REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Ile na giełdzie zarobił inwestor amator w 2010 roku?

2010-12-21 06:00
publikacja
2010-12-21 06:00
Przyjmijmy kilka założeń. W 2010 roku laik giełdowy bierze udział we wszystkich trzech wielkich prywatyzacjach. Kowalski zapisuje się w ofertach PZU, Tauronu i GPW. Kupiony maksymalny pakiet akcji sprzedaje w dniu debiutu. Jako początkujący na giełdzie charakteryzuje się bowiem niską tolerancją ryzyka i chęcią szybkiego zysku.

Podawane zyski i stopy zwrotu wyrażają wyniki po odliczeniu prowizji oraz podatku belki. Prowizja od zapisu na akcję wynosi 0,2%, natomiast 0,39% od sprzedaży. Gdy rok dobiega końca, zafascynowany snem o Wall Street, przelicza swoje poczynania.

PZU – rozbudzenie apetytu


Jadąc do pracy usłyszał w radiu, że Skarb Państwa prywatyzuje PZU. Po przemyśleniu sprawy złożył zapis na 30 akcji po cenie 312,50 zł każda. Dzięki temu kilka dni później stał się szczęśliwym posiadaczem papierów wartościowych o łącznej wartości 9375 zł.

Przyjmując, że w dniu debiutu, udało mu się sprzedać cały pakiet akcji po najwyższym kursie, może pochwalić się ponad 9,13% stopą zwrotu stanowiącą 861 zł. Jeśli miał mniej szczęścia i sprzedał walory po najniższym kursie wypracował 6,16% czyli 581 zł.

Tauron – cierpliwość popłaca


Skoro półtora miesiąca temu, bez trudu udało mu się zarobić nawet 861 zł, a w najgorszym wypadku 581 zł, niewiele myśląc zapisał się również i na Tauron. Jak stwierdził – „Wystarczyło tylko kilka dni i parę stówek było w kieszeni!” Z lekkim grymasem przyjął do wiadomości, że zamiast 1500 otrzymał 934 akcje. Zainteresowała go operacja scalania 9 akcji w jedną, ale z braku czasu zajął się swoimi obowiązkami.

Debiut dostarczył niemiłej niespodzianki. Kurs osunął się poniżej ceny emisyjnej. Przerażony sytuacją, podjął decyzję sprzedania akcji, aby nie stracić wszystkiego. Sprzedając w najgorszym momencie był prawie 3% do tyłu co stanowiło stratę 140 zł. Pocieszająca była sytuacja, w której sprzedałby walory z jedynie 19 zł. stratą. W tym ostatnim przypadku, choć kurs nie spadł poniżej ceny emisyjnej, kilka złotych zysku zjadły prowizje powodując dodatkowo ujemny wynik.

Kolejny dzień przyniósł ulgę, gdy dowiedział się, że dzisiaj traciłby już prawie 4%. „To była trafna decyzja” – stwierdził, ale nie wiedział jeszcze co przyniosą następne miesiące.

GPW – wielki marsz po akcje


No cóż, teraz już wiedział jaki błąd popełnił. Natomiast wielkimi krokami zbliżał się debiut giełdy na giełdzie. „Czy to w ogóle możliwe?” – zastanawiał się. Był 27 października, czyli ostatni dzień zapisów na papiery GPW. Dość niepewnie sprawdził aktualny kurs Tauronu. Posmutniał. Gdyby walory sprzedał dziś, byłby już 23% do przodu, czyli 1122 zł na czysto. Pogodził się z bolesną porażką i zmotywował tym, że i Tauron odrobił gorsze dni. Podjął decyzję, że odrobi to dzięki GPW.

W tym przypadku, dużym zaskoczeniem była redukcja wynosząca 75% i zamiast 100 otrzymał 25 akcji. Debiut okazał się sukcesem, choć przeliczając ile złotówek uda mu się ugrać czuł duży niedosyt. W najlepszym momencie uzyskiwał ponad 20% stopę zwrotu, ale stanowiło to jedynie 216 zł czystego zysku. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu wypracowywał  niecałe 14%, czyli 145 zł zysku. To 145 zł kojarzyło mu się tylko z jednym. Było to niemal idealnie tyle aby pokryć stratę z Tauronem. Uznał to jako uśmiech losu.

Suma sumarum po trzech IPO


Biorąc pod uwagę wszystkie trzy warszawskie debiuty, ten rok był łaskawy dla „niedzielnych” inwestorów. Optymistyczny przebieg wydarzeń, czyli sprzedaż akcji w dniu debiutu po najkorzystniejszych kursach dawała w sumie zysk w wysokości 1060 zł.

