REKLAMA

Nawet 1500 zł na miesiąc – tyle kosztuje "darmowa" edukacja w Polsce

Dominika Florek2022-10-14 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2022-10-14 06:00

Ryza papieru do przedszkola, 50 zł co tydzień na korepetycje z matematyki i kolejne na zajęcia dodatkowe z j. angielskiego, 100 zł na komitet rodzicielski we wrześniu, 15 zł dziennie na obiad dla przedszkolaka czy 100 zł rocznie na ognisko muzyczne – tak wygląda w praktyce darmowa edukacja w Polsce. Wydatki sięgają często nawet kilkuset złotych miesięcznie. „Do wszystkiego trzeba dopłacać” – jednogłośnie stwierdzają rodzice.

Nawet 1500 zł na miesiąc – tyle kosztuje "darmowa" edukacja w Polsce
Nawet 1500 zł na miesiąc – tyle kosztuje "darmowa" edukacja w Polsce
fot. Trybex / / Shutterstock

Edukacja w Polsce jest darmowa. Tylko w teorii - mówią rodzice i z miejsca zaczynają wymieniać dodatkowe wydatki związane z procesem kształcenia swoich pociech. Lista kosztów jest długa. Po zsumowaniu często sięga nawet 1500 zł. 

Darmowa edukacja w Polsce

Płacę ZUS i podatek dochodowy. Chciałbym nie musieć płacić jeszcze za szkołę. Miesięczne wydatki na jedno dziecko sięgają nawet tysiąca złotych. Najczęściej na początku roku i pod koniec, kiedy są organizowane wycieczki. Dodatkowo co miesiąc dochodzą zajęcia z matematyki, angielskiego, czy jakieś sportowe popołudniowe aktywności: basen, czy piłka nożna” – mówi pan Maciej, tata 12-letniego Dawida.

Wydatki na skompletowanie wyprawki szkolnej to koszt w granicach od 150 do 550 zł. Dużo zależy od tego, czy dziecko ma już np. plecak i piórnik z poprzedniego roku i nie trzeba mu kupować nowego. W wyższych klasach szkoły podstawowej niższe kwoty wydawane są na artykuły papiernicze i plastyczne, rosną natomiast wydatki na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne i książki. Z darmowych podręczników mogą korzystać uczniowie szkół podstawowych. W przedszkolu, liceum, technikum i szkołach branżowych rodzice muszą uwzględnić tę pozycję w budżecie na wyprawkę szkolną.

„W tym roku na książki i ćwiczeniówki wydaliśmy około 550 zł. Kupowaliśmy w większości używane podręczniki. Jednak nie wszystkie. Część trzeba było kupić nowych, ponieważ zostały wydane niedawno i nasz syn jest pierwszym rocznikiem, który będzie z nich korzystał” – podsumowuje pan Jan, tata nastoletniego Kuby, który rozpoczął naukę w szkole średniej. 

Kilkaset złotych na radę rodziców, ksero i wycieczki

„Składka na Radę Rodziców w publicznym przedszkolu to 220 zł. Z tego opłacane są comiesięczne zajęcia muzyczne, wizyty grupy teatralnej oraz wycieczka z okazji dnia dziecka. Dodatkowo z tej kwoty pokrywa się także koszty dekoracji sal przedszkolnych, stroje z okazji Dnia Babci i Dziadka, pamiątki dla pasowanych przedszkolaków oraz pokarm dla rybek” – wymienia pani Alicja, mama 3-letniej Zosi.

Czasami składki są podzielone na mniejsze kwoty wpłacane przed konkretnymi wydarzeniami. „U nas składka na Radę Rodziców w publicznym przedszkolu to 40 zł. Do tego trzeba doliczyć 50 zł na Mikołaja z paczką, 55 zł na warsztaty plastyczne i co jakiś czas pewne kwoty na wycieczki, kino, wyjście do sali zabaw” - wylicza pani Ewa. 

„Do tego dwa razy w roku kupujemy kapcie do przedszkola. To wydatek około 50 zł, czasem wyższy. Dodatkowo nasze przedszkole wymaga wyposażenia dziecka w spodnie ocieplane oraz spodnie nieprzemakalne na zimę. Za używane trzeba zapłacić około 50 zł w góre za jedną parę” – dodaje pani Alicja.

