Po głębokich spadkach w czwartek piątek przyniósł jeszcze silniejszą przecenę na warszawskiej giełdzie. Akcje taniały z powodu eskalacji światowej wojny celnej oraz zapowiedzi głębokich cięć stóp procentowych w Narodowym Banku Polskim. Akcje banków zaliczyły dramatyczne spadki.


Był to największy dwusesyjny spadek indeksu WIG20 od lutego 2022 roku, gdy Rosja najechała Ukrainę. Wtedy to w dwa dni WIG20 spadł o 13,5%. Teraz bilans ostatnich 48 godzin wynosi -10,2%. W piątek WIG20 stracił aż 6,37% i zameldował się na poziomie 2 497,99 punktów. Przypomnę tylko, że dzień wcześniej flagowy indeks warszawskiej giełdy zaliczył spadek o 4,08%.
W ten sposób w nieco ponad tydzień WIG20 zaliczył zjazd o przeszło 11% i wymazał całe wzrosty z marca oraz znaczną część zwyżek z lutego. Jest to korekta fenomenalnego rajdu naszej giełdy, w ramach którego WIG20 przez cztery miesiące zyskał ponad 35%.
W piątek obroty na szerokim rynku były bardzo wysokie i przekroczyły 3,5 mld złotych, z czego prawie trzy miliardy przypadły na spółki z WIG-u 20. To by sugerowało, że za kwietniowym tąpnięciem stoją przede wszystkim inwestorzy zagraniczni, którzy mogli zdecydować się na realizację całkiem pokaźnych zysków z ostatnich pary miesięcy.
Ale spadał praktycznie cały rynek. mWIG40 zaliczył osunięcie o 5,04%, sWIG80 zanotował spadek o 2,9%, a cały WIG znalazł się 5,76% pod kreską. Bardzo wymowna jest też statystyka piątkowej sesji: blisko 80% walorów z rynku głównego zakończyło dzień pod kreską, a mniej niż co szósta spółka była na plusie. Jednym z tych wyjątków była wrocławska DataWalk, której notowania poszły w górę o ponad 14% po informacji o podniesieniu rekomendacji przez analityków DM BOŚ do „kupuj”.
Podobnie jak w czwartek nietrudno było wskazać głównych „winowajców” tak głębokich spadków na giełdowych parkietach. Pierwszym z nich był Donald Trump, który postanowił oclić cały świat drakońskim stawkami zaczynającymi się od 10%. W piątek prezydent USA zapewniał inwestorów, że „jego polityka nigdy się nie zmieni”. Co wywołało jeszcze większy popłoch na światowych rynkach finansowych. Serio potraktowali to komuniści z Pekinu, którzy postanowili odpowiedzieć symetrycznymi, 34-procentowymi cłami na towary sprowadzane z Ameryki. Wygląda to na gwałtowny początek globalnej wojny handlowej, w ramach której wszyscy clą wszystkich, a handel międzynarodowy mocno spada.
Drugim „grabarzem hossy” na GPW był prezes NBP Adam Glapiński, który w czwartek po południu zapowiedział ostre - łącznie sięgające 100 punktów bazowych – redukcje stóp procentowych. Ten sam szef NBP jeszcze tydzień temu zapewniał nas, że „obecnie nie ma podstaw do zmiany stóp procentowych”. Pod tą informację inwestorzy w marcu intensywnie kupowali akcje banków, wynosząc branżowy benchmark WIG-Banki na świeży szczyt wszechczasów. W piątek WIG-Banki zanurkował o ponad 10% i od niedawnego rekordu dzieli go już 17,5%.
Perspektywa niższych stóp procentowych w NBP oznacza też niższe przychody odsetkowe sektora bankowego i w konsekwencji spadek przewidywanych bankowych zysków i dywidend. Aczkolwiek aż tak ostra przecena bankowych akcji jest też pokłosiem tego, że jako największe i często najpłynniejsze spółki stanowiły „bramę” dla inwestorów zagranicznych chcących zainwestować w Polsce. Niemniej jednak patrząc na 11-przecenę walorów PKO BP, podobny spadek notowań Aliora, mBanku czy Pekao można się zastanawiać, czy rynek nieco nie przereagował.
- Akcje banków od Japonii po Europę weszły w fazę panicznej wyprzedaży. Nie ominęło to Polski - skomentował na X Piotr Kuczyński analityk z DI Xelion.
Warto mieć świadomość, jaka „rzeźnia” rozgrywała się na największych i najpłynniejszych giełdach świata. Gdy kończyła się sesja w Warszawie, S&P500 i Nasdaq zniżkowały po blisko 4%. Najważniejsze indeksy w Europie notowały spadki od przeszło 4% w Paryżu i Londynie, przez blisko 5% we Frankfurcie po 6% w Madrycie i ponad 7% w Mediolanie. Na tym tle -6,4% na WIG-u 20 nie budzi większych kontrowersji.
W tym całym celno-bankowym rozgardiaszu zaginęły miesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy, które zwykle są giełdową dominantą pierwszych piątków miesiąca. Odnotujmy, że rynek pracy w USA w marcu trzymał się nadspodziewanie dobrze, a Elon Musk zdołał zwolnić zaledwie 4 tysiące urzędników federalnych (czyli tyle co nic).























































