Podawane zyski i stopy zwrotu wyrażają wyniki po odliczeniu prowizji oraz podatku belki. Prowizja od zapisu na akcję wynosi 0,2%, natomiast 0,39% od sprzedaży. Gdy rok dobiega końca, zafascynowany snem o Wall Street, przelicza swoje poczynania.
PZU – rozbudzenie apetytu
Jadąc do pracy usłyszał w radiu, że Skarb Państwa prywatyzuje PZU. Po przemyśleniu sprawy złożył zapis na 30 akcji po cenie 312,50 zł każda. Dzięki temu kilka dni później stał się szczęśliwym posiadaczem papierów wartościowych o łącznej wartości 9375 zł.
Przyjmując, że w dniu debiutu, udało mu się sprzedać cały pakiet akcji po najwyższym kursie, może pochwalić się ponad 9,13% stopą zwrotu stanowiącą 861 zł. Jeśli miał mniej szczęścia i sprzedał walory po najniższym kursie wypracował 6,16% czyli 581 zł.
Tauron – cierpliwość popłaca
Skoro półtora miesiąca temu, bez trudu udało mu się zarobić nawet 861 zł, a w najgorszym wypadku 581 zł, niewiele myśląc zapisał się również i na Tauron. Jak stwierdził – „Wystarczyło tylko kilka dni i parę stówek było w kieszeni!” Z lekkim grymasem przyjął do wiadomości, że zamiast 1500 otrzymał 934 akcje. Zainteresowała go operacja scalania 9 akcji w jedną, ale z braku czasu zajął się swoimi obowiązkami.
Debiut dostarczył niemiłej niespodzianki. Kurs osunął się poniżej ceny emisyjnej. Przerażony sytuacją, podjął decyzję sprzedania akcji, aby nie stracić wszystkiego. Sprzedając w najgorszym momencie był prawie 3% do tyłu co stanowiło stratę 140 zł. Pocieszająca była sytuacja, w której sprzedałby walory z jedynie 19 zł. stratą. W tym ostatnim przypadku, choć kurs nie spadł poniżej ceny emisyjnej, kilka złotych zysku zjadły prowizje powodując dodatkowo ujemny wynik.
Kolejny dzień przyniósł ulgę, gdy dowiedział się, że dzisiaj traciłby już prawie 4%. „To była trafna decyzja” – stwierdził, ale nie wiedział jeszcze co przyniosą następne miesiące.
GPW – wielki marsz po akcje
No cóż, teraz już wiedział jaki błąd popełnił. Natomiast wielkimi krokami zbliżał się debiut giełdy na giełdzie. „Czy to w ogóle możliwe?” – zastanawiał się. Był 27 października, czyli ostatni dzień zapisów na papiery GPW. Dość niepewnie sprawdził aktualny kurs Tauronu. Posmutniał. Gdyby walory sprzedał dziś, byłby już 23% do przodu, czyli 1122 zł na czysto. Pogodził się z bolesną porażką i zmotywował tym, że i Tauron odrobił gorsze dni. Podjął decyzję, że odrobi to dzięki GPW.
W tym przypadku, dużym zaskoczeniem była redukcja wynosząca 75% i zamiast 100 otrzymał 25 akcji. Debiut okazał się sukcesem, choć przeliczając ile złotówek uda mu się ugrać czuł duży niedosyt. W najlepszym momencie uzyskiwał ponad 20% stopę zwrotu, ale stanowiło to jedynie 216 zł czystego zysku. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu wypracowywał niecałe 14%, czyli 145 zł zysku. To 145 zł kojarzyło mu się tylko z jednym. Było to niemal idealnie tyle aby pokryć stratę z Tauronem. Uznał to jako uśmiech losu.
Suma sumarum po trzech IPO
Biorąc pod uwagę wszystkie trzy warszawskie debiuty, ten rok był łaskawy dla „niedzielnych” inwestorów. Optymistyczny przebieg wydarzeń, czyli sprzedaż akcji w dniu debiutu po najkorzystniejszych kursach dawała w sumie zysk w wysokości 1060 zł.
Najbardziej pesymistyczny scenariusz gwarantował 590 zł zysku. Stąd też teza o łaskawości tegorocznych debiutantów. Strategia sprzedaży papierów wartościowych w pierwszym dniu notowań okazała się tym razem relatywnie satysfakcjonująca. Zwłaszcza dla inwestorów, którym zdarza się nie wiedzieć czym jest redukcja czy dywidenda.
Sprzedaż papierów wartościowych w dniach debiutów to jedna z wielu możliwych strategii. Poniżej kilka dodatkowych scenariuszy i ich konsekwencje dla inwestującego laika.

Nawet seria całkowicie nieudanych decyzji w najgorszym z możliwych scenariuszy zapewniała zysk. Bagatela 76 groszy, choć bardziej przypomina to balansowanie na krawędzi nad przepaścią. Z kolei osoba, której drugie imię brzmi "szczęście" mogła liczyć na zysk rzędu ponad 4 tys. zł.
O wahaniach nastrojów giełdy, wielu inwestujących-niepraktykujących przekonuje się tracąc oszczędności swojego życia. Tym razem na rynku pozostanie jedynie grobowiec nieużywanych rachunków maklerskich z napisem "Tu spoczywa akcjonariat obywatelski".
Krzysztof Gołdy
Bankier.pl
k.goldy@bankier.pl