40 zł na zajęcia z techniki

„Na ostanie zajęcia z techniki wydałam 40 zł w sklepie papierniczym” – mówi pani Dorota, mama czwartoklasisty. Dodaje, że nie zawsze uda się kupić produkty, który posłuży dziecku przez cały rok szkolny. „Kamil dwa razy zgubił klapki na basenie, więc ma trzecie” – komentuje w rozmowie z Bankier.pl.

Podobne doświadczenia ma pan Jan, który wskazuje, że dla młodszej córki w drugiej klasie podstawówki wydatki na pojedyncze lekcje plastyki często przekraczają 30 zł. „Nauczycielka bardzo się stara i przygotowuje interesujące zajęcia dla dzieci. Jednocześnie wiąże się to z koniecznością dokupienia nowych farbek, bibuły, pasteli, masy solnej, czy modeliny. Jeden zestaw zawierający kilka kolorów to koszt nawet 20 zł” – dodaje pan Jan. 

W Polsce prawo do darmowej edukacji gwarantuje Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej.
Art. 70 dokumentu wskazuje, iż „każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18. roku życia jest obowiązkowa. Sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa. Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. Ustawa może dopuścić świadczenie niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe za odpłatnością”.

Z budżetu państwa finansowane są budynki placówek oświatowych, media, pensja dla nauczycieli, artykuły higieniczne w szkołach oraz zajęcia sportowe (np. wejścia na basen i zakup sprzętu na lekcje WF-u). Pozostałe koszty ponoszą rodzice, często wspólnie z nauczycielami. 

 

Dopłata powyżej 5 godzin w przedszkolu

Nieco inaczej wygląda sytuacja w przedszkolach. Prawo oświatowe wskazuje, że gminy samodzielnie w drodze uchwały ustalają liczbę godzin przeznaczoną na realizację podstawy programowej wychowania przedszkolnego, która powinna wynosić co najmniej 5 godzin dziennie (25 godzin tygodniowo). Jednostki samorządu pokrywają opłaty za pobyt dziecka w przedszkolu do ustalonego przez siebie limitu. Każdą godzinę powyżej płacą rodzice. Pod koniec tygodnia dostajemy rozpiskę, za ile godziny trzeba dopłacić” – mówi pani Anna, mama czteroletniej Karoliny. Podkreśla też, że oboje z mężem pracują w podobnych godzinach i nie mają możliwości odebrać córki wcześniej z przedszkola, a więc muszą dopłacać. 

Jak się okazuje, to tylko kropla w morzu przedszkolnych wydatków. „W przedszkolu dzienne wyżywienie kosztuje 15 zł. To zestaw posiłków: śniadanie, drugie śniadanie, obiad dwudaniowy i podwieczorek” – mówi pani Aneta. Zakładając 20 dni roboczych w miesiącu, to opłata za wyżywienie wyniesie 300 zł. 

Pani Aneta wspomina również o innych wydatkach związanych z pobytem dziecka w przedszkolu: „W ramach godzin dydaktycznych organizowane są zajęcia dodatkowe. Trzeba za nie dodatkowo zapłacić. Przykładowo za zajęcia z rytmiki płacimy 15 zł”. 

Szkolna stołówka i sklepik 

„Za dwudaniowy obiad w szkolnej stołówce, czyli zupę i drugie danie trzeba zapłacić 5 zł. Porcje nie są duże, ale cena całkiem przystępna” – mówi pan Konrad, tata pierwszoklasity z Wrocławia. Przy założeniu, że w miesiącu jest 20 dni roboczych to łacznie zapłacić trzeba 100 zł. 

Starsze pociechy w szkołach wyższych często zamiast obiadu w szkolnej stołówce preferują jedzenie typu fast food sprzedawane w sklepikach szkolnych. „Mała tortilla kosztuje około 15 zł” – wskazują rodzice oraz dodają, że w placówkach brakuje miejsc, w których można kupić zdrową przekąskę. 

Pieluchy i chusteczki do żłobka

„Wydatki na wyprawkę do żłobka nie są jeszcze takie wysokie. Pieluchy i środki czystości i tak byłyby zużywane w podobnej ilości, tyle że w domu” – mówi pan Andrzej, tata półtorarocznego Kacpra, który w tym roku zaczął uczęszczać do warszawskiego żłobka. 

