozbitego śmigłowca Black Hawk była dość doświadczona i wykonywała coroczny sprawdzian z latania w nocy - poinformował w czwartek nowy szef Pentagonu Pete Hegseth. Zapowiedział, że wszczęte śledztwo ustali, czy śmigłowiec leciał odpowiednim torem lotu.


Nie żyją prawdopodobnie wszystkie 64 osoby, które znajdowały się na pokładzie samolotu American Airlines - przekazał na konferencji prasowej John Donnelly, szef straży pożarnej w stolicy USA. Bombardier CRJ-700 zderzył się w nocy ze środy na czwartek ze śmigłowcem wojskowym w pobliżu lotniska w Waszyngtonie.
Dodał, że z rzeki Potomak, do której spadły obie maszyny, wydobyto ciała co najmniej 27 ofiar z samolotu pasażerskiego i jedną ofiarę ze śmigłowca.
"W tym momencie nie uważamy, by ktokolwiek przeżył ten wypadek" - przyznał Donnelly, dodając, że panująca w Waszyngtonie zimna i wietrzna pogoda wyjątkowo utrudnia pracę ratownikom. Poinformował, że akcja ratunkowa już się zakończyła, a obecnie trwa wyłącznie poszukiwanie zwłok. Wyraził przy tym pewność, że służby będą w stanie wyciągnąć z wody - sięgającej do pasa - wszystkie ofiary.
Według służb samolot, po zderzeniu ze śmigłowcem, rozpadł się na trzy części.
Jak ocenił na konferencji prasowej nowy szef resortu transportu, Sean Duffy, katastrofie można było zapobiec.
"Poczekamy, by spłynęły wszystkie informacje, ale z tego, co widziałem do tej pory, uważam, że można było temu zapobiec. Absolutnie" - podkreślił Duffy, odnosząc się do środowego komentarza prezydenta Donalda Trumpa, który wygłosił podobną opinię.
Zaznaczył, że zarówno CRJ-700, jak i śmigłowiec Black Hawk odbywały w czwartek lot "według regularnego schematu".
Breaking news: A military helicopter and a regional aircraft from Kansas collided near Reagan National Airport, drawing a large emergency response near D.C. Roughly 60 people were aboard the aircraft, officials said.
— The Washington Post (@washingtonpost) January 30, 2025
Follow live updates: https://t.co/m9zViS12Ia pic.twitter.com/f6oBtLzkGU
Szef linii American Airlines Robert Isom przyznał, że nie wie, dlaczego wojskowy śmigłowiec znalazł się na ścieżce lądowania samolotu. Z dostępnych nagrań z dialogu między wieżą kontroli lotów lotniska im. Reagana i pilotem śmigłowca wynikało, że kontroler zwracał uwagę pilotowi i polecił mu, by przeleciał za samolotem. Pilot odparł, że widzi samolot, jednak nie jest jasne, czy miał na myśli tę samą maszynę, co kontroler z wieży.
Mimo trwającej akcji poszukiwawczej na Potomaku, władze waszyngtońskiego lotniska zdecydowały o wznowieniu pracy portu lotniczego od godz. 11 czasu lokalnego (godz. 17 w Polsce).
Senator Demokratów z Wirginii Mark Warner, który wraz z innymi przedstawicielami Kongresu z Wirginii i Marylandu sprzeciwiał się zwiększaniu liczby lotów na zatłoczonym lotnisku im. Reagana, powiedział w rozmowie ze stacją CNN, że "będzie zadawał pytania" dotyczące zagęszczenia ruchu lotniczego w rejonie stolicy.
"Wielokrotnie poruszaliśmy ten problem. Mamy bardzo ruchliwą przestrzeń powietrzną" - zaznaczył.
Lotnisko im. Reagana, znajdujące się tuż nad Potomakiem i w pobliżu granicy Wirginii i Waszyngtonu, choć stosunkowo niewielkie, jest jednym z najruchliwszych na wschodnim wybrzeżu. Obsługuje 25 mln pasażerów rocznie, mimo że według pierwotnego projektu miało obsługiwać 15 mln.
W środę późnym wieczorem samolot pasażerski Bombardier CRJ-700 linii American Airlines, obsługiwany przez linie PSA, lecący z Wichita, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem. Na pokładzie samolotu pasażerskiego znajdowały się 64 osoby, w tym czterech członków załogi, natomiast śmigłowcem leciało trzech żołnierzy. Według Pentagonu śmigłowiec wykonywał rutynową misję szkoleniową.
Hegseth: Załoga rozbitego śmigłowca była doświadczona, wykonywała nocny lot szkoleniowy
Jak powiedział Hegseth w nagraniu wideo, zamieszczonym na koncie resortu obrony na platformie X, załoga śmigłowca, który zderzył się z samolotem pasażerskim, wykonywała w środę coroczny test z latania w nocy.
"To była dość doświadczona załoga, która przeprowadzała wymaganą coroczny sprawdzian latania w nocy. Mieli gogle noktowizyjne" - powiedział. Ogłosił też, że jednostka, do której należeli żołnierze, 12. batalion lotniczy US Army, stacjonujący w Forcie Belvoir w Wirginii, otrzymała rozkaz 48-godzinnej przerwy operacyjnej na czas analizy wypadku.
Hegseth poinformował, że w sprawie trwa dochodzenie i dodał, że spodziewa się, że szybko ustali ono, czy śmigłowiec leciał odpowiednią ścieżką i na odpowiedniej wysokości.(PAP)
osk/ mal/
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ szm/






















































