Warszawska giełda w 2024 r. powinna nadganiać wieloletnie opóźnienia we wzrostach, natomiast potencjał w przypadku polskich obligacji skarbowych już się wyczerpuje. Jarosław Leśniczak, dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, poleca obligacje zagraniczne, a z surowców stawia na miedź i złoto.


„W portfelu na 2024 rok uwzględniłbym polskie akcje, bo niezależnie od spodziewanej krótkoterminowo zmienności, w średnim terminie mają znaczne szanse, żeby dogonić choćby inne kraje o gorszej kondycji fundamentalnej i słabiej zarządzane niż Polska” – powiedział Jarosław Leśniczak.
W jego ocenie zielone światło na rynkach finansowych nadal się świeci.
„Po tak dużych wzrostach w ostatnich tygodniach, na rynkach akcji w krótkim terminie raczej zalecalibyśmy ostrożność, ale w dłuższym horyzoncie perspektywy nadal są korzystne. One są szczególnie korzystne dla rynku polskiego, gdyż polska giełda przez ostatnie 10 lat była dużo słabsza od innych giełd” – powiedział dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU.
Wskazuje, że wieloletnia słabość warszawskiej giełdy doprowadziła do sytuacji, że stała się ona bardzo tania na tle innych rynków.
„Jak popatrzymy choćby na wskaźnik cena do zysku na poziomie 8,5-8x, to jest to jedna z najtańszych bądź może najtańsza giełda na świecie. Nawet takie kraje, jak Brazylia czy RPA, są 15-25 proc. droższe niż Polska. A to są kraje, które mają strukturalne problem ze wzrostem gospodarczym od wielu lat” – powiedział.
W jego ocenie po październikowych wyborach parlamentarnych nastąpiła pewna zmiana postrzegania Polski przez inwestorów zagranicznych, którzy już zaczynają się interesować rynkami dłużnym i akcyjnym.
„Nasz PKB dołek ma za sobą, mamy dobre wyceny, pojawiają się napływy do polskich funduszy inwestujących w akcje, mamy wreszcie dobre wyniki spółek i wysokie dywidendy” – powiedział.
W portfelu na obecny rok Jarosław Leśniczak poleca również fundusz obligacji skarbowych, krótkoterminowych, które powinny dać zarobić powyżej inflacji.
"Dodałbym do tego złoto, które zwykle dobrze się zachowuje w momencie, gdy rentowności obligacji maleją. Złoto stanowi doskonałe zabezpieczenie na wypadek realizacji jakiegoś negatywnego scenariusza na świecie, którego teraz nie znamy” – dodał.
Dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU spodziewa się, że w tym roku otoczenie makroekonomiczne dla inwestora zainteresowanego rynkiem obligacji generalnie będzie bardzo sprzyjające.
Wskazuje przy tym, że mamy spowolnienie wzrostu gospodarczego na świecie, postępującą dezinflację, czyli ryzyk inflacyjnych w związku z tym jest relatywnie mało. Dodatkowo główne banki centralne potencjalnie dopiero rozpoczną cykle obniżek stóp proc.
W jego ocenie akurat Polska na tym zegarze koniunktury jest już dość zaawansowana, bo u nas obniżki stóp procentowych już nastąpiły w przeciwieństwie do rynków bazowych.
„Dlatego potencjał na rynkach bazowych jest dużo większy niż dla naszych obligacji po tak świetnym roku. W 2024 roku potencjał będzie większy za granicą i w naszych funduszach dodajemy komponenty obligacji bazowych, tam się nie boimy duration” – powiedział Jarosław Leśniczak.
„W Polsce wolimy obligacje krótkoterminowe, zmiennokuponowe, tam jest jeszcze potencjał do zarobku” – dodał.
W ocenie dyrektora Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, ciekawa jest sytuacja na rynkach wschodzących.