Schody zaczynają się przy wydatkach na dodatkowe zajęcia dla starszych pociech. Za nie trzeba już słono zapłacić. Korepetycje jeden raz w tygodniu to koszt rzędu około 300 zł miesięcznie. 

„Za ognisko muzyczne w Miejskim Domu Kultury płacimy 100 zł rocznie. Dodatkowo jednorazowo trzeba było doliczyć zakup instrumentu i od czasu do czasu niewielkie kwoty na wymianę strun. W granicach 20-40 zł. Do tego dochodzi miesięcznie 220 zł za treningi tenisa. Poza sportowymi zajęciami doliczyć trzeba korepetycje jeden raz w tygodniu za 70 zł”  – wylicza pan Artur, tata piętnastolatoletniego Marka.

Największe wydatki czekają na rodziców pod koniec wakacji i na początku września. W kolejnych miesiącach są już mniejsze, ale co jakiś czas pojawiają się także większe np. wyjścia do teatru, kina oraz wycieczki pod koniec roku szkolnego.

Rodzice i nauczyciele zapewniają podstawowe artykuły

„Nauczyciele i rodzice od lat stoją po jednej stronie” mówi jedna z mam i wskazuje, że po drugiej stronie są samorządy i państwo, które nie zapewnia podstawowych artykułów szkolnych dla dzieci. 

Jak zawsze we wrześniu pojawia się temat ubezpieczenia w szkołach. Nie jest ono obowiązkowe, jednak dla rodziców, którzy zdecydują się na polisę wybraną przez szkołę, dodatkowy koszt może wynieść nawet 100 zł. 

Dominika Florek

Źródło:
Dominika Florek
Dominika Florek
redaktor Bankier.pl

Redaktor prowadząca (p.o.) dział „Twoje Finanse – Biznes” w Bankier.pl. Doktorantka na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Zajmuje się tematyką podatkową i konsumencką, śledzi także nowości w sektorze MSP. Monitoruje ofertę produktów bankowych dla firm, przygotowując rankingi kont dla przedsiębiorców. Śledzi zmiany legislacyjne i ich wpływ na przedsiębiorców. Prywatnie zgłębia temat motywacji podatkowej polskich podatników. Wierzy, że dobra książka potrafi wytłumaczyć świat lepiej niż niejeden wykres. Tel.: +48 539 733 969

Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (34)

dodaj komentarz
tergal_wolski
Ciekawe dlaczego Morawiecki czy Sikorenko posyłają swoje dzieci do prywatnych szkół. Być może nie chcą nadmiernie obciążać budżetu?
tergal_wolski
Ciekawe dlaczego Florek nie napisała jakie są koszta katechezy w szkołach publicznych. Wkrótce Ukraińcy zażądają dotacji na cele swojej religii.
m00zyk
Z budżetu państwa finansowane są budynki placówek oświatowych, media, pensja dla nauczycieli, artykuły higieniczne w szkołach oraz zajęcia sportowe (np. wejścia na basen i zakup sprzętu na lekcje WF-u)". Z budżetu, czyli - Z NASZYCH KIESZENI. Więc ten 1500 zł to jedynie pobożne życzenie.A gawiedź i tak będzie myśleć, że państwowa Z budżetu państwa finansowane są budynki placówek oświatowych, media, pensja dla nauczycieli, artykuły higieniczne w szkołach oraz zajęcia sportowe (np. wejścia na basen i zakup sprzętu na lekcje WF-u)". Z budżetu, czyli - Z NASZYCH KIESZENI. Więc ten 1500 zł to jedynie pobożne życzenie.A gawiedź i tak będzie myśleć, że państwowa edukacja jest darmowa...
ministerprawdy
Dlaczego szkoły czy przedszkola zbierają od rodziców na papier toaletowy? LUDZIE! Czy oni nie potrafią tego kupić? Jeden etat w takiej instytucji to więcej niż ten cały papier, papier toaletowy, mydło etc. Czy tym ludziom co tam pracują też sąsiedzi się na papier toaletowy składają? Przecież te instytucje dostają mega kasę i mogą Dlaczego szkoły czy przedszkola zbierają od rodziców na papier toaletowy? LUDZIE! Czy oni nie potrafią tego kupić? Jeden etat w takiej instytucji to więcej niż ten cały papier, papier toaletowy, mydło etc. Czy tym ludziom co tam pracują też sąsiedzi się na papier toaletowy składają? Przecież te instytucje dostają mega kasę i mogą sobie zaplanować na to wydatki a tego nie robią bo wiedzą, że nie muszą i mogą na co innego przeznaczyć kasę. WSTYT! XXI wiek! Może niech jeszcze każde dziecko ze zwoją rolką chodzi??
forfun
wliczanie obiadów to przesada - można jeść w domu po powrocie - a to też kosztuje.
trochę rzetelności w obliczeniach bo gdy jedną składową łatwo obalić reszta wydaje się mniej prawdziwa.
pikawka
lemingi cale zycie mysla, ze pieniadze rosna na drzewach to co sie dziwic. juz dawno powinnismy uruchomic dla nich matrixa i zakonczyc ta patologie raz na zawsze.
shk7421
Tylko utylizacja całej ludności na terenie PL pozwoli nowemu wspaniałemu narodowi na przeniesienie się tutaj.
janoz_lobolotorant
z oświatą robi się to samo co ze służbą zdrowia, niby jest darmowa i każdy opłaca publiczną służbę zdrowia, ale jak chcesz się normalnie leczyć trzeba wykupić abonament w enel medzie / lux medzie itp. a i to nie daje gwarancji, że abonament pokrywa wszystkie np. zabiegi.

