Na pierwszy ogień pójdzie korekt w tegorocznym budżecie. Projekt zmian ma trafić pod obrady Sejmu już dziś. Najważniejsze z nich dotyczą wielkości deficytu budżetowego, który rząd chce zwiększyć z 18,2 mld zł 27,2 mld zł i obciąć ponad 22,7 mld zł w wydatkach państwa.
Największe zastrzeżenia PiS budzi likwidacja rezerwy solidarności społecznej w wysokości 1 mld zł oraz cięcia w wydatkach inwestycyjnych. – Rząd ogranicza inwestycje, a to właśnie one obok konsumpcji miały być naszym ratunkiem przed recesją – mówi nam Aleksandra Natalli-Świat z komisji finansów publicznych, posłanka PiS.
Jednak ekonomiści nie mają do noweli większych zastrzeżeń. Zdaniem prof. Stanisława Gomułki, byłego wiceministra finansów, rządowe propozycje zmian są właściwe, a prognoza wpływów budżetowych realistyczna. Gomułka chwali resort finansów za to, że nie poszedł drogą innych rządów europejskich i nie zwiększył wydatków budżetowych, by pobudzić wzrost gospodarczy. Są jednak i poważne zastrzeżenia. – Projekt budżetu nie dostrzega, że na Polskę została już nałożona unijna procedura nadmiernego deficytu, ponieważ w ubiegłym roku przekroczyliśmy o 0,9 proc. 3-procentową granicę deficytu wobec PKB – mówi Stanisław Gomułka.
Rząd chce, by w przyszłości do takich sytuacji nie dochodziło. Dlatego przyspiesza prace nad ustawą o finansach publicznych. Dziś dokumentem, po ośmiu miesiącach od jego przesłania przez rząd, zajmie się parlament. Ustawa, uważana przez PO za flagową, ma uporządkować finanse publiczne. Przewiduje m.in. przygotowanie przez rząd planu finansowego państwa na cztery lata i stopniowe wprowadzanie budżetu zadaniowego. Poza tym nowe prawo zakłada likwidację państwowych zakładów budżetowych, znikną też gminne, powiatowe i wojewódzkie fundusze celowe. Ustawa ma też wzmocnić normy ostrożnościowe w razie wzrostu deficytu budżetowego. Zakłada m.in., że jeśli deficyt długu Skarbu Państwa przekroczy 55 proc. PKB, wówczas rząd będzie musiał zrezygnować ze wzrostu wynagrodzeń budżetówki i z nowych inwestycji centralnych.
Natalii-Świat powiedziała nam, że ustawa nie uczyni finansów państwa bardziej przejrzystymi. – Upycha się ja teraz, by pokazać, że rząd reformuje finanse publiczne – mówi.
Dla koalicji kłopotliwe będzie odparcie tych zarzutów, podobnie jak zastrzeżeń NIK wobec ubiegłorocznego wykonania budżetu. Izba twierdzi, że rząd zwiększył deficyt budżetowy o 52,6 proc. wobec 2007 r. Poważnym zarzutem jest też niewykorzystanie 20,5 mln zł środków pomocowych z Brukseli. Do tego – według NIK – rząd nie zrealizował 8,6 mld zł dochodów podatkowych i nie dotrzymał planów budowy infrastruktury.
Dariusz Styczek
Dziennik Finansowy
Więcej na ten temat