„Nie jestem specjalnym optymistą co do tego rynku. Spowolnienie gospodarcze na świecie i gdzieś tam majaczące ryzyko recesji powodują, że rentowności na ryzykownych obligacjach emerging markets mogą wzrosnąć” – uważa.
„Unikałbym zbyt dużego ryzyka kredytowego. Nie ma co specjalnie szukać emitentów ryzykownych papierów śmieciowych, ale emisje z ratingiem inwestycyjnym albo mocno spekulacyjnym to jest dobre miejsce” – dodał.
Jarosław Leśniczak przyznaje, że 2023 rok był udany dla rynków obligacji, w szczególności dla rynku polskiego, którego indeks zyskał ponad 13 proc. Nieco słabiej było na rynkach zagranicznych, ale to był też niezwykle ciekawy i wyjątkowy rok pod względem makroekonomicznym.
„To rok największego zaciskania monetarnego na świecie od początku lat 80-tych, stopy były podnoszone przez główne banki centralne zdecydowanie i wysoko. Był to również lekko zaskakująco pozytywny rok dla rynków finansowych, gdyż mimo zaciskania monetarnego wzrost gospodarczy na świecie był lepszy od oczekiwań” – powiedział.
Dodał, że rok temu o tej porze wielu inwestorów i analityków obawiało się silnej recesji, mieliśmy sytuację wojenną, ceny surowców były na historycznych szczytach, z kolei inflacja spadała nieco szybciej niż oczekiwano. Wzrost gospodarczy pomagał akcjom, a sytuacja inflacyjna sprzyjała obligacjom.
"To czego bym się bardziej obawiał w kontekście rynku obligacji, to fakt, że być może oczekiwania obniżek stóp na przyszły rok są trochę zbyt agresywne. Systematycznie oczekujemy w gospodarce amerykańskiej recesji, ale jest ona odkładana z kwartału na kwartał. Recesja póki co nie następuje” – powiedział.
"Jeżeli ktoś od półtora roku obawia się recesji w amerykańskiej gospodarce, to w 2023 roku wiele go ominęło jeżeli chodzi o rynek akcji” – dodał.
W ocenie dyrektora Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, jeśli w przyszłym roku dynamika wzrostu gospodarczego w USA będzie porównywalna z tym, co obserwujemy obecnie albo symbolicznie niższa, to nie będzie aż takiej skali obniżek stóp proc. jak w tej chwili jest wycenione.
„To by oznaczało, że jest jakaś przestrzeń do korekty na amerykańskich obligacjach, ale nie sądzę, żebyśmy ponownie testowali 5 proc. na amerykańskiej 10-latce w tym cyklu” – powiedział.
„Już kilka razy rynek obligacji próbował zagrać na tzw. pivot Fedu, czyli zakończenie podwyżek stóp i w kolejnym krok ich obniżki, to się przez większą część roku nie udawało. Gospodarka amerykańska zaskakiwała pozytywnie, w związku z tym Fed był bardziej jastrzębi i uważał, że wojna z inflacją nie jest wygrana” – dodał.
W końcu wygląda na to, że pivot Fed rzeczywiście nastąpił.
"Teraz zgodnie z naszymi prognozami i pewnie większości ekonomistów, gospodarka amerykańska może rzeczywiście spowolni i pójdzie w kierunku recesji, ale centralnym scenariuszem jest raczej miękkie lądowanie, co pozwala dezinflacji nadal postępować” – powiedział Leśniczak.
Dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU ocenia, że sytuacja makroekonomiczna na świecie pozostaje zróżnicowana, ale generalnie należy liczyć się ze spowolnieniem gospodarczym, przynajmniej w pierwszej połowie 2024 roku.
Zwraca przy tym uwagę, że ścieżka między miękkim lądowaniem a recesją jest bardzo wąska.
