Politycy są zgodni w ocenie, że tzw "lista Macierewicza" wywołała polityczne trzęsienie ziemi.
Za odwołaniem rządu Jana Olszewskiego głosował wówczas Marek Siwiec. Dziś europoseł PO podkreśla, że nadal uważa, że to był zły rząd. W ocenie Siwca, to był "rząd nieudaczników" i ludzi, którzy myśleli o załatwieniu interesu politycznego za pośrednictwem teczek. Jego zdaniem, przez następne 20 lat polska polityka żyła tylko lustracją.
Dla profesora Tomasza Nałęcza 4 czerwca to przede wszystkim "dzień polskiej wolności". Doradca prezydenta podkreśla, że wybory to był początek końca komunizmu. Wybory przysłaniają wszystkie inne daty w tym także upadek rządu Olszewskiego. Nałęcz uważa, że wówczas uchwała lustracja była fatalna, nieprzemyślana i krzywdząca wielu ludzi.
Poseł PSL Stanisław Żelichowski uważa, że pierwsze wolne wybory były świętem, ale sam bardziej przeżył upadek rządu Olszewskiego. W 89 roku była wielka radość, a potem za rządów Olszewskiego przeżyliśmy koszmar - wspomina Żelichowski. W tamtym okresie wydawało się, że nie ma przywódców ponieważ wszyscy łącznie z marszałkami Sejmu i Senatu zostali posądzeni o współpracę ze służbami.
Z kolei według Jacka Kurskiego, upadek rządu Olszewskiego to było cofnięcie przemian rozpoczętych w 89 roku. Jego zdaniem, doszło do "rekomunizacji" ponieważ rok później wybory wygrała lewica.
Rząd Jana Olszewskiego został odwołany przez Sejm 5 czerwca 1992 roku, trzy kwadranse po północy. Wniosek o votum nieufności dla rządu zgłosił w imieniu Unii Demokratycznej, Kongresu Liberalno-Demokratycznego i Polskiego Programu Gospodarczego Jan Maria Rokita, a nieformalnie poparł go Sojusz Lewicy Demokratycznej. Poparcie dla rządu cofnął również prezydent Lech Wałęsa.
Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/Edyta Poźniak/magos
Źródło:IAR