Deficyt budżetowy Francji wymyka się spod kontroli rządu - uważa Bloomberg.“Le Monde” zwraca uwagę, że władze przygotowywały opinię publiczną na złe wieści już od kilku tygodni. Przepaść pomiędzy dochodami i wydatkami Paryża staje się coraz szersza.


Deficyt budżetowy Francji wyniósł w zeszłym roku 5,5% produktu krajowego brutto, czyli 154 mld EUR - podała we wtorek agencja statystyczna INSEE odpowiedzialna za jego mierzenie. Odczyt znacząco przewyższył oczekiwane 4,9%, zapisane przez ministerstwo finansów w ustawie budżetowej na 2024 r. Dług publiczny Francji wyniósł w ubiegłym roku 110,6% PKB (w porównaniu z 111,9% na koniec 2022 r.).
Władze w Paryżu zapowiadały, że deficyt przekroczy oczekiwania. W wywiadzie z 6 marca francuski minister finansów i gospodarki Bruno Le Maire powiedział “Le Monde”, że utrata dochodów podatkowych spowoduje, że luka pomiędzy wydatkami i dochodami państwa okaże się “znacząco wyższa niż zakładane 4,9%”.
W najnowszym komentarzu na temat najnowszego odczytu Bruno Le Maire powiedział na antenie telewizji "RTL", że wpływy władz z podatków faktycznie obniżyły się w zeszłym roku o aż 21 mld EUR, zmniejszając się wraz z inflacją.
Francuski minister finansów powiedział też, że wydatki na zasiłki dla bezrobotnych i wydatki samorządów okazały się wyższe, niż oczekiwano. Podkreślił, że wysoki poziom deficytu nie wynikał ze zwiększonych wydatków władz centralnych i rząd wydał dokładnie tyle, ile zapowiadał. Wciąż były to jednak ogromne pieniądze.
Według publikowanych co 3 lata statystyk OECB Francja zajmuje pierwsze miejsce na świecie pod względem poziomu wydatków socialnych w relacji do produktu krajowego brutto. W 2022 roku na różnego rodzaju świadczenia przeznaczono w państwie 31,6% PKB (o 1,5 pkt. proc. więcej niż w poprzednim zestawieniu z 2019 r.).


Jednocześnie Francja to państwo, w którym rządowe wydatki stanowią ponad połowę PKB. Według najnowszych danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego z 2022 roku udział pierwotnych rządowych wydatków w produkcie krajowym brutto Francji wynosił 56,46%. W żadnym innym państwie Unii Europejskiej nie jest on tak wysoki.
Dla porównania w tym samym okresie wydatki władz w Berlinie odpowiadały za 48,79% PKB Niemiec, a polskie władze wygenerowały swoimi wydatkami 41,98% produktu krajowego brutto.


Szybko rozrastająca się dziura budżetowa stawia francuskie władze w trudnej sytuacji. Cel deficytu na 2024 rok wynosi 4,4%. Jego realizacji nie ułatwia rewizja prognozy wzrostu PKB. W tegorocznym budżecie opublikowanym pod koniec 2023 r. zakładano, że produkt krajowy brutto Francji zwiększy się o 1,4%. Dziś prognozy zakładają, że francuski PKB wzrośnie w 2024 r. o 1%.
Francuskie władze muszą szukać oszczędności. W połowie lutego ministerstwo finansów ogłosiło nowy pakiet redukcji rządowych wydatków w wysokości 10 mld EUR ze skutkiem natychmiastowym. To jednak nie wystarczy. Rząd musi zaplanować dalsze cięcia albo podwyższyć podatki. W obecnych warunkach politycznych druga opcja jest wykluczona.
Partia władzy czuje na plecach oddech Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Według ostatniego sondażu, przeprowadzonego w dniach 1-6 marca, prawicowa partia ma 13 pkt. procentowych przewagi nad obozem Emmanuela Macrona. Jakiekolwiek zmiany w podatkach mogłyby przypieczętować jego los i zapewnić mu pożegnanie z władzą.
- Wzywam do zbiorowej pobudki w celu ograniczenia wydatków publicznych - powiedział Le Maire, komentując nowe dane o deficycie - Musimy zdecydowanie porzucić wszelkie wydatki, które nie przynoszą oczekiwanych rezultatów - cytuje “France24”. Minister finansów zapowiedział, że jeszcze we wtorek napisze do setek francuskich agencji publicznych, prosząc o znalezienie oszczędności budżetowych. O to samo zwróci się też do władz samorządowych.
Do sprawy wysokiego deficytu krytycznie odniósł się Gubernator Banku Francji - Francois Villeroy de Galhau. Jak opisuje Bloomberg, urzędnik powiedział w rozmowie z francuską gazetą "Le Figaro", że zmagania Francji z wysokim długiem i deficytem szkodzą jej wiarygodności w Europie. - Przez 40 lat nigdy nie było właściwego momentu, żeby lepiej kontrolować wydatki publiczne. Ze spokojem przekazujemy potencjalną bombę zegarową przyszłym pokoleniom - skomentował de Galhau.