REKLAMA
FORUM FINANSÓW

Czy uda się uniknąć podatku od odsetek

Jacek Maliszewski2001-10-21 19:35
publikacja
2001-10-21 19:35

Czy uda się uniknąć podatku od odsetek?


Coraz bardziej wyjaśnia się sprawa z przyszłorocznym opodatkowaniem osób fizycznych dochodów z odsetek (lokat bankowych oraz z papierów dłużnych emitowanych przez Skarb Państwa). Do 30 listopada powinniśmy już wiedzieć wszystko na ten temat, gdyż w tym dniu najpóźniej musi zostać podpisana przez prezydenta ustawa podatkowa na rok 2002. Póki co możemy tylko domniemywać i wysnuwać różne przypuszczenia. I ja pokuszę się na takie "zgaduj zgadula".

Już dziś pojawiają się głosy bankowców, którzy nawołują swych największych klientów, by ci nie uciekali ze swymi pieniędzmi z ich banków. Podobno mają zostać specjalnie wymyślone dla nich instrumenty finansowe, których konstrukcja będzie tak zbudowana, aby dochody z nich nie podlegały opodatkowaniu. Najprostszym rozwiązaniem są oczywiście już istniejące certyfikaty inwestycyjne, które gwarantują pewny zysk na niskim poziomie oraz dają szansę wysokich dodatkowych zysków przy sprzyjających okolicznościach. Takie dochody na pewno nie zostaną zaliczone jako dochody odsetkowe. Tylko czekać, by tego typu pomysłów zrodziło się więcej.

Innym rozwiązaniem wydają się być długoterminowe obligacje Skarbu Państwa. Im dalszy okres wykupu tych papierów, tym lepiej. Jest jeden warunek. Trzeba kupić te papiery przed końcem roku - nawet na rynku wtórnym. Zachodzi bowiem przypuszczenie, iż opodatkowane zostaną tylko te dochody z lokat i obligacji, które otworzyliśmy (lokaty) lub kupiliśmy (obligacje) już w dniu obowiązywania nowej ustawy podatkowej. Jeśli więc kupimy obligacje w końcówce roku, to do czasu wygaśnięcia tej obligacji nie powinniśmy płacić podatku, gdyż tak wskazuje logika prawna. Być może lepsi fachowcy od podatków wypowiedzą się niedługo na ten temat na łamach prasy fachowej.

No dobrze jeśli więc faktycznie obligacje kupione przed dniem 1 stycznia 2002 będą nam gwarantowały dochody nie opodatkowane, to jakie papiery wybrać? Ja już od dłuższego czasu sugeruję, by zacząć kupować obligacje dziesięcioletnie o zmiennej stopie procentowej (oznaczone literkami DZ oraz cyframi oznaczającymi miesiąc i rok wykupu - np. DZ0811 czyli wykup w sierpniu 2011 roku). Od obligacji tego typu co roku dostajemy odsetki w wysokości równej rentowności bonów 52-tygodniowych na przetargach organizowanych co tydzień (poniedziałek) przez Ministerstwo Finansów powiększonej o jeden punkt procentowy. Sposób wyliczania kuponu odsetkowego na każdy nowy rok jest dość skomplikowana i można to znaleźć na stronach MF: www.mf.gov.pl/dlug_publiczny/obligacje.shtml

Jeśli ktoś zdecyduje się na taką formę odłożenia pieniędzy, to warto podzielić kapitał na kilka części i kupić po trochu każdą z serii tych obligacji. Czym różnią się serie? Wypłata odsetek jest dokonywana w różnych miesiącach roku. I tak są to kolejno: styczeń, kwiecień, lipiec, sierpień, październik i grudzień. Jednak niektóre z tych serii mają szybki termin wykupu (2005-2007 rok). Jeśli ktoś chce zainwestować na dłużej, to powinien wybrać serie DZ0110 (wykup w styczniu 2010) i DZ0811 (wykup w sierpniu 2011). W ten sposób będziemy uzyskiwać odsetki kilka razy w roku. Niestety reinwestycja odsetek już będzie podlegać pod nową ustawę podatkową a co za tym idzie od dokupionych w ten sposób obligacji (a raczej od dochodów z tych dokupionych papierów) zapłacimy 20% podatku.