Najbardziej pesymistyczny scenariusz gwarantował 590 zł zysku. Stąd też teza o łaskawości tegorocznych debiutantów. Strategia sprzedaży papierów wartościowych w pierwszym dniu notowań okazała się tym razem relatywnie satysfakcjonująca. Zwłaszcza dla inwestorów, którym zdarza się nie wiedzieć czym jest redukcja czy dywidenda.

Sprzedaż papierów wartościowych w dniach debiutów to jedna z wielu możliwych strategii. Poniżej kilka dodatkowych scenariuszy i ich konsekwencje dla inwestującego laika.



Nawet seria całkowicie nieudanych decyzji w najgorszym z możliwych scenariuszy zapewniała zysk. Bagatela 76 groszy, choć bardziej przypomina to balansowanie na krawędzi nad przepaścią. Z kolei osoba, której drugie imię brzmi "szczęście" mogła liczyć na zysk rzędu ponad 4 tys. zł.
 
O wahaniach nastrojów giełdy, wielu inwestujących-niepraktykujących przekonuje się tracąc oszczędności swojego życia. Tym razem na rynku pozostanie jedynie grobowiec nieużywanych rachunków maklerskich z napisem "Tu spoczywa akcjonariat obywatelski". 
 
Krzysztof Gołdy
Bankier.pl
 
Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (8)

dodaj komentarz
~zonk
na prywatyzacje idą tlumy. wszyscy kupują to i ja kupie - dobre, wchodzac we wszystkie prywatyzajce SP i sprzedajac na debiucie nawet dziecko by nie stracilo
~przedbessa
i tak można gdybać: inwestor mógł nie panikować i kupić Amica po 4 zł i dziś miałby po 50. wcześniej mógł sprzedać Polnord po 200, kupiony po 20. czyli historycznie multimilioner. zobaczymy na początku 2011 jak minki zrzedną przy wodospadzie w dół.
~ja
POPIERAM, historia to nie teraźniejszy scenariusz
~co to ma byc
nie wiem czemu ma słuzyc ten tekst?wystarczy sobie przypomniec jak zrobiono w balona ludzi na PGE!! A zrobili to ci sami ludzie obcne emisje przeprowadzali a po niecalym roku jak juz kurs zaczął odbijac sie od dna ministerstwo sprzedało kolejny raz akcje ponizej ceny emisyjnej mimo ze wcześniej gwarantowali ze tego nie zrobia.
przykładów
nie wiem czemu ma słuzyc ten tekst?wystarczy sobie przypomniec jak zrobiono w balona ludzi na PGE!! A zrobili to ci sami ludzie obcne emisje przeprowadzali a po niecalym roku jak juz kurs zaczął odbijac sie od dna ministerstwo sprzedało kolejny raz akcje ponizej ceny emisyjnej mimo ze wcześniej gwarantowali ze tego nie zrobia.
przykładów które pokazuja jak sie oszukuje ludzi i robi to rząd kosztem obywateli sa tysiące.
gold_banker
giełda to gra - a jak w każdej grze, nie zawsze się wygrywa
~bauer
Jak to bezcelowe?? No jak możesz nawet tak pisać... wszak ktoś musi dostarczyć kapitału rekonom giełodywm bo taki "niedzielny inwestor" zachęcony zyskami większymi niż na lokacie zechce zarobić więcej bo giełda daje wszak pewne zyski... no i wówczas pojawia się problem gdy prawda okazuje się brutalna i zamiast łatwo i przyjemnie Jak to bezcelowe?? No jak możesz nawet tak pisać... wszak ktoś musi dostarczyć kapitału rekonom giełodywm bo taki "niedzielny inwestor" zachęcony zyskami większymi niż na lokacie zechce zarobić więcej bo giełda daje wszak pewne zyski... no i wówczas pojawia się problem gdy prawda okazuje się brutalna i zamiast łatwo i przyjemnie zarabać, okazało się iż ciężko wypracowane oszczędności się traci...

Ten artykuł nie jest niczym innym jak PRowskim naganianiem leszczy na inwestycje giełdowe...
~ureithkjfkjk
ale to takie książkowe. Pamiętam swojego byłego prezesa. JAk by wszyscy zrobili cośtam to mnożąc to przez ilość pracowników i .... moglibyśmy stać się potęga. Dodam że był to prezes chyba największej firmy informatycznej w tym kraju. Oni muszą robić nagonkę na ten syf bo zacznie zaraz sie robić marazm
~Eno
Mędrkowanie o historii, jest bez celowe.

Powiązane: Jaki był rok 2010? Co nas czeka w 2011?

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki