Taka zmiana niosłaby ze sobą wymierne korzyści dla przyszłych emerytów. Choć wiele jest sposobów na odraczanie podatku od zysków kapitałowych, obejść go nie sposób. Zyskami podzielimy się z fiskusem niezależnie od tego, czy oszczędzamy na lokacie, w funduszach czy w różnego rodzaju długoterminowych polisach.Mimo że dla niektórych te 19 proc. zysku to niewiele, patrząc długoterminowo, szczególnie pod kątem niepewnej przyszłości na emeryturze, sumy robią się zawrotne. Zakładając, że oszczędzamy w dowolny sposób 500 złotych miesięcznie, a taka inwestycja przynosi nam 10 procent zysku rocznie, to po 30 latach będziemy musieli oddać fiskusowi około 180 tys. złotych (zakładając, że podatek jest odroczony na koniec okresu inwestycji).
To oczywiście tylko symulacja, która pokazuje jednak, ile może stracić przeciętny podatnik. Pozostaje żałować, dlaczego w zamian za przesunięcie części składki z OFE do ZUS, który jest dziurą bez dna, przyszli emeryci nie dostali nic w zamian. Uwolnienie części produktów finansowych od podatku Belki z pewnością wpłynęłoby na dwie rzeczy. Realnie zwiększyłoby wysokość przyszłych emerytur Polaków, a także zachęciłoby ich do efektywniejszego odkładania pieniędzy.
Tak się niestety nie stało. Politycy po raz kolejny pokazali, że są dobrzy w rozwiązywaniu problemów. Niestety, wyłącznie swoich.
Szymon Matuszyński
Bankier.pl
s.matuszynski@bankier.pl
Zobacz też:
» Jeśli nie ZUS, to co?
» Emerytury z OFE będą niższe
» Oszczędzanie kosztuje. Sprawdź, czy na pewno się opłaca
» Jeśli nie ZUS, to co?
» Emerytury z OFE będą niższe
» Oszczędzanie kosztuje. Sprawdź, czy na pewno się opłaca
























