No cóż, jeśli ktoś żyje z kapitału (dysponuje minimum 1 milion złotych w gotówce), to chyba właśnie taki sposób - kupno papierów DZ - wydaje się najlepszym sposobem na uniknięcie płacenia podatku.

Jeszcze inny sposób to kupno walut obcych i złożenie ich na depozyt w banku. Odsetki od lokat dolarowych czy w innej walucie są bardzo niskie, a to oznacza również bardzo niski podatek. Jeśli złotówka zacznie słabnąć (kurs dolara i euro zacznie iść w górę), to osiągać będziemy większe zyski z różnicy kursowej niż z odsetek. Różnice kursowe (na razie hehe) nie będą opodatkowane. A jak wspomniałem dochody odsetkowe będą bardzo małe i jeszcze mniejszy będzie podatek. Jeśli w taki sposób postąpi więcej inwestorów (lub ciułaczy, jak kto woli), to istnieje spore prawdopodobieństwo, iż kurs walut faktycznie mogą pójść mocno w górę. Ja wybrałem jeszcze inny sposób -a raczej połączeniu dwóch sposobów. Ale o tym tylko w prywatnych rozmowach...

Jedno nie ulega wątpliwości w całym tym zamieszaniu. Podatek jak zwykle zapłaci przeciętny Pan Kowalski. Bardziej zasobni w kapitał będą mieli sporo różnych ofert od instytucji finansowych by uniknąć płacenia haraczu. No ale tak to już jest, że podatki płacą tylko biedni i klasa średnia a bogaci podatków nie płacą. Kto się z tym nie zgadza, tego zapraszam na forum dyskusyjne w celu omówienia tej kwestii.

Dobrze przejdźmy może teraz do następnej kwestii, jaką jest wysokość kuponu odsetkowego od obligacji trzyletnich TZ. Obligacje te są bardzo popularne wśród małych i średnich inwestorów. Do tej pory wiele osób traktowało je jako wspaniałą rezerwę. Ja sam grając swego czasu na kontraktach terminowych na indeks WIG20 miałem taką żelazną rezerwę ulokowaną właśnie w obligacjach trzyletnich. Kiedyś podobnie popularne były obligacje roczne. W przyszłości popularne będą obligacje dziesięcioletnie DZ - taka jest moje prognoza.

W dniu 5 listopada wykupione zostaną obligację TZ1101 oraz wypłacone zostaną odsetki od wszystkich serii obligacji TZ. Jak wiemy obecnie obligacje te można podzielić na trzy grupy. Pierwsza grupa, w której skład wchodzą TZ0202 i TZ0502 mają najwyższy kupon odsetkowy (iloczyn średniej rentowności bonów 13-tygodniowych i wskaźnika 1,05). W nowym okresie odsetkowym rozpoczynającym się 6 listopada i kończącym 5 lutego 2002 rentowność w skali roku tych obligacji wyniesie 13,93%. Druga grupa to ta, do której należą TZ0803, TZ1103, TZ0204 i TZ0504. Tutaj wskaźnik korygujący wynosi 1,0. W przyszłym okresie rentowność tych papierów wyniesie 13,27% w skali roku. Wreszcie trzecia grupa - najnowsze obligacje - to: TZ1104 oraz TZ0804. Tutaj wskaźnik korygujący jest mniejszy od jedności i wynosi 0,95. Te obligacje będą miały rentowność 12,61%.