nauczyciele w publicznej szkole zarabiają mniej od
z oświatą robi się to samo co ze służbą zdrowia, niby jest darmowa i każdy opłaca publiczną służbę zdrowia, ale jak chcesz się normalnie leczyć trzeba wykupić abonament w enel medzie / lux medzie itp. a i to nie daje gwarancji, że abonament pokrywa wszystkie np. zabiegi.

nauczyciele w publicznej szkole zarabiają mniej od kasjerki w biedronce, w prywatnej szkole na start nauczyciel ma i 5000 zł netto - logiczne zatem, że zdolniejsi nauczyciele, którym się chce, pójdą do szkół prywatnych, które oferować będą normalny poziom, a szkoły publiczne będą wiecznie niedofinansowane, gdzie połowa nauczyciele to panie Anetki, które co chwilę idą na macierzyński, w klasach po 30-35 osób, z czego część to dzieci lokalnej patologii
po_co
W prywatnych szkołach nauczyciele nie zarabiają 5000 zł netto, w każdym razie nie jest to norma, a wyjątek i ja znam osoby które w państwowym szkolnictwie też zarabiają takie pieniądze.
Moim zdaniem głównym problemem publicznych szkół jest fakt, że są one obowiązkowe oraz to, że nauczyciele za wszelką cenę muszą przepuścić ucznia
W prywatnych szkołach nauczyciele nie zarabiają 5000 zł netto, w każdym razie nie jest to norma, a wyjątek i ja znam osoby które w państwowym szkolnictwie też zarabiają takie pieniądze.
Moim zdaniem głównym problemem publicznych szkół jest fakt, że są one obowiązkowe oraz to, że nauczyciele za wszelką cenę muszą przepuścić ucznia do kolejnej klasy.

Ukróciłbym ten system po pierwsze nie zmuszał ludzi do wysyłania dzieci do szkoły, po drugie każda oblana klasa powinna skutkować 100% odpłatnością za jej powtórzenie.

Szkoła podstawowa obowiązkowa?
Matura obowiązkowa?

W życiu!
Powinny wrócić egzaminy na studia, a uczelnie powinny otrzymywać budżet bez względu na liczbę przyjętych studentów.
Rozliczanie powinno obowiązywać na podstawie osiągnięć, MEN powinno zniknąć, a szkoły powinny samodzielnie ustalać podstawę, tym bardziej uczelnie wyższe.

Każdy powinien studiować to co go interesuje i co według niego przyniesie mu w przyszłości zysk. Wciśnięto na uczelnie socjologię, wfy i inne uzupełniacze - są ważne to prawda, ale to student ma rozumieć ich wartość, a nie system ma mu je narzucać.

Dopóki mamy MEN to póty system będzie kulał.
slawekkry odpowiada po_co
czy jest potrzebna matura oto jest pytanie
po co to jest ,

Powiązane: Edukacja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki