Cła na samochody, lekarstwa i półprzewodniki sprowadzane do Stanów Zjednoczonych mogą zacząć obowiązywać od 2 kwietnia - zapowiedział we wtorek prezydent USA Donald Trump. Ich wysokość może wynieść ok. 25%, co stanowiłoby duży cios m.in. dla niemieckiej branży motoryzacyjnej.


Prezydent USA powiedział we wtorek, że rozważa nałożenie ceł na importowane samochody, produkty farmaceutyczne i chipy. Pierwsza kategoria produktów ma zostać obłożona taryfami "w sąsiedztwie 25%. Określając wysokość dodatkowych ceł na leki i półprzewodniki, Donald Trump stwierdził: "to będzie 25% i więcej, a w ciągu roku wzrośnie znacznie wyżej".
Zgodnie ze słowami prezydenta Stanów Zjednoczonych, możliwość dodatkowych podwyżek w dalszej części roku ma na celu danie firmom szansy na przeniesienie działalności do USA. Jak dodał, ostateczne szczegóły w sprawie ceł na import samochodów zostaną podane prawdopodobnie 2 kwietnia, czyli w dniu, w którym miałyby zacząć obowiązywać.
Wtorkowa wypowiedź prezydenta USA to kolejna odsłona nowej wojny handlowej, którą Donald Trump zamierza przebudować relacje gospodarcze Stanów Zjednoczonych z resztą świata. Prawdopodobnie nie jest przypadkiem, że dochodzi do niej w momencie, gdy w Waszyngtonie przebywa delegacja Unii Europejskiej, która udała się tam, żeby rozmawiać o cłach.
Unijny komisarz ds. handlu i bezpieczeństwa gospodarczego Maros Šefčovič ma spotkać się w środę 19 lutego w Waszyngtonie z najwyższymi urzędnikami odpowiedzialnymi za ten obszar w administracji prezydenta USA Donalda Trumpa. Jak donosił portal "euobserver", przedstawiciel UE "udał się tam w pokoju" aby zapobiec transatlantyckiej wojnie handlowej.
Jeśli Trump faktycznie zdecyduje się na wprowadzenie ceł na import samochodów, jedną z najbardziej poszkodowanych stron, będą niemieckie koncerny motoryzacyjne. W 2024 roku Niemcy wyeksportowały do Stanów Zjednoczonych samochody o wartości 25,6 mld dol. - wskazują dane UN Comtrade.
USA są największym zagranicznym rynkiem sprzedażowym dla niemieckich aut. Do podanej wcześniej wartości eksportu z Niemiec, należałoby doliczyć jednak także samochody produkowane przez fabryki niemieckich koncernów zlokalizowane w Meksyku i trafiające następnie do Stanów Zjednoczonych.
Jeszcze bardziej niż niemieckie firmy, na podwyższeniu taryf mogą ucierpieć producenci samochodów z Azji. Według danych OEC w 2023 r. Stany Zjednoczone sprowadziły do siebie auta o wartości 208 mld dol., co czyni je ich największym importerem na świecie. Głównymi kierunkami, z których samochody trafiały do USA były Meksyk (44,9 mld dol.), Japonia (40,9 mld dol.), Kanada (35 mld dol.) i Korea Południowa (31,3 mld dol), a dalej Niemcy.
Wojna handlowa nabiera rozpędu
Nowa wojna handlowa Donalda Trumpa rozpoczęła się 2 lutego od ogłoszenia przez niego ceł na całość importu z Kanady, Meksyku i Chin. Ostatecznie w przypadku dwóch pierwszych państw ich wprowadzenie zostało odroczone. 10% dodatkowych taryf objęło natomiast chińskie towary, co nie zostało odebrane przez tamtejsze rynki, jako bardzo dotkliwe, na co wskazywało zachowanie azjatyckich indeksów giełdowych.
9 dni później, 11 lutego, prezydent USA podpisał rozporządzenie nakładające 25% ceł na import stali i aluminium. 13 lutego Donald Trump podpisał memorandum, w którym polecił swojemu zespołowi przygotowanie kolejnych taryf na towary z wielu państw świata, w tym z Niemiec i krajów Unii Europejskiej. Członkowie jego administracji wielokrotnie określali europejskie podatki VAT jako "ukryte subsydiowanie eksportu".
Trump, cła i gospodarka. Czy amerykański protekcjonizm odbije się na Europie i Polsce?
Jak polityka handlowa USA pod wodzą Donalda Trumpa wpłynie na światową gospodarkę? W programie „Zoom na rynki” odpowiedzi na to pytanie szukają Piotr Szulec, prezes Skarbiec TFI, oraz Łukasz Tarnawa, główny ekonomista Banku Ochrony Środowiska. W drugiej części z doktorem Kamilem Gemrą z SHG w Warszawie rozmawiamy o tym, czy inwestowanie staje się modne i czego potrzeba polskiemu rynkowi kapitałowemu. Program prowadzi Beata Tomaszkiewicz.
MM