"W Stanach Zjednoczonych strukturalną zmianą jest bardzo duży deficyt fiskalny, który stylumuje gospodarkę. Inną strukturalną zmianą jest onshoring, który oznacza, że inwestycje już nie uciekają z USA do Chin. To ważna przyczyna dlaczego Stany Zjednoczone gospodarczo zachowywały się trochę lepiej. Siła nabywcza konsumenta amerykańskiego z malejącej zamienia się w pozytywną i w na tym korzystają wszyscy konsumenci” – wylicza.
"Nasz scenariusz dla gospodarki amerykańskiej zakłada spowolnienie w pierwszym półroczu 2024 roku. Już czwarty kwartał 2023 będzie dużo słabszy niż trzeci, bo trzeci był wyjątkowo mocny. W czwartym kwartale PKB USA sięgnie 1-1,5 proc. i Stany Zjednoczone będą walczyć z recesją w pierwszym kwartale” – dodał.
TFI PZU zakłada, że sytuacja gospodarcza Stanów Zjednoczonych będzie trochę lepsza w perspektywie drugiego półrocza. Wskazuje przy tym, że jest to rok wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, więc wszyscy decydenci polityczni, poczynając od Fed i prezesa Powella poprzez administrację prezydenta Bidena i samego prezydenta, będą robić dużo, żeby ryzyko wyboru Donalda Trumpa było jak najmniejsze. Będą robić np. dużo, żeby bezrobocie w roku wyborczym nie zaczęło istotnie rosnąć.
Jarosław Leśniczak wskazuje, że Chiny przeżywają duże realne problemy. Wzrost gospodarczy w 2023 roku jak na Chiny był dość słaby i taki pewnie pozostanie w tym roku.
"Europa szorowała po dnie już od ponad roku i najbliższe 2-3 kwartały też będą na pograniczu recesji. Strefa euro boryka się z wysokimi cenami energii na rynku niemieckim, które osłabiły konkurencyjność niemieckiego przemysłu” – powiedział.
Dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU zwraca uwagę, że Polska trochę wyprzedza pod względem koniunktury resztę świata.
„Pierwsi wpadliśmy w spowolnienie, dużą inflację i podwyżki stóp proc., może dlatego, że byliśmy najbliżej wojny i wysokie ceny energii bardzo nas dotykały. Ale też pierwsi z tego wychodzimy” – powiedział.
TFI PZU zakłada, że PKB dla Polski w czwartym kwartale wyniesie powyżej 2 proc., pierwszy kwartał 2024 roku przyniesie wzrost powyżej 3 proc. i w całym 2024 roku wzrost PKB sięgnie około 3 plus proc.
Jego zdaniem główne czynniki wzrostu w Polsce to konsumpcja, silny rynek pracy i przede wszystkim wzrost realnej siły nabywczej konsumenta.
"Sprzedaż detaliczna już w listopadzie zaskoczyła mocno pozytywnie, wskaźniki optymizmu konsumentów także się poprawiają, skłonność do zakupów także w badaniach ankietowych zaczyna się poprawiać” – wskazuje.
"Drugim czynnikiem jest handel zagraniczny. Zakładając, że nasi główni partnerzy handlowi raczej będą nadal w stagnacji, to nie spodziewamy się, że export będzie szalał, zwłaszcza przy mocnym poziomie złotego. Jest też kilka czynników, które sprawiają, że mocno spada import” – dodał.
Zdaniem Jarosława Leśniczaka, dobrze zdywersyfikowany portfel inwestycyjny na 2024 rok powinien zawierać też domieszkę surowców.
"Z surowców pewnie bym wskazał dwa. Jeden to miedź, gdyż wydaje mi się, że w drugiej połowie roku będziemy mieli ożywienie na świecie. Metale przemysłowe mogą wyprzedzać tę koniunkturę i chcieć pierwsze zareagować, a miedź jest barometrem koniunktury” – powiedział.
---
Jarosław Leśniczak, dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU, brał udział w 33 edycji debaty organizowanej przez PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI”. Odbyła się ona 18 grudnia 2023 roku. Cytowane powyżej opinie pochodzą z tej właśnie debaty.
Piotr Rożek