Pamiętajmy, że po nowym roku otrzymamy odsetki i jeśli zechcemy je reinwestować dokupując jakieś obligacje, to od tych nowych dokupionych już zapłacimy podatek. Parę tygodni temu wspominałem, iż przy obecnym poziomie stóp procentowych wprowadzenie podatku w wysokości 20% oznaczać będzie spadek oprocentowania efektywnego aż o 3 punkty procentowe. Spójrzmy. Wyobraźmy sobie, że możemy założyć lokatę roczną na 14% w skali roku. Jeśli wpłacimy 100 złotych, to po roku dostaniemy 14 złotych odsetek. Jeśli jednak będziemy musieli zapłacić od tego 20%, to podatek wyniesie 2,8 złotego. Nasz ostateczny zysk wyniesie więc 14-2,8 = 11,2 złotego. Oznacza to, że zarobimy na czysto tylko 11,2%, czyli aż o 2,8% mniej niż bez podatku. Jeśli na dodatek RPP obniży stopy przed końcem roku o 250 punktów bazowych (tak oczekują uczestnicy rynku międzybankowego - patrz dalsza cześć komentarza), to przyszłym roku trudno będzie uzyskać lokatę roczną wyżej oprocentowaną niż 11%. Po doliczeniu podatku oznaczać to będzie maksymalny zysk wynoszący 8,8%. Szok prawda? I nich mi ktoś udowodni, że podatek ten wcale nie wpłynie na zmniejszenie skłonności do oszczędzania...

To tyle jeśli chodzi o komentarz do proponowanego podatku od dochodów odsetkowych. Spójrzmy teraz jakie są oczekiwania uczestników rynku międzybankowego. Rynek oczekuje, iż w ciągu najbliższych dwóch miesięcy krótkoterminowe stopy procentowe spadną o 200 punktów bazowych, oraz o dalsze 200 punktów w ciągu następnych trzech miesięcy. W ten sposób pod koniec marca 2002 stopy krótkoterminowe powinny (zdaniem uczestników rynku) wynosić około 10,5%. W przypadku rynku dolarowych lokat uczestnicy widzą możliwość jeszcze jednej obniżki stóp - tym razem o 25 punktów bazowych. Natomiast w przypadku lokat nominowanych w euro, rynek oczekuje, iż w ciągu najbliższych 5 miesięcy stopy spadną tylko o 75 punktów bazowych i na koniec marca osiągną pułap około 3%.

Spójrzmy jeszcze jak wyglądała realna (po wyłączeniu inflacji) stopa zwrotu z naszych papierów skarbowych. Jeśli bank kupił na przetargu w dniu 4 października 2000 roku bon 52-tygodniowy płacąc średnią cenę 8453,41 złotych, to w dniu 3 października otrzymał za ten bon 10 tysięcy złotych oznacza to rentowność nominalną w wysokości 18,29%. W ciągu tych 12 miesięcy złotówka utraciła 4,3% swej siły nabywczej na skutek wzrostu cen konsumenta (pot. Inflacja). Po wyłączeniu tej inflacji oznacza to 13,42% rentowności realnej (1,1829 / 1,043 = 1,1342). Wykres przedstawia zmieniającą się w czasie rentowność realną tak zakupionych bonów w kolejnych miesiącach. Można zauważyć, że bony wykupywane w marcu 1999 (zakup w marcu 1998) dały realną rentowność przekraczającą 16%. Bony wykupywane od grudnia 1993 do marca 1998 (zakup odpowiednio 12 miesięcy wcześniej) dawały realną rentowność około 5%. Sądzę, iż taka okazja z tak wysoką rentownością realna już długo się nie powtórzy. Jeśli jednak za rok (na koniec września 2002) inflacja roczna wyniesie tyle co teraz (4,3%), to obecnie kupowane bony skarbowe dadzą rentowność realną na poziomie 8,5-9,0%. To nadal dość wysoko. Jeśli pamiętacie moje wyliczenia dotyczące "własnej" emerytury, to osiąganie takiej stopy zwrotu w dłuższym okresie zrobiłoby z nas milionerami - pod warunkiem systematycznego odkładania stałej małej sumki pieniędzy co miesiąc.

