Blisko połowa Polaków jest za pomysłami skrócenia czasu pracy - wynika z sondażu SW Research dla "Rzeczpospolitej". Czterodniowy tydzień pracy to jednak nie tylko korzyści dla pracowników, ale również wyzwanie na pracodawców. Jednak coraz więcej krajów decyduje się na przeprowadzenie w tym kierunku własnych eksperymentów.
![Czterodniowy tydzień pracy. Inne kraje testują, polscy politycy obiecują, a co sądzisz Ty? [Sonda]](https://galeria.bankier.pl/p/1/d/a267b3be88fc4d-948-568-0-119-1773-1063.jpg)
![Czterodniowy tydzień pracy. Inne kraje testują, polscy politycy obiecują, a co sądzisz Ty? [Sonda]](https://galeria.bankier.pl/p/1/d/a267b3be88fc4d-948-568-0-119-1773-1063.jpg)
Czterodniowy tydzień pracy zyskał w mediach drugie życie po wystąpieniu lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Na spotkaniu ze swoimi sympatykami w Szczecinie zapowiedział on chęć wprowadzenia w Polsce eksperymentu ze skróconym tygodniem pracy na szerszą skalę. Zdaniem byłego premiera do wyborów w 2023 roku jego partia ma mieć gotowy projekt skupiający się na zmianie prawa tak, aby czas pracy wynosił nie 40, a 32 godziny przy jednoczesnym zachowaniu tego samego wynagrodzenia jak za cały etat.
O skrócenie czasu pracy apelowali już wcześniej politycy związani z partią „Razem”. Taki postulat w programie ugrupowania znalazł się w 2018 r. i zakłada on zmniejszenie liczby godzin poświęcanych na obowiązki zawodowe z ośmiu do siedmiu, lecz czas pracy w tygodniu nadal trwałby pięć dni. Wynagrodzenie, podobnie jak przy pomyśle Donalda Tuska, również miałoby pozostać bez zmian.
Z większym entuzjazmem Polacy podeszli do zapowiedzi przewodniczącego PO. Jak wynika z badania SW Research wykonanego dla „Rzeczpospolitej”, blisko 28 proc. respondentów opowiedziało się za czterodniowym tygodniem pracy. Pomysł 35-godzinnego tygodnia pracy poparło natomiast 19 proc. ankietowanych. Na przeciwległym biegunie znalazło się ponad 26 proc. badanych, którzy nie chcieliby żadnych zmian. Pozostałych 27 proc. nie ma w tej kwestii wyrobionej opinii.
4-dniowy tydzień pracy to przyszłość, ale…
– W dłuższej perspektywie nie można odrzucić wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy. Wcześniej trzeba jednak przeanalizować warunki jego wdrożenia, tak aby nie podwyższył kosztów pracy i był bezpieczny dla gospodarki – stwierdził prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem eksperta taka zmiana jednak wiązałaby się z obniżeniem wynagrodzenia i zmniejszeniem zapotrzebowania na pracowników. Jednocześnie argumenty wskazywane przez zwolenników idei czterodniowego tygodnia pracy nie mogą być przy tym brane za pewnik. Wzrost wydajności pracowników bowiem nie jest wcale zagwarantowany na starcie, natomiast konieczne będzie wprowadzenie dużych zmian w organizacji pracy przedsiębiorstw, ale też wzrost kosztów pracowniczych. Ta kwestia też wydaje się być najważniejszym zadaniem dla polityków, ponieważ przerzucenie odpowiedzialności na pracodawców „prowadziłoby to do zmniejszenia konkurencyjności firm i kłopotów w całej gospodarce”.
– Ograniczenie czasu pracy zmniejszy liczbę pracowników, co przy coraz trudniejszej sytuacji demograficznej oznaczać może spore kłopoty przedsiębiorców. Tylko częściowo uda się skompensować ubywające zasoby pracownikami migrującymi, a przecież w wielu zawodach, np. lekarze, pielęgniarki, ale i informatycy, inżynierowie trudno będzie zastąpić ich pracę, często przekraczającą 40 godzin w tygodniu – dodaje prof. Męcina
Coraz więcej państw i firm decyduje sie na eksperymenty
Najgłośniejszym eksperymentem z czterodniowym tygodniem pracy był ten przeprowadzony na Islandii. W latach 2015-2019 wzięło w nim udział ponad 2,5 tys. pracowników, czyli 1 proc. aktywnych zawodowo osób w tym kraju. Wnioski płynące z tego doświadczenia były nad wyraz pozytywne – praca po ok. 35 godzin w tygodniu wpłynęła zmniejszenie stresu wśród badanych, a nawet na polepszenie się ich zdrowia i odpowiedniej równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Naukowcy dowodzili, że wydajność pracowników pozostała tak sama lub nawet zwiększyła się.
Na podobny krok w ostatnim czasie zdecydowały się kolejne kraje. Swój program pilotażowy rozpocznie 20 firm z Nowej Zelandii i Australii. Te same zarobki przy skróconym do 32 godzin tygodniu pracy mają otrzymywać pracownicy z różnych branż – od agencji marketingowych do ochrony zdrowia.
Największy jednak eksperyment został wprowadzony w Wielkiej Brytanii. Objął on ok. 70 firm, które zgłosiły łącznie 3 tys. pracowników do półrocznego badania. Nad całym procesem czuwać mają naukowcy z uniwersytetów Cambridge i Oksford. Anglicy postanowili rozszerzyć grupę pracowników, których ma dotyczyć eksperyment. Udział wezmą nie tylko „białe kołnierzyki”, ale też m.in. sprzedawcy.
A czy Waszym zdaniem pomysł skrócenia czasu pracy przy zachowaniu pełnego wynagrodzenia jest dobrym rozwiązaniem?
Jeżeli nie widzisz ankiety kliknij tutaj.
Alan Bartman