Donald Trump ponownie zadeklarował, że jest gotów zmierzyć się w telewizyjnej debacie z senatorem Bernim Sandersem. Miliarder postawił jednak warunki. Sztab Sandersa, który przyjął propozycję, ma nadzieję, że Trump nie wycofa się z obietnicy.




Gotowość debatowania z Bernim Sandersem przed zaplanowanymi na 7 czerwca prawyborami w Kalifornii Donald Trump wyraził w programie telewizyjnym satyryka Jimmy'ego Kimmela. Sanders, z którym Hillary Clinton nie chciała debatować, natychmiast propozycje przyjął. "Jesteśmy gotowi do debaty. Mamy nadzieję, że Donald Trump nie stchórzy" - oświadczył szef sztabu senatora z Vermont Jeff Weaver.
Podczas konferencji prasowej w Dakocie Północnej Donald Trump mówił jednak, co musi się stać, by doszło do debaty. "Musielibyśmy zebrać 10-15 milionów dolarów na cele charytatywne. Program będzie mieć przecież bardzo wysoką oglądalność. Debata musiałby się odbyć na dużej arenie" - tłumaczył biznesmen.
Eksperci uważają, że debata Trump - Sanders byłaby korzystna dla senatora z Vermont, który przez wiele dni byłby w centrum zainteresowania Amerykanów, podczas gdy Hillary Clinton zostałaby zepchnięta na margines. Korzyści polityczne dla Donalda Trumpa są jednak wątpliwe i - jak pisze dziennik "Washington Post" - jego sztab wyborczy sugeruje reporterom, że deklarację miliardera o gotowości do debaty z Sandersem należy traktować w kategoriach żartu. Ostateczna decyzja będzie należała do Donalda Trumpa.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Marek Wałkuski/Waszyngton/dabr