Dobrze pora na rynek walutowy. Zapewne część z was czyta tylko te fragmenty ;-) Przetrzymałem was wobec tego do końca. Cóż mogę powiedzieć na temat naszego rynku walutowego. Tak jak giełda akcji jest on narażony na atak nawet małego (według standardów światowych) kapitału spekulacyjnego. Kapitał ten chciał skorzystać z nadal wysokich odsetek od naszych papierów skarbowych i zrobił to. Aby dodatkowo zarobić na różnicy kursowej wywołał wrażenie silnej pozycji złotówki. I tyle na ten temat. Hazard moralny trwa. Czy zakończy się to podobnie jak na przełomie czerwca i lipca? Zapewne. Trzeba tylko być cierpliwym. Nie będę oczywiście prognozować kiedy to może nastąpić. Podobnie w maju i czerwcu czułem nadchodzącą burzę. Nie wiedziałem kiedy ona nastąpi. Dopiero na 2-3 dni przed paniką wiedziałem, że to już tuż tuż. I tak postąpię i tym razem. Zaczaję się i poczekam na małe zawahanie rynku. Podobnie jak w lipcu nie będę czuł litości. A na razie trzymam pieniążki w mBanku. To najlepsze miejsce na krótki termin. Można szybko przerzucić się na odpowiedni rynek nie tracą w tym czasie odsetek.

Spójrzmy na wykresy. Kurs koszyka spadał do środy i zatrzymał się na wsparciu na wysokości 3,88 złotego. Kto miał silne nerwy mógł w tym dniu zająć długą pozycję na koszyku (kupno euro i dolara jednocześnie) i ustawić od razu linię obrony tuż poniżej 3,88 złotego. Czy taki zakup da zysk? Nie wiem. Ja nie ryzykowałem. Za mało pewnych sygnałów. A jak wiecie atakuję rzadko, za to z pełną energią. Wyrosłem już z handlowania NON-STOP.

Bardzo podobnie wygląda wykres kursu euro względem złotego. Jednak tutaj pojawił się bardzo nieprzyjemny sygnał przebicia linii wsparcia na wysokości 3,70 złotego. To skutek osłabienia euro względem dolara. W ten sposób na rynku eur/usd kurs euro zaczął spadać wewnątrz kanału spadkowego. To jest dalszy ciąg moich obaw o ten rynek. Do czasu wyjaśnienia się problemów z wprowadzeniem do obiegu banknotów i monet euro lepiej unikać gry na tym rynku. No chyba, że ktoś jest nałogowcem. W sumie zmienność jest olbrzymia - raj dla daytraderów. A u nas kurs dolara spada wewnątrz kanału i obecnie trwa odbicie od dolnej linii tego kanału.

I tyle na dziś. Co należy robić? Zależy jakim kto jest inwestorem. Dla daytraderów jest to dobry moment na handlowanie. Zmienność na rynku eur/usd powinna się utrzymać na wysokim poziomie. Dla osób wchodzących na rynek tylko wtedy, gdy stosunek zysku do ryzyka wynosi co najmniej jak 5:1 (ja tak się staram robić), to obecnie należy (do końcówki roku) przesiedzieć na gotówce - najlepiej wysoko oprocentowanej (banki wirtualne: mBank, Inteligo). Pod koniec roku wyjaśni się więcej spraw na temat podatków. Wtedy być może gwałtownie osłabnie złotówka, gdy Kowalscu i Nowakowie wymienią złote na dolary. Jeśli nie, to jedyną ucieczką od podatku będzie chyba kupno obligacji długoterminowych lub jakichś instrumentów przygotowywanych właśnie przez inżynierów finansowych pracujących w bankach. I tyle. Jeśli w grudniu złotówka mocno osłabnie do dolara (4,50-4,60), to być może zaryzykuję wzięcie kredytu w USD na mieszkanie. Millenium oferuje oprocentowanie 4,52%. To bardzo niski koszt kredytu. No zobaczymy co się z tego wykluje.

Jacek Maliszewski

 

 

Źródło:
Tematy
Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie
Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki