W grudniu inflacja CPI na Węgrzech spadła do najniższego poziomu od przeszło dwóch lat i okazała się nawet niższa niż w Polsce. To wszystko zasługa wygaśnięcia efektu niskiej bazy na rynku paliwowym, na którym rok temu porzucono politykę cen administracyjnych.


Ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w grudniu były o 5,5 proc. wyższe niż w analogicznym miesiącu roku ubiegłego – podał węgierski Centralny Urząd Statystyczny (KSH). Był to jedenasty z rzędu miesiąc dezinflacji na Węgrzech. To także najniższy odczyt od września 2021 roku.


Po raz pierwszy od sierpnia 2022 roku mamy do czynienia z sytuacją, gdy najpopularniejszy wskaźnik inflacji cenowej na Węgrzech jest niższy niż w Polsce. A przypomnijmy, że jeszcze w lutym inflacja CPI u naszych „Bratanków” przekraczała 25%, a u nas sięgała 17,5%. Po grudniu Węgry najprawdopodobniej utraciły dzierżony od miesięcy tytuł „inflacyjnego lidera Europy”.
W grudniu ekonomistów zaskoczył spadek indeksu cen w relacji miesięcznej. Względem listopada węgierski CPI obniżył się o 0,3%, podczas gdy miesiąc wcześniej pozostał bez zmian względem poziomu z października (gdy spadł o 0,1% mdm). Oznacza to, że przez poprzednie trzy miesiące indeks cen (a nie same ceny) na Węgrzech już nie notował wzrostów.
Grudniowy odczyt węgierskiego CPI okazał się wyraźnie niższy od szacunków większości analityków. Rynkowy konsensus zakładał wynik rzędu 6,0% wobec 7,5% odnotowanych w listopadzie. Podobne zaskoczenie dzień wcześniej nadeszło z Czech, gdzie inflacja CPI obniżyła się z 7,3% do 6,9%. Także w Polsce grudniowa inflacja CPI okazała się znacznie niższa od prognoz ekonomistów i wyniosła 6,1% zamiast prognozowanych 6,5%.
Węgierski efekt paliwowy
Gwałtowny spadek węgierskiej inflacji po części wynika z wygaśnięcia efektu niskiej bazy na krajowym rynku paliwowym. Do grudnia 2022 roku Budapeszt utrzymywał sztucznie zaniżone administracyjne ceny benzyny i oleju napędowego. Ale ponad rok temu na Węgrzech doszło do nagłego zerwania z polityką utrzymywania urzędowych cen paliw, co w 2023 roku doprowadziło do gwałtownego wzrostu wskaźnika CPI. W danych za grudzień 2023 r. ten efekt właśnie wygasł.
Podobne „statystyczne chochliki” kryją się także w danych CPI w innych krajach Europy. W Czechach do grudnia 2023 roku tą miarę inflacji zawyżało wycofanie subsydiów do sprzedaży energii elektrycznej. Bez tego czynnika czeska inflacja CPI w grudniu wyniosłaby już tylko 4,2%. Z kolei w Polsce nadal obowiązuje część „tarcz antyinflacyjnych” w postaci zerowego vatu na żywność (do kwietnia) oraz zamrożonych na mocno nierynkowych poziomach taryf na energię elektryczną (do lipca). Bez tego wsparcia inflacja CPI w Polsce wynosiłaby ok. 10%.
Po wygaśnięciu podażowych szoków zewnętrznych (ceny paliw, energii i żywności) Węgry podobnie jak Polska wciąż borykają z silną krajową presją inflacyjną. Świadczy o tym choćby przeszło 12-procentowy wzrost cen usług, jaki węgierscy statystycy odnotowali w grudniu. Nadal bardzo wysoka jest też inflacja bazowa – czyli wskaźnik cen bez uwzględnienia żywności, paliw i energii. Bazowa CPI na Węgrzech wyniosła 0,2% mdm oraz 7,6% rdr. To co prawda mniej niż w listopadzie (0,3% mdm i 9,1% rdr), ale wciąż bardzo dużo jak na warunki europejskie.
Średnioroczna inflacja CPI na Węgrzech w 2023 roku wyniosła 17,6%, przy czym aż o 25,9% wzrosły ceny artykułów spożywczych. Energia i gaz podrożały o 18,6%, paliwa o 15,4%, napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe o 15,4%, a usługi o 13,2%. Był to zatem rok potężnego spadku siły nabywczej forinta.